„Można tańczyć” powiedziała Patrycja w środkowej części koncertu, zachęcając do czynniejszego odbioru muzyki. Praktycznie przez cały niemal występ brakowało bowiem żywszych reakcji ze strony publiczności. Pojawiały się one głównie podczas utworów bardziej znanych, częściej granych w radiu – czyli „Toss Your Lasso”, „Surfin` Safari”, tudzież „Liquid Song”. Ogólnie w repertuarze przeważały właśnie kompozycje z tegorocznego wydawnictwa, ale Oszibarack zaprezentował także kilka starszych utworów. Z pierwszej płyty ("Moshi Moshi",) grupa wykonała m.in. "I Don`t Want Nothing More" i "Polinka”. Zdigitalizowany przekaz muzyczny, który jest domeną tej formacji przenosił nas w różne nastroje. Od wyciszenia i minimalizmu do bardziej zagęszczonych brzmień, bliskich transowemu, tanecznemu graniu. Praktycznie wszystkie numery były śpiewane po angielsku, ale był jeden wyjątek -„Śmielej” z reperturau Klausa Mitfocha. Można ów numer znaleźć na niedawno wydanej składance „Wszystkie covery świata”. Patrycja ogólnie nie mówiła zbyt wiele w przerwach między utworami. Na pewno była niezadowolona z nagłośnienia (jej wokal rzadko był dobrze słyszalny). Starała się jednak, mimo tych niedogodności, zaangażować maksymalnie w swoją rolę.
Po głównym secie organizatorzy zapowiedzieli kolejne ciekawe wydarzenia w klubie (w przyszłym roku). Dowiedzieliśmy się np. że tym razem jako VJ przyjedzie do Szczecina znany reżyser Peter Greenaway. Oczywiście Oszibarack wyszedł jeszcze na scenę. W ostanim numerze Patrycja pokazała się już w nowym stroju. Zniknęła sukienka, którą artystka założyła tego dnia po raz pierwszy, a pojawiły się spodnie i koszulka. Wtedy zabrzmiał po raz drugi „Liquid Song”. Co ciekawe już w styczniu vocalistka znów będzie gościła w Muzach, tym razem z drugim swoim zespołem – Husky.
Komentarze
2