Najpiękniejszą jego częścią są obrzeża z rozlewiskami, które przyciągają mieszkańców z całego Szczecina. „To po prostu Dąbie, które jest zepsute urbanistycznie. Centrum jest rozchełstane i nikt nigdy nie pokusił się, aby je odnowić. Za to zachowała się willowa okolica z bogatymi rezydencjami” – opowiada pisarz i architekt Leszek Herman.
Spacer rozpoczynamy przy blaszanej kostce, w której mieści się Centrum Handlowe Domus. Nieopodal znajdziemy dogorywające targowisko miejskie, które wkrótce zostanie wyburzone oraz pomarańczowe bloki mieszkalne z lat 60. ubiegłego wieku, które zajęły miejsca przedwojennych kamienic.
Kiedyś ratusz, dziś - bloki
- Część z tych drzew podejrzewana jest o bycie przedwojennymi – mówi Leszek Herman wskazując na dorodne kasztany z placu, gdzie jeszcze do niedawna stał pomnik „Poległym w Walce o Wyzwolenie Dąbie”. Jego usunięcie przyciągnęło na plac przy ul. Emilii Gierczak gapiów, którzy krzyczeli z radości, gdy rzeźba runęła na ziemię.
- Na starych zdjęciach z lat 30. ubiegłego wieku widać ratusz, stary rynek i małe strzyżone drzewka – kontynuuje pisarz. - Teraz centrum miasta jest nijakie. Szczególnie tutaj, gdzie na siłę wepchnięto ten budynek. Gdy kończyłem podstawówkę, a rodzice budowali dom w Dąbiu, to nic tutaj nie stało. Teren był kompletnie pusty – wspomina.
Leszek Herman urodził się w centrum Szczecina. Do Dąbia przeprowadził się z rodzicami, gdy był nastolatkiem. To tutaj skończył liceum oraz spędził studenckie lata. Niedawno powrócił już na stałe.
- Osiedle niewiele zmieniło się przez lata mojej nieobecności. Nadal nie ma rozrywki dla młodzieży. Gdy byłem w liceum, to też jeździliśmy po nią do centrum miasta. Dąbie nadal jest wykluczone komunikacyjnie. Choć przybyło kilkaset domów – ocenia.
Unikat w skali kraju
Po „zepsutym urbanistycznie” centrum kierujemy się w stronę placu Kościelnego, gdzie znajdziemy najstarszy kościół dawnego miasta Dąbie.
- Pierwotnie był drewniany. Został zbudowany jeszcze w XIV wieku, gdy całe Dąbie było własnością Cystersów z Kołbacza. Co śmieszniejsze, budował go ksiądz Herman. W XIX wieku został totalnie przebudowany w stylu neogotyckim. Na dole zachowała się jego romańska oraz gotycka część. Jest naprawdę piękny – opowiada Leszek Herman.
Kościół został ustawiony w taki sposób, że na porannych mszach słońce wpada do środka przez witraże i oświetla neogotycki ołtarz.
- Unikatem w skali kraju jest jego ceglana wieża. Zazwyczaj wieże robione są z blachy. Wewnątrz jest drewniana konstrukcja obudowana cegłą. To bardzo dobre miejsce na punkt widokowy – mówi nasz przewodnik.
Obecnie wieża kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP w Szczecinie-Dąbiu jest naprawiana. Przez kwaśne deszcze cegła zaczęła kruszeć. Niedawno światło dzienne, po raz pierwszy od 1865 roku, ujrzała zawartość skrzyneczki umieszczonej na szczycie wieży. To oryginalne dokumenty z aktem erekcyjnym, pieczęcią kościelną oraz podpisami wszystkich fundatorów.
Gdzie jest zamek?
Kilka kroków dalej i już jesteśmy przy kolejnym świadectwie starego Dąbia. To renesansowy pałacyk myśliwski, który około 1600 roku wybudował książę Jan Fryderyk. W XVIII i XIX wieku służył jako mieszkanie dla wdów po pastorach, a dziś to jedna z najpiękniejszych filii Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie.
Co ciekawe, książęcych rezydencji mogło być w starym Dąbiu jeszcze więcej.
- W wielu źródłach podawane jest, że w Dąbiu istniał zamek Gryfitów, który zbudował Barnim III. To miała być dodatkowa rezydencja, ale nikt nie wie, gdzie stała. Jest teoria wskazująca na obrzeża za dzisiejszym liceum. Ale nie ma żadnych dowodów na to – raczy nas jedną z niewielu legend o Dąbiu nasz przewodnik.
