O uniwersalnym języku muzyki oraz najciekawszych wydarzeniach Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Boogie Brain z Łukaszem Górewiczem i Maciejem Golińskim aka Envee, gwiazdami koncertu In fusion we trust inaugurującego Boogie Brain rozmawiała Kinga Rabińska.

Rozmowa z Łukaszem Górewiczem i Envee

Projekt In fusion we trust, który otworzy Międzynarodowy Festiwal Muzyczny Boogie Brain to intrygujące połączenie muzyki klasycznej i elektronicznej. Muzyków odwiedziłam podczas próby w 13muzach, gdzie udało mi się podsłuchać fragmenty przygotowywanych utworów. Mój werdykt: nieważny deszcz, koniecznie trzeba być na Zamku Książąt Pomorskich w piątek, 22 lipca o godzinie 21:00. 

Kinga Rabińska: Jakie emocje przed jutrzejszym koncertem? Zwarci i gotowi? Czy jeszcze dopinacie materiał?

(obaj podnoszą w górę ręce z zaciśniętymi pięściami w geście siły)

Łukasz Górewicz: Od wczoraj jesteśmy w energetycznym procesie, który narasta. Jest to bardzo budujące.

KR: Jutro eksploduje?

ŁG: Mamy nadzieję, że jutro dojdzie to do momentu kulminacyjnego.

Envee: Że będzie wulkan.

ŁG: Że będzie wulkan.

KR: Wszyscy na to liczymy i na pewno tak będzie. Niedawno rozmawialiśmy z Marcinem Niewęgłowskim z Boogie Brain i on mówił o was w samych superlatywach. Że poziom nie tylko europejski, ale światowy. Organizatorzy reklamują wasz występ jako koncert wyjątkowy. Powiedzcie, dlaczego będzie on taki wyjątkowy? Czego mamy się spodziewać?

ŁG: Miejmy nadzieję, że będzie pogoda.

E: Trzymamy kciuki za światową pogodę.

KR: Mam złe wieści, bo podobno ma być kiepsko. Ale może muzyką tak rozgrzejecie, że ładna pogoda w ogóle nie będzie potrzebna.

ŁG: Może muzyką rozproszymy chmury.

E: Może też być w tym coś niesamowitego. Poszukajmy pozytywów. W naszym występie są momenty mistyczne, przynajmniej tak mi się wydaje, kiedy patrzę na to teraz. Oby dała nam spokój ulewa, ale jakaś szaruga czy trudniejsze, ale nieprzeszkadzające warunki pogodowe mogą stworzyć dodatkowy nastrój.

ŁG: Rzeczywiście, mogą współgrać z muzyką, bo mamy dużo momentów tajemniczych i niepokojących, z pogranicza snu.

KR: Powiedzcie jak sobie poradziliście z trudnym zadaniem połączenia dwóch gatunków muzycznych, które dla zwykłego słuchacza są całkowicie różne. Jak to zrobić, by stworzyć taką mieszankę, która będzie atrakcyjna i dostępna dla zwykłego słuchacza?

E: Nie wiem. (śmiech) Pracujemy nad tym.

ŁG: Pracujemy nad tym, a mi się przyplątało takie porównanie do naszej fuzji, że muzyka to jest twór, który zawiera bardzo wiele różnych elementów, emocji. I według mnie to jest coś, co mogłoby łączyć gatunki. Na tej płaszczyźnie moglibyśmy się porozumieć nawet z kosmitami, jeśli by do nas przylecieli. A propos naszej fuzji – tak jak Brytyjczyk i np. Japonka zafascynują się sobą czasem i wspólnie stworzą piękne potomstwo, cudowny owoc swej fascynacji, który jest czymś więcej niż ci ludzie osobno, tak samo w naszym przypadku chciałbym, by połączenie tych gatunków stworzyło jeszcze lepszą jakość.

