Zobaczymy krajobraz wyjęty z romantycznych scenerii końca XIX wieku, usłyszymy o mściwym Farbiarzu i „Drzewie Czarownicy”. Nie znajdziemy za to żadnego supermarketu, bankomatu ani szkoły.
Spis Treści

– Cały urok Kijewa polega na tym, że to podmiejskie osiedle. Mieszkańcy się znają, wiedzą, kto jest stąd, a kto nie – mówi Wiktor Możdżer, prezes Stowarzyszenia Denkmal Pomorze.

Wątpliwej urody pomnik, ale wygrany dzięki mobilizacji

Wraz z Romanem Smolińskim z Rady Osiedla Kijewo oraz Tomaszem Reszkiewiczem zgodził się oprowadzić nas po Kijewie. Spotykamy się przy jednym ze zwycięskich projektów Szczecińskiego Budżetu Obywatelskiego – pomniku Jadwigi Andegaweńskiej.

– Wizualnie średnio nam się podoba – przyznaje Wiktor Możdżer. – W ramach SBO ma powstać jeszcze fontanna.

Od kilku lat mieszkańcy Kijewa prężnie biorą udział w głosowaniach. Choć osiedle rywalizuje z większymi od siebie (Sławociesze-Zdunowo-Wielgowo, Płonia-Śmierdnica-Jezierzyca, Załom-Kasztanowe), to udało mu się wygrać kilka projektów.

Pomnik Jadwigi Andegaweńskiej w Kijewie/fot. K. Rzeszotarska
Nasi przewodnicy pokazują miejsce, gdzie  wkrótce stanie fontanna/fot. K. Rzeszotarska

„Kiedyś byli tutaj kowal, rzeźnik, piekarz”

Kijewo w granicach Szczecina znajduje się od 1 maja 1948 roku. Przed II wojną światową była to wieś Rosengarten, która została założona na mocy kontraktu z ówczesnym miastem Dąbie.

– Uzależniona administracyjnie od Dąbia, ale gdy spojrzymy w archiwa, to zobaczymy, że kiedyś byli tutaj kowal, rzeźnik, piekarz, działały zakłady przemysłowe, a także drobni przedsiębiorcy i stacja benzynowa – opowiada Wiktor Możdżer.

W latach 30. XX wieku powstała także autostrada. Obecnie krzyżuje się z szeroką ulicą Zwierzyniecką (część drogi ekspresowej S10), która dzieli Kijewo. Po jednej stronie arterii są bloki, a po drugiej – zabudowa jednorodzinna.

Autostrada, która dzieli Kijewo na dwie części/fot. K. Rzeszotarska

Kiedy nieruchomości były tańsze niż w centrum

Znajdujemy się przy ulicy Niedźwiedziej, gdzie około 12 lat temu powstała najnowsza zabudowa.

– Dzięki tym blokom przybyło około 500 mieszkańców – szacuje prezes Denkmal Pomorze.

– Co ciekawe, wtedy jeszcze nieruchomości nie były tak drogie. Ba, były tańsze niż w centrum Szczecina. Obecnie nie ma zbyt wielu domów i mieszkań na sprzedaż. Praktycznie nie ma ich wcale – dodaje.

– Pierwsze bloki powstały w latach 90. ubiegłego wieku, kiedy w tej części Kijewa rozciągały się praktycznie same pola marchewek – uzupełnia Roman Smoliński.

Po drodze udaje nam się jednak znaleźć dom z ogłoszeniem „na sprzedaż”. – A ten? – pytam z nieukrywaną satysfakcją.

– A tak, jest na sprzedaż. Ale cena jest taka, że to ogłoszenie wisi od miesięcy – wyjaśnia radny osiedla.

Najnowsza zabudowa Kijewa/fot. K. Rzeszotarska

„To tutaj rozegrała się bitwa o Szczecin”

Z przedwojennej zabudowy zachowało się niewiele. Są domy jednorodzinne, jedna kamienica przy ul. Niedźwiedziej 32 oraz niska zabudowa kamieniczna przy ulicy Zajęczej. Na jej ścianie szczytowej można oglądać ślady po kulach.

