Niedawno głośno było o jej nietypowym biznesie – pluszowych zabawkach przypominających ludzkie organy. Agnieszka Nieradka, właścicielka Pluszektorium, właśnie wystartowała z nowym pomysłem. Tym razem produkuje pianki surfingowe. Takie, które można samodzielnie zaprojektować, a po wyjściu z wody nie przypomina się w nich foki.
Agnieszka Nieradka, pomysłodawczyni marki Wetflow, poszukiwała dla siebie pianki surfingowej, która byłaby nie tylko ładna, ale przede wszystkim widoczna na wodzie. - Większość oferowanych na rynku pianek jest czarna lub z niewielkimi akcentami kolorystycznymi. Sprawia to trudność w "wyłapaniu" ekipy na wodzie i upewnienia się, że wszyscy dobrze się bawią i są bezpieczni – mówi Nieradka. - Nie chciałam też przypominać foki, kiedy wychodzę z wody, a to dość częste porównanie, które przychodziło mi na myśl o czarnych piankach – śmieje się.
Wymarzonego produktu nie znalazła, więc postawiła stworzyć go sama.
Uszyta na miarę i w ulubionych kolorach
Tak powstał projekt Wetflow, umożliwiający zaprojektowanie pianki według własnego pomysłu. I nie tylko o kolory chodzi, bo Wetflow szyje również pianki skrojone na miarę (tzw. custom fit). W przypadku strojów do sportów wodnych jest to bardzo ważne. Gdy są za luźne wlewa się pod nie woda, a gdy za ciasne to krępują ruchy.
- Szycie pianki to bardzo skomplikowany proces, a podwyższamy poprzeczkę, oferując je także w indywidualnych rozmiarach. Nie jest to trywialne, bo o komforcie naprawdę decydują milimetry – podkreśla Nieradka.
Pianki Wetflow szyte są z materiałów pochodzących z Unii Europejskiej, co jak zaznacza Nieradka, jest ewenementem na rynku. - Większość towaru w sklepach pochodzi z Tajwanu lub Chin. My postawiliśmy na wysoką, europejską jakość – zapewnia pomysłodawczyni Wetflow. - Do współpracy zaprosiliśmy specjalistów z ponad 30-letnim doświadczeniem w szyciu neoprenu - dodaje.
materiały prasowe
Kalifornijczycy byli zachwyceni
W minione wakacje w zaprojektowanej przez siebie piance odwiedziła Kalifornię, istną mekkę surferów. - Pojechałam tam w samym środku sezonu. Efekt był taki, że ludzie mnie zaczepiali, pytali, skąd mam taki strój. Nawet ratownicy schodzili ze swoich budek i zaczynali rozmowę, bo to była dla nich nowość – opowiada w wywiadzie dla magazynu Forbes.
Ale surferów znajdziemy nie tylko na przybrzeżnych falach oceanicznych. Są wszędzie, gdzie znajdą odpowiednie warunki, także w Europie – Hiszpanii, Grecji, Danii czy przy polskim Helu. Jeśli pomysłodawczyni Wetflow uda się dobrze rozkręcić biznes, na pewno będzie miała kogo ubierać.
Jak podaje Forbes, wkrótce narodowa reprezentacja kitesurferów ma wystąpić w biało-czerwonych piankach właśnie od Wetflow.
Na razie Agnieszka nie rezygnuje z Pluszektorium, ale swoją przyszłość widzi właśnie w segmencie strojów do sportów wodnych.
Komentarze
0