Pianie koguta na dzień dobry
Po drodze mijamy jedyną na osiedlu kawiarnię „Dawne Dąbie” oraz poniszczone kamienice, które kiedyś miały zostać wyburzone, ale Szczecińskie TBS chce je odnowić. Ruch samochodów jest niewielki, za to w tle słyszymy pianie koguta. Podobno niektórzy mieszkańcy nadal trzymają na swoich podwórkach nieliczne ptactwo.
- Część z tych kamienic jest już opustoszała. Przez lata nie były objęte żadną opieką konserwatorską i sukcesywnie je rozbierano. Dopiero teraz zostały objęte ochroną. Spójrzcie tylko na te kroksztyny (ozdobny element podtrzymujący np. balkon – red.). Odnowienie takiego detalu kosztuje tyle, co rozbiórka i postawienie nowego budynku – dodaje Leszek Herman.
Pośród ocalałej po wojnie zabudowy można sobie wyobrazić, jak kiedyś wyglądała ta część Dąbia. Cofając się w czasie ujrzymy biegające na podwórkach kury i koguty czy pranie, które schło na zewnętrz. Na brukowanych drogach spostrzeżemy ludzi idących na pobliski targ. Dziś część tej zabudowy zajęły powojenne bloki. Zdaniem Leszka Hermana, ich postawienie to „ostateczne zepsucie centrum”.
- Tę urbanistykę można by jeszcze wydobyć z tego placu, można by odbudować ratusz. Gdyby Domus zniknął i zamienił się w inną, wyższą kubaturę. Wtedy to centrum odzyskałoby gabaryty. Teraz nie ma żadnej kompozycji, ale to problem wielu miejsc. Police wyglądają podobnie – ocenia.
Jedyna, która tutaj pasuje
Jest jedna realizacja, która zgrabnie łączy nowe ze starym. Mowa o kamienicach przy ul. Koszarowej 1-10 i Dziennikarskiej 1-14. To inwestycja Szczecińskiego TBS, która rozpoczęła się w 2002 roku i zakończyła rok później. Za projekt odpowiadają architekci z pracowni Bams Biuro Architektoniczne Makowski & Sołdek ze Szczecina.
Jednak to realizacja sprzed 20 lat. Czy przez ten czas Dąbie nie doczekało się innych, tak samo dobrych?
- Próbuję sobie przypomnieć, ale chyba nie. Szczecińskie TBS zmieniło się na niekorzyść. Tamte budynki zostały zrobione bardzo elegancko, szanują średniowieczną siatkę ulic i komponują się ze starą zabudową. A te? Nie dość, że powstały na najgorszym możliwym gruncie, czyli błocie, to potem wybudowano budynki, które zamiast być tanie w realizacji i utrzymaniu, są z wysokimi dachami, wieżyczkami i podwieszonymi fragmentami – krytykuje wskazując na nową zabudowę przy ul. Pokładowej. - To wszystko jest trudne nie tylko w realizacji, ale i utrzymaniu. Kompletne przeciwieństwo tego, czym powinna być architektura społeczna – dodaje.
Historyzm splatający się z modernizmem
Idziemy tam, gdzie zdaniem Leszka Hermana jest najpiękniej. Po drodze zajdziemy tylko do lodziarni, która ma podobno najlepsze lody w Dąbiu i ruszamy do części willowej.
- Mamy tutaj charakterystyczną dla tamtego Szczecina zabudowę. To historyzm splatający się z modernizmem. Podoba mi się, że dachy nie są jeszcze płaskie, ale widać pierwsze modernistyczne zakusy. Podobne wille można oglądać na Pogodnie – opowiada.
Jak dodaje, wbrew niektórym opiniom o starym Dąbiu dla biednych ludzi, to właśnie tutaj znajdowało się sporo bogatych rezydencji.
- Westend i Głębokie były najbardziej nobilitujące, ale Dąbie również było takim miejscem. Zobaczcie choćby na tą. Ogromna rezydencja z działką tuż przy samej plaży. Borchertowie mieli swój niewielki basen portowy na trzymanie łódek i prywatną plażę, z której roztaczał się przepiękny widok na zachodzące słońce. Typowo pałacowy układ – opowiada podczas spaceru po dawnych włościach kupieckiej rodziny przy ul. Żaglowej 2, tuż przy kąpielisku Dąbie.