– To właśnie tutaj rozegrała się bitwa o Szczecin, na pasie Klęskowo-Kijewo-Zdroje-Płonia-Dąbie. Kiedyś mój kolega obliczył, że pozostało tutaj raptem 30 procent pierwotnej materii. Mieszkańcy mieli więc pole do popisu jeśli chodzi o nową zabudowę – opowiada Wiktor Możdżer.

O dawnej historii Kijewa przypominają również pozostałości po cmentarzu, który napotykamy przy ul. Sowiej.

Kamienica ze śladami po kulach przy ul. Zajęczej/fot. K. Rzeszotarska
Zachowana kamienica przy ul. Niedźwiedziej/fot. K. Rzeszotarska

O „Farbiarzu z Kijewa” oraz „Drzewie Czarownicy”

Mijamy przemysłową część osiedla z wyremontowaną niedawno ulicą Olszynki Grochowskiej.

– Tutaj możemy naprawić samochód, wypożyczyć sprzęt budowlany, skorzystać z usług firmy spawalniczej lub malarni proszkowej. To fragment wyraźnie oddzielony od reszty osiedla. Cieszy nas remont tej ulicy. Tutaj nigdy nie było dobrych dróg, tylko dziura na dziurze – komentuje Roman Smoliński.

Wyremontowana ulica Olszynki Grochowskiej/fot. K. Rzeszotarska

Nieopodal znajduje się także pierwszy z trzech osiedlowych stawów – Olszowy.

– Latem ludzie przychodzą tutaj się kąpać. Z tym stawem związana jest legenda o zatopionych maszynach – opowiada Wiktor Możdżer.

To nie jedyna opowieść. Warto też wspomnieć o „Farbiarzu z Kijewa”, który w złości pomalował sąsiadom cały inwentarz na niebiesko. Dodajmy również współczesną powiastkę o… „Drzewie Czarownicy”.

– Wymyśliłem ją dla moich dzieci. Ta historia już hula sobie swoją historią. Niedawno byłem w sklepie i usłyszałem o „Drzewie Czarownicy” w Kijewie – śmieje się Wiktor Możdżer.

„Drzewo Czarownicy”/fot. K. Rzeszotarska

 

Staw Olszowy/fot. K. Rzeszotarska

„Oto perła Kijewa”, a obok…

Nad drugim, Jelenim Stawem, witają nas kaczki i para łabędzi z młodymi.

– One są tutaj od zawsze. Mój kolega badał historię tego miejsca i okazało się, że już za czasów Cystersów z Kołbacza wspominano o łabędziach. Nie wiadomo jednak, które to może być pokolenie – opowiada Wiktor Możdżer.

Jak podkreśla Roman Smoliński, to teren rekreacji, który chętnie odwiedzają nie tylko mieszkańcy Kijewa.

– Przyjeżdżają ze Słonecznego, Majowego, Bukowego. Latem to miejsce tętni życiem. Są ogniska, gra muzyka, słychać gwar. Zakład Usług Komunalnych podrzuca nam gałęzie, aby ludzie nie łamali drzew. Okolicę bardzo polubił Runmageddon, który dwa razy zorganizował tutaj swoje zawody – mówi.

Jeleni Staw/fot. K. Rzeszotarska
Rekreacja nad Jelenim Stawem/fot. K. Rzeszotarska

… pozostałości po modzie z końca XIX wieku

Kilkanaście kroków dalej znajdujemy stanowisko archeologiczne kultury łużyckiej, które zostało odkryte w latach 70. XX wieku. Jednak to, co wzbudza większe zainteresowanie, to nietypowe dęby. Niskie, sadzone tak blisko siebie, że trzy drzewa wyglądają jak jedno.

– Kiedyś wyczytałem, że taka była moda na koniec XIX wieku. W ten sposób tworzono romantyczne miejsca – wyjaśnia Wiktor Możdżer.