KR: Mówisz, że muzyka jest językiem uniwersalnym. Czy w takim razie z technicznego punktu widzenia nie macie żadnych problemów z przejściem z jednego gatunku w drugi? Może ta transformacja jest trudniejsza dla artystów specjalizujących się w muzyce klasycznej czy odwrotnie – dla tych, którzy zwykle zajmują się elektroniczną?

E: Wiesz, ja normalnie w procesie twórczym zajmuję się muzyką elektroniczną, powiedzmy. Ale jestem music loverem i uwielbiam muzykę klasyczną czy też poważną, choć nie lubię tego słowa.

ŁG: Envee jest pasjonatem i zaskakuje tytułami z kręgu muzyki klasycznej, które mi przynosi czasami. Jestem niejednokrotnie w szoku, bo ich w ogóle nie znam jako muzyk.

E: Łukasz też był troszeczkę zaczątkiem tego, bo przy naszym pierwszym spotkaniu podsunął mi parę rzeczy, które mnie zafascynowały. Parę utworów, których wielkim fanem się stałem, a także kompozytorów, których mam teraz już we krwi. Wracając do twojego pytania – nie rozpatruję tego w kategoriach trudności. Jest dla mnie wspaniałym przeżyciem być w środku grającej orkiestry smyczkowej i oddawać się tym wibracjom. To jest niesamowite, bardzo na mnie to działa i w ogóle nie myślę o tym w kategoriach technicznych. Nie odczuwam ani trudności technicznych, ani trudności we wczuciu się w muzykę. Mam po prostu frajdę – to chyba najlepsze słowo.

ŁG: Ze strony technicznej jest oczywiście partytura, wszystko jest zapisane, gdzie, co i jak. Oczywiście wszystko to musimy zgrać. Jest to zaplanowane – to kwestia techniki wykonawczej.

KR: Wspominasz o planie, a czy w takim projekcie jest miejsce na improwizację?

E: Pracujemy nad tym, by to miejsce na improwizację było. Przygotowujemy pewne podstawy, na których przy współudziale publiczności może się coś wydarzyć. Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć taką wibrującą energię, która wróci. I pomimo przygotowań, ta energia spowoduje coś nowego, niekoniecznie improwizację, nie chodzi mi o nutki, ale o to nowe coś, co na żywo zabrzmi inaczej niż na próbach.

ŁG: Dokładnie tak. Koncepcyjnie jest to tak pomyślane, że orkiestra gra elementy zapisane w partyturze, a wokół niej skupieni są improwizatorzy czyli ja, Envee na swoich instrumentach i nasz gość specjalny, niesamowity wokalista Olek Różanek, którego zaprosiliśmy do wykonania utworu poświęconego osobie i twórczości Czesława Niemena. We trójkę jesteśmy tymi głównymi improwizatorami, reszta buduje nam przestrzeń niezbędną do improwizacji, w których może się bardzo wiele zdarzyć.

KR: Orkiestra będzie samplowana na żywo?

ŁG: Envee coś tam czaruje…

E: Zobaczymy jak to wyjdzie. To jest jednak związane z samymi technicznymi problemami samego nagrania tych sampli na żywo, np. jeśli będzie silny wiatr to może być to utrudnione, ale mam wrażenie, że możemy się przygotować, żeby coś w tym stylu się wydarzyło.

ŁG: To jest też dość nowatorski pomysł, bo Envee chciał to nagrywać na żywo i grać tymi próbkami na żywo. To jest pomysł, zobaczymy, co z tego będzie.

KR: Utwory na jutrzejszy koncert są świeżutkie czy już je słyszeliśmy, ale przygotowaliście nowe aranżacje?

ŁG: Mamy zupełnie nowy utwór przygotowany z Enveem specjalnie na to wydarzenie…

E: Są w nim wplecione pewne kompozycje, ale wykorzystaliśmy je tak, by odpowiedzieć na tytuł In fusion we trust. Próbujemy zaprezentować muzykę elektroniczną reinterpretowaną na orkiestrę, z nowymi aranżacjami.

