„Nie ma technicznej możliwości, aby z ogrodów dochodziło do zrzutu nieczystości” – przekonuje prezes ROD „Nad Jeziorem” Michał Borysiak. Jak podkreśla, działkowcy muszą mierzyć się z innym problemem, a mianowicie – zanieczyszczoną rzeką Chełszcząca.

W związku z wielokrotnym zamknięciem kąpieliska w Dąbiu, niektórzy mieszkańcy zaczęli podejrzewać działkowców o zrzucanie nieczystości do rzeki Chełszcząca, która wpływa do jeziora Dąbia. W pobliży zbiornika znajdziemy trzy Rodzinne Ogrody Działkowe – „Nad Jeziorem”, „Bielik” i „Nowe Osiedle”. Każde z nich liczy po kilkaset ogrodów.

„Proszę zobaczyć, czysta rekreacja”

– To zarzut zupełnie bezpodstawny i nieprawdziwy. Bezpośrednio do rzeki przylega zaledwie 14 z 425 naszych działek. To zaufani działkowcy. Co więcej, sami dbają o wał oraz strefę brzegową rzeki – podkreśla Michał Borysiak, który oprowadził nas po terenie ROD „Nad Jeziorem”.

Po drodze mijamy głównie zadbane ogrody – niektóre z altankami, inne bez. W powietrzu unosi się zapach drzewek owocowych. W tle nie widać żadnej zabudowy, która mogłaby odbiegać od norm.

– Jest kilkanaście działek, które posiadają szambo, ale nieczystości wywożone są na bieżąco. W związku z brakiem kanalizacji, nie ma technicznych możliwości, aby wykonywać zrzuty ścieków do rzeki. Dodajmy do tego ukształtowanie terenu oraz naturalnie zabezpieczony dostęp do koryta rzeki. Nasz ROD jest najbardziej rozpoznawalny w Dąbiu, więc wszelkie „sytuacje z działek” są kojarzone z nami, choć nie jest to prawda – dodaje Michał Borysiak. – Proszę zobaczyć, czysta rekreacja – przekonuje.

„Nazwa rzeki piękna, tylko tego nie widać, ani nie słychać”

Jak podkreśla Borysiak, działkowcy sami mają problem z rzeką Chełszcząca, która „stoi i śmierdzi”. – To temat, który lata temu był poruszany przez poprzednie zarządy. Wtedy miały być zrzucane do niej oleje i zanieczyszczenia wszelkiej maści z zakładów przemysłowych – opowiada.

Docieramy do ogrodu pani Haliny, który znajduje się tuż przy rzece. Na miejscu wita nas widok Chełszczącej pokrytej grubą warstwą rzęsy i zarośniętej w dużym stopniu trzciną.

– Nazwa tej rzeki jest piękna tylko tego nie widać, ani nie słychać. Kiedyś pływali po niej łódkami, kajakami, można było oglądać łabędzie. Teraz nawet kaczki tutaj nie zobaczymy. Działkuję tutaj od 24 lat, a od 14 lat mam ogród właśnie w tym miejscu – opowiada pani Halina.

Zaś prezes „Nad Jeziorem”, z wykształcenia mikrobiolog, dodaje: – W tym roku o wiele bardziej zauważalny jest zakwit tej rzeki. Eutrofizacja następuje bardzo szybko. Ta rzeka dosłownie stoi, nie płynie. W dodatku nie raz widać było kolorowe plamy, które unosiły się na wodzie.

Tak płytka, że traktory przejeżdżają

– Teren naszych ogrodów ciągnie się do rowu melioracyjnego, o który działkowcy sami dbają. Jesteśmy właśnie po rocznym przeglądzie, w ramach którego sprawdziliśmy wszystkie działki pod kątem kompostownika, szamba, zagospodarowania ogrodów – wyjaśnia Gracjan Falkowski, prezes ROD „Nowe Osiedle”. – Nie dostałem żadnych skarg, aby ktoś zrzucał nieczystości. Nasze ogrody nawet nie sąsiadują z rzeką.

Działkowcy apelują o wyczyszczenie koryta rzeki aż do ujścia.

– Ta rzeka powinna być głęboka, a w jednym miejscu jest tak płytka, że traktory przez nią przejeżdżają – dodaje Michał Borysiak.