Romantyczne miejsce w Kijewie/fot. K. Rzeszotarska
Okolice stanowiska archeologicznego/fot. K. Rzeszotarska

„Ludzie w Kijewie zawsze cenili sobie spokój”

W Kijewie nie znajdziemy restauracji ani kawiarni. Nie ma również szkoły, przedszkola czy bankomatu. Nastolatkowie również nie mają zbyt wiele do robienia – najbliżej znajdują się kino i lodowisko na Majowym.

– Mamy dwa osiedlowe sklepy, które są tutaj od lat, przychodnię, aptekę, żabkę i piekarnię Asprod. Mieszkańcy zgłaszali radzie osiedla, że chcieliby bankomat. Wysyłałem pisma do różnych firm, ale wszystkie odpowiedzi są odmowne. Mamy za mało mieszkańców – mówi Roman Smoliński.

Przez pół roku był pub, ale mieszkańcy skarżyli się na hałas i lokal szybko upadł.

– W ogóle na Prawobrzeżu jest mało pubów i miejsc do wieczornego posiedzenia, dlatego każde nowe miejsce przyciąga mnóstwo ludzi. To właśnie oni przeszkadzali mieszkańcom bloków – tłumaczy radny osiedla.

– Ludzie w Kijewie zawsze cenili sobie spokój. Nie ma tu hałasu ani wrzasków – dodaje Wiktor Możdżer.

Jeśli chodzi o większe sklepy, to najbliżej są te na Majowym. Być może w przyszłości w Kijewie powstanie Dino.

– Ten brak sklepów przeszkadza głównie starszym osobom. Zwykle natomiast wystarczy wsiąść w autobus, przejechać dwa przystanki i mamy już Netto – słyszymy.

Jeden z nielicznych sklepów w Kijewie/fot. K. Rzeszotarska

Jedno z najdroższych osiedli w mieście

Te wszystkie braki nie zniechęcają mieszkańców. Z drugiej strony nie wpływają również na ceny mieszkań. Wręcz przeciwnie – Kijewo to jedno z najdroższych osiedli w Szczecinie, gdzie ceny za metr kwadratowy są jednymi z najwyższych. To, co je śrubuje, to głównie bliskość Puszczy Bukowej.

Jest około godziny 13:00, gdy docieramy w okolicę kładki nad autostradą. Stąd już tylko kilka kroków do lasu. Po drodze mijamy sporo mieszkańców, którzy albo już zaliczyli spacer na łonie natury, albo dopiero się do niego szykują.

– W Kijewie mamy dużo biegaczy, rowerzystów. Mieszkam tutaj od dziecka. Kiedyś to osiedle miało typowo wiejski charakter, a takim centrum było dla nas Dąbie. Przez ostatnie lata Kijewo zdecydowanie przeszło zmianę na plus. Jest dużo więcej mieszkańców. To cieszy, bowiem co to za osiedle, które nie ma mieszkańców? – retorycznie pyta Roman Smoliński.

– Czuję się tutaj świetnie. Od 25 lat mieszkam w Szczecinie. Najpierw centrum, potem osiedle Reda, a od 2012 roku Kijewo. Minusem jest hałas od autostrady i ulicy Zwierzynieckiej, ale i tak więcej jest plusów – podkreśla Wiktor Możdżer.

Wejście do Puszczy Bukowej/fot. K. Rzeszotarska

Jak na górskich szlakach

– Ostatnio rozmawiałem z sąsiadem, który wspominał, że kiedyś nikt nie chciał tutaj kupować działek. Trudno powiedzieć, kiedy to się zmieniło – zastanawia się Tomasz Reszkiewicz, mieszkaniec „drugiej strony” Kijewa.

Wspólnie z Wiktorem Możdżerem i Romanem Smolińskim działają w Stowarzyszeniu „Kocham Kijewo”.