ŁG: A partie orkiestrowe zostały napisane specjalnie na ten koncert. Oddajemy także pewien hołd londyńskiej muzyce klubowej. Przekładam pewien cover taneczny na orkiestrę.

E: Właśnie to nie jest cover. To jest właśnie reinterpretacja.

ŁG: Tak. Próbuję stworzyć takie brzmienie, by techno wykonać na smyczkach. To jest  na pewno wyzwanie, ale myślę, że nam się to udaje.

KR: Jak długo pracujecie nad materiałem?

ŁG: Próby trwają od poniedziałku, a wcześniej wraz z Enveem zakończyliśmy proces komponowania. Trochę to trwało, ale od poniedziałku wszystkie elementy…

E: Kleimy.

KR: Czy wasz projekt jeszcze gdzieś będzie można znaleźć? A może Boogie Brain to jedyna okazja, by zobaczyć was w akcji?

E: Fajnie by to było kiedyś powtórzyć.

ŁG: Ja bym bardzo chciał.

KR: Wydajcie płytkę. Ja ją chętnie kupię.

E: Niewykluczone. Jeśli to się spotka ze zrozumieniem, o które pytałaś, to fajnie byłoby to kiedyś nie tyle powtórzyć, ile rozwinąć.

ŁG: Dokładnie. Bo to jest koncepcja, która się dopiero rodzi, ale mamy nadzieję, że będzie się rozrastać i żyć własnym życiem. Wydaje mi się, że to dopiero początek.

KR: Ilu was będzie jutro na scenie?

ŁG: Koło trzydziestu osób.

E: (liczy głośno) Dwadzieścia siedem osób.

KR: Wybieracie się na jakieś koncerty klubowe w ramach Festiwalu Boogie Brain?

ŁG: Ja przyznam, że zdaję się na Envee’go, bo to jest jego działka.

E: Jest sporo fantastycznych wykonawców. Ze stricte dj’skiej sceny jest SBTRKT, który przyjeżdża ze świetnym wokalistą, nazywa się on Sampha i bardzo się cieszę, że będę mógł zobaczyć ich na żywo. Do tego fantastyczne składy jak choćby Electric Wire Hustle z Nowej Zelandii. Oczywiście Ghostpoet, który święci triumfy w Wielkiej Brytanii. Zdaje się, że dostał jakąś specjalną nagrodę ostatnio.

KR: Tak, teraz nominację do Mercury Awards.

E: To bardzo ciekawe, taki raper – poeta, nawet nie wiem czy można go do kogokolwiek porównać. Mam wrażenie, że stworzył nową jakość. Jest to bardzo ciekawe i świeże muzycznie. Ale dużo więcej można zobaczyć. Są fajnie dj’e…

ŁG: Envee. (uśmiech)

E: Ja się bardzo cieszę, gram w piątek, jakoś bardzo późno chyba. Ale będzie też bardzo mocna reprezentacja polskiej sceny, m.in. Daniel Drumz i Teielte, którego live’a bardzo polecam. To taka młoda, świeża scena skupiona wokół U Know Me Records. Teielte jest jej przedstawicielem, był jednym z pierwszych. W ogóle ta witryna wydaje bardzo świeże rzeczy i muszę powiedzieć, że od kiedy pracuję w Polsce z muzyką młodzieżową, okołoelektroniczną, to pierwszy raz widzę tak zintegrowaną scenę bardzo młodych ludzi, tworzących trochę domowym sposobem muzykę, która jest na bardzo wysokim poziomie i ma światowy, świeży oddech. Skupiają się oni wokół tej wytwórni i bardzo mnie to cieszy. A Teielte jest też świetny na żywo, bo akurat w jego przypadku to nie jest dj set, ale on wykonuje swoje utwory za pomocą samplera, bawi się tym i prowadzi fantastycznie publikę. Polecam gorąco.