Wątek gospodarstw rolnych

Michał Borysiak podejrzewa, że na częste zakwitanie rzeki mogą mieć wpływ okoliczne gospodarstwa rolne.

– Po drugiej stronie rzeki Chełszcząca, naprzeciw mojego ogrodu, na terenie obszaru Natura 2000, w bezpośrednim sąsiedztwie wału, od kilku lat prowadzona jest hodowla bydła. Wielokrotnie w tym okresie dostawałem i dostaję skargi odnośnie fetoru dochodzącego z gospodarstwa. Widoczne są też górki składowanego tam obornika – relacjonuje. – Głównymi, naturalnymi produktami hodowli jest azot i fosfor. Pierwiastki te przedostają się do wód gruntowych, a następnie w naturalny sposób spływają do rzeki. Skutkiem tego jest nadmierna eutrofizacja, co połączeniu ze stanem rzeki powoduje zakwit sinic.

Jak przyznaje dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie Michał Durka, gospodarstwa nie były kontrolowane pod względem zanieczyszczenia Chełszczącej.

– Oczywiście, takie kontrole możemy przeprowadzić po wskazaniu podmiotów, których kontrola powinna dotyczyć – zapewnia w odpowiedziach dla wSzczecinie.pl.

Kto co zrzuca do Chełszczącej?

Według badań Wód Polskich, źródła zanieczyszczenia Chełszczącej są wielorakiego pochodzenia – to zarówno zanieczyszczenia przemysłowe, jak i bytowo-komunalne.

Wśród podmiotów posiadających pozwolenia wodnoprawne na zrzuty wód opadowych i roztopowych znajdują się m.in. Urząd Miasta Szczecin, ZDiTM, Centrum Ekspedycyjno-Rozdzielcze Poczty Polskiej, Zakład Produkcji Okien i Drzwi, North-West Logistic, M.J.M Modzelik, Accolade PL, PDC Industrial Center, GDDKiA, PKP.

Zakład Drobimexu jako jedyny ma zgodę na zrzut ścieków przemysłowych. Na liście znajduje się również oczyszczalnia przydomowa, która zrzuca ścieki bytowe. Te mają być oczyszczane za pomocą osadnika gnilnego, złóż biologicznych i przepompowni ścieków.

W planach kontrola wylotów, weryfikacja pozwoleń

Michał Durka zapewnia, że RZGW w Szczecinie współpracuje z odpowiednimi organami „w celu kontroli i weryfikacji możliwych źródeł zanieczyszczeń”.

– Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie planuje kontrolę wylotów ścieków do rzeki, aby zidentyfikować nielegalne lub niewłaściwie działające zrzuty. Przeprowadzamy również bieżącą weryfikację pozwoleń wodnoprawnych wydanych przez Dyrektora Zarządu Zlewni w Stargardzie, aby upewnić się, że wszystkie działania związane z odprowadzaniem wód odbywają się zgodnie z obowiązującymi przepisami – wymienia działania.

Jak jednak zaznacza, odpowiedzialność za gospodarką wodno-ściekową, w tym za odprowadzanie i oczyszczanie ścieków, spoczywa na jednostkach samorządu terytorialnego, w tym na gminie.

– Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie podejmuje działania wspierające i kontrolne, jednak kluczowe działania związane z gospodarką ściekową należą do kompetencji gminy – podkreśla.

Nowoczesny sprzęt ma sprawdzać jakość wody

Jak czytamy, Chełszcząca objęta jest programem rocznego utrzymania. Prace te obejmują m.in. konserwację koryta rzeki, wykaszanie skarp, usuwanie roślin korzeniących się w dnie oraz regularne przeglądy i usuwanie zanieczyszczeń komunalnych, które są wywożone na wysypisko odpadów. Kiedy jednak byliśmy na miejscu przed długim weekendem w sierpniu, nie mieliśmy wrażenia, że skarpy zostały wykoszone.

– Aby zapewnić odpowiedni poziom jakości wód zarówno rzeki Chełszczącej, jak i jeziora Dąbie, podjęliśmy decyzję o zakupie nowoczesnych, multiparametrycznych mierników do badania jakości wody – informuje Michał Durka. – Te zaawansowane urządzenia pozwolą na precyzyjne monitorowanie wielu parametrów jakości wód w czasie rzeczywistym, co umożliwi szybkie reagowanie na pojawiające się zagrożenia i podejmowanie działań naprawczych.