– Powstało 10 lat temu i jest kilka rzeczy, które nam się udały. Silnie parliśmy na to, aby zintegrować to osiedle. Organizujemy wycieczki sąsiedzkie i Bieg z Różą, który cieszy się dużym zainteresowaniem. Wyobraźcie sobie, że ludzie mieszkający w blokach w ogóle nie znali tych terenów – dodaje.

Gdy wchodzimy do Puszczy Bukowej, nasi przewodnicy z każdym napotkanym mieszkańcem wymieniają się „dzień dobry”. Jak na górskich szlakach.

Mieszkańcy Kijewa mają piękny las na wyciągnięcie ręki/fot. K. Rzeszotarska

„Strzały było słychać przez cały czas”

Dziś w lesie jest spokojnie. Gdy ma się szczęście, to można spotkać zające, sarny, usłyszeć ptasi śpiew. Dzików już dawno nie widziano – wszystko przez ASF. Jednak jeszcze kilka lat temu toczyła się tutaj batalia o tereny pruskiej strzelnicy.

– To naprawdę była trauma. Nie lubię tego określenia, ale dwa lata walczyliśmy ze Szczecińskim Towarzystwem Strzeleckim, które otrzymało zgodę na prowadzenie strzelnicy. W prostej linii to 500 metrów od zabudowy. Strzały było słychać przez cały czas, a kule latały wszędzie – przypomina Tomasz Reszkiewicz.

– To był błąd poprzedniej rady osiedla, która się na to zgodziła. Pojawiło się wiele związków strzeleckich, które zrobiły tam kanonadę. Gdy przyjechałem pewnej niedzieli, to brzmiało tak, jakby ktoś petardami pod oknami strzelał. To była katastrofa dla mieszkańców z okolicy – dodaje Roman Smoliński.

Po dwóch latach zgoda została wycofana. Teraz tereny pruskiej strzelnicy to część Ptasiego Zakątka.

– Udało nam się zrobić wiele rzeczy z Lasami Miejskimi. Mamy ścieżkę edukacyjną, są budki dla ptaków i nietoperzy, prowadzimy zielone lekcje dla szkół. Bardzo fajnie układa nam się ta współpraca – podkreśla Tomasz Reszkiewicz.

Nasi rozmówcy na tle dawnej pruskiej strzelnicy/fot. K. Rzeszotarska

„Jesteśmy świetnie skomunikowani z centrum”

Co jeszcze zmieniło się na Kijewie przez ostatnie lata? Nasi przewodnicy zgodnie mówią – dojazd.

– Pamiętam, gdy podróż do szkoły w centrum miasta zajmowała ponad godzinę. Teraz mamy dwa autobusy, przesiadkę na tramwaj. Dojazd samochodem do centrum zajmuje nam około 15 minut – mówi Tomasz Reszkiewicz.

– Mamy jeszcze linie, które łączą nas z Dąbiem i Zdrojami. Trochę szkoda, że miasto zlikwidowało autobus pospieszny „G”, który jechał bezpośrednio do centrum. To było nasze najszybsze połączenie – zwraca uwagę Roman Smoliński.

Gdyby mogli zmienić jedną rzecz w Kijewie, co by to było?

– Połączyć obie strony Kijewa kładką, zrobić może rondo – proponuje Roman Smoliński.

– Chciałbym, żeby powstał tutaj multidyscyplinarny ośrodek kultury. Wtedy mielibyśmy jeszcze więcej okazji do integracji mieszkańców – mówi Wiktor Możdżer.

Główna ulica Kijewa/fot. K. Rzeszotarska

– W Kijewie są trzy stawy. Moim marzeniem jest, aby wreszcie je uporządkować. Zrobić tak, jak powinno być. Najwyższa pora, aby oczyścić Płonię z wiatrołomów. Była bardzo urokliwa, kiedy organizowano nią spływy aż do Dąbia. Teraz jest zawalona drzewami – dodaje Tomasz Reszkiewicz.

Spacer kończymy przy Kijewskim Stawie. Dzisiaj woda w nim jednak nie faluje.

Tak obecnie wygląda Staw Kijewski/fot. K. Rzeszotarska