Starszego mężczyznę z rozbitą głową leżącego na ścieżce rowerowej znaleźli strażnicy miejscy. Obok stał dziecięcy wózek. Jak się okazało, mężczyzna był kompletnie pijany i wybrał się na spacer ze swoim kilkumiesięcznym wnukiem.
- Strażnicy natychmiast podeszli do leżącego mężczyzny, który krwawił z rany na głowie. Jak się okazało miał silnie rozcięty łuk brwiowy po upadku na drogę - relacjonuje Joanna Wojtach, rzeczniczka szczecińskiej Straży Miejskiej. - Strażnicy upewnili się, że dziecku nic się nie stało i zajęli się leżącym mężczyzną. Ułożyli go w pozycji bocznej ustalonej (tzw. bezpiecznej), opatrzyli wstępnie ranę i wezwali ratownictwo medyczne – mówi.
Strażnicy próbowali też dowiedzieć się, co się stało. Niestety z poszkodowanym mężczyzną trudno było się porozumieć. Początkowo jego bełkotliwą mowę funkcjonariusze przypisali ewentualnemu udarowi lub hipoglikemii, zbyt niskiemu poziomowi cukru we krwi u osób chorujących na cukrzycę. Jednak wyczuli też od mężczyzny silny zapach alkoholu. Kiedy udało się z nim nawiązać z kontakt słowny, przyznał, że wypił sporą ilość alkoholu.
Na miejsce została wezwana policja, a z telefonu komórkowego mężczyzny policjanci skontaktowali się z jego żoną. Przybyła na miejsce kobieta przejęła opiekę nad 8-miesięcznym wnukiem. Pogotowie zabrało mężczyznę do szpitala (mężczyzna doznał urazu głowy).
- W wydychanym powietrzu niefrasobliwy dziadek miał 2 promile alkoholu. Dalsze czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia prowadzi policja – informuje Wojtach.
Zobacz też:
Dzieciobójczyni ze Szczecina zatrzymana. 10 lat ukrywała się przed sprawiedliwością
Komentarze
4