Dramatyczna sytuacja rodziny mieszkającej w oficynie przy ul. Rayskiego. Zostali ostatnimi lokatorami budynku, którego przyszłość nie została przez miasto jeszcze ogłoszona. Kamienica jest w fatalnym stanie technicznym, pękają ściany, a całe mieszkanie pokryte jest grzybem. Rodzina ma poważne problemy finansowe i rosnące zadłużenie. Jak mówi Pani Danuta, jej mąż jest po poważnym udarze, wymaga opieki i drogiego leczenia.

Ostatni lokatorzy w oficynie przy ul. Rayskiego. „Mieszkają tu z nami tylko gołębie”

Stan kamienicy przy ul. Rayskiego 16 może przerażać. To centrum Szczecina, a jednocześnie w tej oficynie mieszka tylko jedna rodzina. Państwo D. mają poważne problemy życiowe. Mąż Pani Danuty jakiś czas temu przeszedł udar, jest człowiekiem niepełnosprawnym, wymagającym opieki. Mieszkanie, w którym żyją jest zadłużone w Zarządzie Budynków i Lokali Komunalnych. Jak mówi Pani Danuta, to jednak nie usprawiedliwia stanu, w jakim lokal się znajduje. W tej kamienicy to ostatnia mieszkająca rodzina. Inni lokatorzy wyprowadzili się, umarli lub dostali inne lokale od miasta. Blok dosłownie się rozsypuje, o czym świadczą pękające ściany, które pokazuje nam Pani Danuta. W podłodze są dziury, a powierzchnia niemal całego mieszkania pokryta jest grzybem.

– Zimno i pleśń, to nasze największe problemy. Kaszlemy, kichamy, źle się czujemy. Grzyb jest właściwie wszędzie, gdzie nie spojrzymy, tam grzyb. Wilgoć jest ogromna. Na własną rękę staraliśmy się jakoś doprowadzić to mieszkanie do porządku, ale przy takich warunkach, to nie jest możliwie. Jesteśmy sami w tym budynku od trzech lat, musimy się zamykać, żeby bezdomni nie koczowali na klatce, na wyższych piętrach to jest tylko gruz i ptasie pióra, bo gołębie w pustych mieszkaniach zrobiły sobie dom. Jesteśmy tu sami i nikogo nie obchodzimy – mówi Pani Danuta.

Szereg chorób uniemożliwia rodzinie normalne życie

Pani Danuta pisała wnioski o umorzenie zaległości, ale władze miasta nie wyraziły na to zgody. Mieszkanie jest zadłużone na kilkanaście tysięcy złotych. Rodzina próbowała spłacać zaległości, choć drobnymi kwotami, ale ciężka sytuacja zdrowotna powodowała, że trudno było o regularność. Mąż Pani Danuty przeszedł udar. Porusza się bardzo powoli i prawie nie mówi:

– Jesteśmy na parterze, ja się boję o nasze życie, bo jak ktoś walnie nam kamieniem w okno, to kto mi pomoże? Ja mam nadczynność tarczycy i chore nerki, mąż po udarze jest w ciężkim stanie. Tak się po prostu nie da żyć – mówi kobieta.

Mieszkanie ogrzewane jest jednym piecem, łazienka jest w fatalnym stanie technicznym i musi być ogrzewana przenośnym grzejnikiem. Woda do kąpieli nagrzewana jest w bojlerze.

Litości nie będzie. Rzecznik TBS: „W związku z zadłużeniem wypowiedziana została umowa najmu”

O sytuację rodziny D. zapytaliśmy TBS, który zarządza oficyną w centrum miasta. Tomasz Klek, rzecznik administratora przyznaje, że rodzina jest zadłużona na kwotę 16 tysięcy złotych. Co ciekawe, rzecznik TBS przyznaje, że rodzina starała się spłacać zaległości, ale kwoty były zbyt małe:

– W ostatnim roku wpłacali kwoty, które nie pokrywały całego czynszu i zadłużenie się powiększało. W związku z zadłużeniem wypowiedziana została umowa najmu. Dodatkowo sprawa została przekazana do prawników celem uzyskania wyroku o wydanie lokalu oraz nakazów zapłaty – mówi rzecznik TBS. – Dłużnicy kilkakrotnie wnosili o rozłożenie zaległości na raty oraz umorzenie długu. Jednak otrzymali odmowę z uwagi na niezgodność wypełnionej deklaracji z przekazanymi dokumentami o wysokości dochodów – dodaje Tomasz Klek.

Jak informuje rzecznik, po wysiedleniu ostatnich lokatorów, TBS planuje wykonać remont kapitalny oficyny. Ze względu na zakres i długość prac, zamieszkiwanie kogokolwiek w tym budynku podczas remontu będzie niemożliwe.