Ten artysta w Szczecinie pojawia się dość często. Głównie oczywiście wraz z Kultem. 19 lutego po raz pierwszy wystąpił u nas z innym zespołem. Zaśpiewał utwory swego ojca (i inne), z towarzyszeniem Kwartetu ProForma.
Wzmożona aktywność
W ubiegłym roku ukazała się płyta „Tata Kazika kontra Hedora” - drugie wspólne dzieło lidera Kultu i Kwartetu. Ujawniła kolejne wiersze Stanisława Staszewskiego w formie piosenek i oczywiście była dużym wydarzeniem fonograficznym. To był dobry pretekst do wzmożonej aktywności koncertowej i dzięki temu wreszcie ProForma z Kazikiem dotarła do Szczecina, a konkretnie do Filharmonii...
920 sztuk „Taty Kazika...”
To był długi i zróżnicowany występ. Program przede wszystkim składał się z utworów ze wspomnianej wyżej płyty – takich jak „1947”, „Ay pee, ah yee”, „Most”, „Gdybym miał kogoś”„Ta droga była daleka” czy „Kongres Polskiej Nauki”. Przed wykonaniem tego ostatniego Kazik wspomniał o tym, że jego ojciec nie nadawał tytułów swoim wierszom, więc trzeba było wymyślić je dopiero teraz, przygotowując płytę. Anegdot z tym związanych opowiedział tego wieczoru kilka. Poza tym mówił też m.in. jakich swoich utworów nie lubi wykonywać, a największy aplauz wzbudziła opowieść o pewnym biznesmenie, który kupił... 920 sztuk płyty „Tata Kazika kontra Hedora”!
Piosenki innych bardów
Kazik przez większość czasu siedział przy pulpicie z tekstami, ale również przechadzał się po scenie. Towarzyszący mu muzycy spełnili swoje zadanie w stu procentach, bo Przemysław Lembicz, grający na gitarze przejmował czasem „konferansjerkę”, ale udzielał się też wokalnie. Np. w utworze „Deszczowe psy” z repertuaru Toma Waitsa. Nie tylko bowiem kompozycje do wierszy ojca Kazika zabrzmiały podczas tego występu. Usłyszeliśmy jeszcze m.in. „Krzesło łaski” i „Gorzki żal” z repertuaru Nicka Cave`a, , „Prawie jak blues” Leonarda Cohena , Piwko” z dorobku Silnej Grupy pod Wezwaniem czy „Modlitwę o wschodzie słońca” Jacka Kaczmarskiego.
Od kalifatu do Gwiezdnych wojen
Usatysfakcjonowani zostali też fani solowej twórczości Kazika. Z takich utworów wybrał on m.in. „Kalifat”, „Oddalenie”, „Sztos”, „12 groszy” czy „Komandor Tarkin” (w którym pojawia się słynny motyw znany z muzyki do „Gwiezdnych wojen” Williamsa). Poza tym dużą radość na widowni wzbudziło wykonanie dość już leciwej kompozycji „Malcziki” z płyty projektu „Yugoton”. Było zatem melodyjnie, przebojowo i widzowie pewnie chętnie wstali by ze swoich miejsc gdyby to było możliwe, bo muzyka niewątpliwie skłaniała do aktywniejszego odbioru.
Ognista końcówka
Końcówka była natomiast bardzo rockowa. Panowie zagrali “Apel poległych” (Kazik zdementował wówczas pogłoski jakoby riff do niego został zerżnięty z Black Sabbath, podając jako wzór Adam & The Ants), a później ciekawa organowa introdukcja Marcina Żmudy poprzedziła “Tatę dilera” czyli hit Kazika Na Żywo. Na finał natomiast muzycy wybrali „Shoud I Stay Shuold I Go” The Clash (ale z polskim tekstem) oraz...„Ace Of Spades” Mötorhead, w którym Przemysław Lembicz przejął główny wokal. Ten ognisty epilog ponad dwugodzinnego show pokazał, że co prawda KNŻ chwilowo nie istnieje, ale Kazik wciąż lubi mocne granie i w tym projekcie zaspokaja swoje hard-rockowe ambicje.
Komentarze
0