Stoisk było dużo mniej niż zapowiadano, ale spragnieni świeżej ryby szczecinianie ustawiali się przed nimi w długich kolejkach. Wiele osób zaznaczało, że taki targ rybny powinien być stałą atrakcją Podzamcza. Jego organizatorzy są podobnego zdania i już na Śledzika zapowiadają kolejną edycję.

Druga edycja Targu Rybnego na Rynku Siennym odbyła się w przedświąteczną niedzielę. Kolejki ustawiły się jeszcze przed rozpoczęciem imprezy. Na miejscu można było kupić świeżego karpia, szczupaka, sandacza, makrelę, halibuta, śledzie w przeróżnych wersjach: w przyprawach korzennych, ze śmietaną i jabłkiem, matiasy oraz zupę rybną.

- Ryby z takiego targu z pewnością są lepsze jakościowo niż te w supermarketach. Niejednokrotnie już przekonałem się, że ryby prosto z morza smakują zupełnie inaczej niż te kupione w wielkich sklepach – chwali ideę targu jeden z klientów, który zakupił na nim trewala, zupę rybną i kiszonego łososia – Słyszałem, że taki łosoś jest bardzo dobry, więc muszę go w końcu spróbować - dodaje.

Poza kiszonym łososiem hitem tej edycji okazał się też śledź po tajsku.

Szczecinianie chcą targu z rybami

Dotychczasowe dwie edycje (ta z minionej niedzieli i wrześniowa) pokazały, że mieszkańcy miasta pragną targu rybnego w historycznym miejscu Szczecina.

- Nie byłoby takich kolejek jak dzisiaj – śmieje się starsza pani.

- Musi tu taki targ rybny powstać, proszę zobaczyć, jakie się kolejki ustawiły! Gdyby było ciekawiej, przychodziłoby jeszcze więcej ludzi i byłby nieprzeciętny gwar. Ja przyjechałem aż z Podjuch - mówi jeden z klientów – Teraz jest tutaj bardzo skromnie. Powinno być więcej asortymentu. Widać jednak, że wydarzenie się rozwija. Mam więc nadzieję, że w przyszłości znajdę na tym targu szerszy wybór ryb.

Zadanie to podziela również mieszkanka Szczecina, która na Targ Rybny przyszła kupić rybę na niedzielny obiad. - To bardzo dobry pomysł, by ożywić Podzamcze. Tylko jest tutaj za mała oferta, organizatorzy muszą zadbać o dużo i to różnorodnych stanowisk – zaznacza.

Kolejki spragnionych świeżej ryby

- Zainteresowanie targiem było ogromne. Przyszło naprawdę bardzo dużo ludzi. Osoby przy stanowiskach z rybami nie nadążały tych ryb wydawać. Oznacza to, że trzeba takie wydarzenia kontynuować – zaznacza Arkadiusz Bujas, organizator Targu Rybnego – Cały czas uczymy się na błędach. Nie mówię, że ich nie popełniamy, bo zawsze można czegoś nie przypilnować, coś przeoczyć – dodaje.

A chodzi o sytuację z żywymi karpiami, sprzedawanymi prosto z pojemnika, w którym bez wody leżały jeden na drugim. To, że ryby się duszą, zauważyła jedna z uczestniczek targu. Po jej interwencji skrzynki z karpiami zostały wyniesione do pobliskiej kamienicy, w której znajduje się biuro organizatora niedzielnej imprezy.

Na nowych zasadach

Następną edycję Targu Rybnego Arkadiusz Bujas zapowiada na zakończenie karnawału, czyli tzw. Śledzika. Zaznacza też, że zostanie zmieniona polityka wobec wystawców.

- Będziemy dogadywać się bardziej konkretnie, już nie tylko słownie. Od następnej edycji będę chciał z każdym podpisać umowę, po to, by nie było więcej takich sytuacji, że któremuś z wystawców coś wypadnie i po prostu nie dojedzie, choć wcześniej jego obecność zapowiadaliśmy – zapewnia Bujas.