Szczecińskie P1erwsze Miejsce odwiedzili Pokahontaz, spadkobiercy Paktofoniki, której ponowny wzrost popularności (dzięki premierze „Jesteś Bogiem”) gwarantował dużą frekwencję i żywiołowe reakcje fanów. Nowych i starych. Jak Rahim z Fokusem wypadli po ośmiu latach, które minęły od ich ostatniej wspólnej wizyty w Szczecinie?

Zanim na scenę weszła stara gwardia, audytorium rozgrzewane było przez liczne supporty. Zbyt liczne. Niestety, większość artystów prezentowała najwyżej przeciętny poziom. Obecność DJ Twistera i Tonego Jazzu za gramofonami nie za bardzo pomagała. Ostatecznie nie usłyszałem niczego interesującego, przynajmniej ze strony nieco bardziej anonimowej części line-upu.

Dosyć sporo dobrego mogę natomiast powiedzieć o Miniksie i Peterze, którzy odpowiadali za beatbox. Panowie pokazali, że wszelkie zdobywane przez nich laury nie są dziełem przypadku. Było dokładnie tak, jak być powinno - zastanawiałem się, jakim cudem człowiek jest w stanie wydawać z siebie takie odgłosy. Brawo.

Przed gwiazdami wieczoru, miejsce na scenie zajął jeszcze Buka. Buka, którego występu wyczekiwałem najbardziej. Nie ukrywam, że jestem sporym fanem twórczości Buksona i na jego występ czekałem chyba nawet bardziej, niż na Raha i Smoka. No i się nie zawiodłem. Pochodzący z Gdańska raper, występujący tradycyjnie w towarzystwie Matiego, zahipnotyzował. Fantastyczne flow, niebanalne teksty i wszystko to, co sprawia, że artysta spokojnie może mówić o swoim własnym, charakterystycznym stylu było. Szkoda tylko, że warunki nie pozwalały na pełny odbiór tego, co Bedoka miał do zaprezentowania. Ale o tym później.

Krótka przerwa i okupację sceny rozpoczęli wyczekiwani ze zniecierpliwieniem Pokahontaz. Było wszystko, czego oczekiwać moglibyśmy od legend polskiej sceny hip-hopowej. Było trochę materiału z nowego, bardzo dobrego albumu „Rekontakt” (serdecznie polecam), znalazło się parę numerów z poprzedniego, debiutanckiego albumu „Receptura”. Nie zabrakło też dokonań z przeszłości śląskich mc. Również spod znaku Paktofoniki. Wszystko to z charakterystyczną, nienaganną techniką Fokusa, melodyjną nawijką Rahima i dobrą reakcją publiczności. Scena nie wybuchła z nadmiaru wrażeń, ale z pewnością można powiedzieć, że występ był satysfakcjonujący.

Osobnych parę zdań należy się oprawie technicznej. Nie mogę pominąć faktu, że kilka rzeczy utrudniało mi odbiór muzyki i sprawiało, że moja ocena wydarzenia, na które mocno czekałem, jest dużo niższa, niż bym sobie tego życzył. Pierwsza rzecz to oświetlenie, które bardzo często świeciło mi po oczach i zmuszało do odwrócenia wzroku od sceny. Męcząca sprawa. Efekty świetlne są nieodzowne dla takich imprez, ale nie powinny pełnić funkcji przeszkadzacza. Druga, to nagłośnienie. Dyskutować z tym, że bas jest kluczowym elementem muzyki hip-hopowej nie sposób. Gorzej, jeżeli są one w zasadzie jedyną rzeczą, którą można usłyszeć. Utrudniało to odbiór zwłaszcza Buki i Fokusa, którzy znani są z bardzo szybkiego wyrzucania z siebie słów. Teksty są w rapie kluczowe i ogromna szkoda, że odebrano mi możliwość pełnego nimi się cieszenia.

Podsumowując – za dużo supportów, niedogodności techniczne... niby słabo. Trudno mi się jednak oprzeć wrażeniu, że magia samej obecności Fokusa i Rahima zrobiła swoje. Nie wychodziłem wszak ostatecznie zawiedziony i czekam na powrót Pokahonaz do Grodu Gryfa. Najlepiej szybciej, niż po ośmiu latach.

Pełna fotorelacja na stronie SzczecińskiHipHop.pl:

http://szczecinskihiphop.pl/index.php/muzyka/relacje/item/226-fotorelacja-koncert-pokahontaz