Czwórka jak najbardziej fotogenicznych kobiet, które nie wypierają się swojej kobiecości. I one grają punk rocka? Tak, grają punka. Szczecińskie Beri Beri wydało w październiku zeszłego roku swój debiutancki album „100% Girls”. Jak prezentuje się wspomniany materiał? Zapraszamy do lektury recenzji.

Beri Beri jest marką w Szczecinie jak najbardziej rozpoznawalną. Zespół powstał 5 lat temu i skupia  czwórkę młodych, lubujących się w gitarowym graniu pań. Kapela reklamuje się jako „jedyny, w pełni żeński zespół punk rockowy w Polsce”. Wydany nakładem wytwórni Jimmy Jazz Records longplay znany jest już od dosyć dawna, dlatego też na spokojnie można dzisiaj ocenić jego wartość.

Płyta od samego początku, bez zbędnego i przedłużającego niepewność co do brzmienia intra jest głośna, dynamiczna, żywiołowa. Czy to dobrze? Trudno powiedzieć, bo osobiście do bardzo wielu rzeczy mogę się przyczepić. Do bólu przewidywalne gitary (zupełnie nie wiadomo po co w składzie aż dwa „wiosła”), bez ani jednego riffu, który zapadłby mi w pamięć. Średni wokal, poprawna zaledwie perkusja i całkiem niezły bas to jednak troszeczkę mało jak na moje oczekiwania. Wszystkie kawałki są bardzo krótkie, proste i schematyczne. Nie jestem wprawdzie koneserem gatunku, ale nie ma tu nic, co wzbudziłoby moje zainteresowanie. Wszystko to gdzieś już było. Nie zmienia to jednak faktu, że singlowe „Chodź tu do mnie” czy „Zemsty Dni” bardzo szybko wpadają w ucho i słuchacz mimowolnie zaczyna śpiewać w pewnym momencie razem z płytą.


Kobieca perspektywa wpływa istotnie na warstwę liryczną płytki. Nie ma tutaj opowieści o libacjach, systemie i tym podobnych sprawach. Posłuchać można natomiast o niedobrych facetach, miłości, różowych kobietach czy tym, że przyjaciele są ważni. Dobór słów często wydawać się może śmieszny, niemal grafomański (Chcę krwi, twojej krwi / Nocą wschodzi księżyc zły), ale to nie razi. Ufam, że warstwa tekstowa powstawała z pewnym przymrużeniem oka. No i że liczyło się zawarcie możliwie dużej ilości chwytliwych fraz, które dobrze sprawdzą się na żywo.

Nie mogę powiedzieć, że Beri Beri czymkolwiek mnie powaliło. Jeżeli ktoś nie przepada za punk rockiem, to „100% Girls” nie jest albumem, który zmieni jego spojrzenie na taką muzykę. Entuzjaści garażowego brzmienia będą jednak zadowoleni. Płyta jest pełna życia, w sam raz nadaje się do auta. Jestem absolutnie przekonany, że materiał bardzo dobrze sprawdza się też na koncertach. Nie mogę się zresztą oprzeć wrażeniu, że właśnie z myślą o tym, żeby publiczność dobrze bawiła się pod sceną.