Kolejne występy konkursowe oraz wieczór improwizacji, który raz za razem wywoływał głośne śmiechy i oklaski zgromadzonej na trzecim dniu SZPAK-a publiczności – tak wyglądał wczorajszy wieczór w Pleciudze.

Był to już drugi (i ostatni) dzień konkursowy, a trzeci całego czterodniowego Szczecińskiego Przeglądu Autorskich Kabaretów, w skrócie SZPAK. Frekwencja dopisała, bowiem sala była wypełniona widzami, którym pojęcie poczucia humoru nie jest obce.

Jak wyrównywać szanse, to sprawiedliwie

Grzegorz Dolniak, tak jak wczoraj, znów zadbał o to, aby żaden z konkursowych kabaretów nie wystąpił z numerem jeden. Zaskoczył widzów jeszcze bardziej niż wczoraj, bowiem z numerem jeden wystąpił kabaret RAK. Jak? Pomysłowy Dolniak, ku zdziwieniu publiczności, wyszedł na scenę Teatru Lalek Pleciuga z laptopem, którego ekran skierował w stronę publiczności. Następnie uruchomił na nim skecz pod tytułem „Lyj te piwo” właśnie owego kabaretu. W ten sposób grupa RAK wystąpiła jako pierwsza.

Drugi dzień pokazów konkursowych

Jako drugi wystąpił kabaret DABZ z Opola, który brał udział także w zeszłorocznym SZPAK-u. Złożony jest on z dwóch mężczyzn: Jakuba Krzaka oraz Krzysztofa Wilkosza. Przedstawili oni między innymi skecz zatytułowany „Domofon”, czy sytuację o upierdliwym i męczącym sąsiedzie. Następnie na scenie zagościł kabaret N.O.C (Na ostatnią chwilę) z Rybnika, w którego skład wchodzą Mateusz i Szymon Ptak, Paweł Lewandowski oraz Wojciech Kucjas. Ta grupa, podobnie jak DABZ, wystąpiła w Szczecinie rok temu. Ciekawostką jest fakt, że mają w swoim składzie Roberta Kubicę – jeden z członków kabaretu jest bardzo do niego podobny, co grupa wykorzystała w swoim pokazie jako dodatkowy atut. Z numerem czwartym pojawił się kabaret „Róbmy swoje” z Krakowa. Wydawać by się mogło, że program złożony z piosenek może być nudny. Owszem zrobiło się i muzycznie, i lirycznie, ale z nudą nie miało to nic wspólnego. Po czym można to wywnioskować? Po tym, że widzowie bili gromkie brawa oraz raz za razem wybuchali głośnym śmiechem. Jako piąty i ostatni na scenie pojawił się kabaret Ymlalt, który na SZPAK-a przyjechał z Wrocławia. Rówież i oni przełamali twierdzenie, że muzyczny równa się nudny. Angażowali oni w swoje skecze całą publikę wkręcając im na przykład fazy o niewidzialnych słoikach z konfiturami. Przy występach tegoż kabaretu publiczność również była bardzo rozbawiona. Na tym zakończyły się pokazy konkursowe.

Po przerwie nastąpił wieczór improwizacji

Improwizacja w wykonaniu dwóch grup: „Ad Hoc” z Krakowa oraz „W gorącej wodzie KOMPANI” z Trojmiasta znaczy tyle, co śmiech do bólu brzucha i policzków. Miło było podziwiać występy dwóch grup, które połączyły siły w rozbawianiu publiczności. Warto wspomnieć, że udział w tej części SZPAK-a wziął Wojciech Tremiszewski, którego szczecinianie mogą podziwiać w telewizji, bowiem gra on w serialu improwizowanym „Spadkobiercy” stylizowanym na „Modę na sukces”. Tremiszewski jest również, a może przede wszystkim, członkiem kabaretu LIMO. Dość o samym Wojtku. Improwizacje były bardzo zabawne, bo naturalne i bazujące na inteligencji i błyskotliwości samych grających. Poza tym publika również zabłysnęła poczuciem humoru oraz kreatywnością, bowiem to ona w głównej mierze wymyślała tematy scenek. Dzięki temu zobaczyliśmy między innymi „Płonące usta”, czy stylizowany na musical „W burdelu”. Była także zabawa pt.: „Romans”, „Związek w pigułce” oraz gra „Koszmar aktora”.

Trzy dni szczecińskiego święta kabaretowego za nami. Obserwując to, co działo się podczas nich na scenie Teatru Lalek Pleciuga zdecydowanie można stwierdzić, że każdy z widzów nie raz uśmiechnął się podczas występów i nie żałował uczestnictwa w tym wydarzeniu, ale to nie koniec. Dzisiaj (28 listopada 2010 r.) w Pleciudze rozegra się finał festiwalu z gwiazdą wieczoru - kabaretem LIMO.