Kompleks, który istnieje tylko na wizualizacjach
W 1959 roku dawna willa Borchertów została przekazana w dzierżawę Związkowi Harcerstwa Polskiego. W latach 90. budynek zamknięto, bowiem stwarzał zagrożenie, a nieremontowane wnętrza zaczęły gnić.
Od kilku lat obiekt jest częścią terenu wykupionego przez chińskiego inwestora Tian Yu. To tutaj ma powstać kompleks hotelowo-apartamentowy, który nadal istnieje tylko na wizualizacjach.
- Ta inwestycja jest przeskalowana. Jak miałby być do niej poprowadzany dojazd? Tylko tymi uliczkami, którymi przed chwilą spacerowaliśmy. Mieliśmy kontakt z tym inwestorem. Z wykształcenia jest artystą malarzem i jak nam tłumaczył, to chciał, aby te dwie wieże były faliste jak żagle – opowiada Leszek Herman.
Gdybyśmy udali się na ten spacer 10 lat temu, to nieopodal moglibyśmy oglądać jeszcze elewatory, która stały tuż przy jeziorze. – Miałem nadzieję, że ktoś zajmie się ich rehabilitacją. Byłyby kapitalne na hotel – zauważa ze smutkiem architekt.
„O Dąbiu zawsze myślano, że jest nieważne”
Plaża i Sadlińskie Łęgi to ulubione miejsca Leszka Hermana. Podkreśla przy tym, że to najpiękniejsza część Dąbia.
- Niedawno marszałek wybudował drogę rowerową wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Dąbie. Ludzie przyjeżdżają specjalnie, aby nią pojeździć. Są tłumy, a niektórzy jeżdżą nawet na quadach, co jest już bardzo słabe. A w tym miejscu był przedwojenny spacerowy szlak. Są zachowane aleje, a za drzewami wypływa Płonia. Absolutnie fantastyczne miejsce – podkreśla.
Jak dodaje, są pomysły, aby miejskie kąpielisko odciąć od Dąbia za sprawą szerokopasmowej obwodnicy Dąbia.
- Gdy tędy spaceruję, ze strachem o niej myślę. Oczywiście, jest mnóstwo racjonalnych argumentów jak dojazd i komunikacja. Ale to wszystko nie jest z myślą o Dąbiu, a centrum Szczecina. Jeśli ta droga powstanie, to te dwa domy pójdą do wyburzenia, a zieleń do wycięcia. Zobaczcie jaki to absurd. Trasa spacerowa zostanie przecięta przez drogę. Nieważni spacerowicze. Ważne, że szczecinianie z Głębokiego będą mogli szybciej dojechać latem nad morze – krytykuje.
To (na szczęście) na razie dalekosiężne plany. – I dobrze. O Dąbiu zawsze myślano, że jest nieważne – dodaje nasz przewodnik.
Słyszymy przy tym, że korki Dąbiu są tylko latem, gdy cały Szczecin rusza nad morze. Kiedy ulica Struga jest zakorkowana, kierowcy wybierają objazd przez Dąbie.
- Problemy są jeszcze w godzinach popołudniowych. Droga do centrum zajmuje mi ponad godzinę. A do Goleniowa, gdzie mieszka mój brat, dojeżdżam w 20 minut – dodaje architekt.
Chleb za 5 złotych
Na sam koniec zaglądamy do lokalu, w którym od ponad 40 lat mieszkańcy Dąbia mogą kupić wypiekane na miejscu pieczywo. Choć początkowo mieliśmy problem z jej zlokalizowaniem, szybko otrzymaliśmy wsparcie.
- Ale na chleb to już za późno i bardzo możliwe, że nic już tam nie kupicie – uprzedza jeden z mieszkańców. Było chwilę po godz. 12, gdy rozstaliśmy się z Leszkiem Hermanem.
Choć mocno „przetrzebione”, to pieczywo jeszcze było. Za chleb żytni zapłaciliśmy tylko 5 złotych.
- Są tacy klienci, którzy specjalnie z centrum do nas przyjeżdżają. Wszystko jest wypiekane tutaj na miejscu. Chleb, bułki, ciastka, słodycze – słyszymy od sprzedawczyni z zapomnianego Dąbia.
Komentarze
27