KR: W takim razie powodzenia jutro i dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmowa z Martą Pawłowską, koncertmistrzem Baltic Neopolis Orchestra

Kinga Rabińska: Jak długo trwa praca nad takim projektem, jakim jest In fusion we trust? W końcu ten projekt to różni muzycy, którzy na co dzień występują z innymi formacjami. Trudno to wszystko dopiąć i złożyć w całość?

Marta Pawłowska: Różnie to bywa. Czasami przygotowania trwają całe tygodnie, my natomiast podjęliśmy wyzwanie, by wszystko przećwiczyć w ciągu dwóch dni.

KR: To możliwe?

MP: Wydaje się to trudne, aczkolwiek jest to możliwe. W tym przypadku akurat wszystkie nasze partie, partie orkiestry smyczkowej, nie są aż tak bardzo skomplikowane. To nie jest symfonia Beethovena, którą trzeba ćwiczyć tydzień. Po prostu musimy wiedzieć, kiedy wejść. Dzięki dyrygentowi wiemy, kiedy wejść zgodnie z partią elektroniczną. Wszystko idzie naturalnie, bez problemu, także jest to możliwe, by zgrać się w dwa dni.

KR: Jutro będzie czysto?

MP: Tak, mamy taką nadzieję.

KR: Czy przy takim projekcie jest miejsce na improwizację, czy to wszystko jest dopięte do ostatniej nuty?

MP: W większości przypadków wszystko jest dokładnie zaaranżowane, wszyscy muszą grać tak jak jest zapisane w nutach. Aczkolwiek Łukasz (Górewicz – przyp. red.) jako solista główny będzie improwizował, będzie bardzo dużo miejsc, w których będzie improwizował. Również dla mnie skomponował jedną solówkę, gdzie będę mogła improwizować. Nie będzie można odróżnić momentu improwizacji, gdyż jest to w akurat takim bardzo mechanicznym rytmie, gdzie wszystko musi być w czasie. Faktycznie tam właśnie mogę dodać coś od siebie, ale słuchacze i widzowie tego raczej nie odczują.

KR: Zapoznaliście się wcześniej z materiałem?

MP: Wszystko jest a vista, od samego początku. Oczywiście, kompozytor Łukasz Górewicz pracował wcześniej z Enveem, musieli to wszystko skomponować i przygotować, myślę, że band musiał dłużej nad tym pracować. My jako orkiestra smyczkowa możemy to generalnie przygotować a vista, patrząc w nuty w dwa dni.

KR: Wybierasz się na któryś z klubowych koncertów Boogie Brain?

MP: Bardzo bym chciała, bardzo, lecz niestety gonią mnie terminy. Gdyby nie to, że przygotowuję się do ważnych konkursów na pewno bym poszła.

KR: Może zdradź trochę, pochwal się.

MP: Będę występować w Konkursie Wieniawskiego w Poznaniu. Jest to olbrzymi, trudny program do przygotowania i Emilii (Goch, szefowa i inicjatorka Baltic Neopolis Orchestra – przyp. red.) cudem udało się mnie tu ściągnąć. Ten Konkurs to też jest ogromna przyjemność, ale w drugą stronę, bo ten program, który muszę przygotować wymaga ogromnej dyscypliny i czasu. Teraz jestem w najgorętszym okresie.

KR: W takim razie trzymamy kciuki!

MP: Dziękuję bardzo.

 

 

KoncertIn fusion we trust odbędzie się na dużym dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich w piątek 22 lipca. Zagrają muzycy ze szczecińskiej orkiestry smyczkowej Baltic Neopolis Orchestra i orkiestry Preussisches Kammerorchester PrenzlauFractal Tree, producent muzyczny Maciej Goliński (aka Envee) oraz szczeciński kompozytor Łukasz Górewicz. wszczecinie.pl poleca!