Najpierw maluchy z przedszkola i żłobka „Małe Omnibuski” z cierpliwością słuchały rad Sylwiusza Mołodeckiego i Marii Myśliwiec, a gdy łopaty poszły w ruch, z nieukrywaną radością wrzucały cebulki do dołków i z całych sił udeptywały ziemię – co by ptaki niczego nie wydziobały. Łącznie na trawniku przy ul. Zdrojowej 23-25 posadzono 2 tysiące krokusów.
– To tutaj zaczęła się „Krokusowa rewolucja”, a „Małe Omnibuski” towarzyszą nam od samego początku. Gdy wiosną wychodzą z przedszkola i widzą efekty swojej pracy, ich radość nie ma końca – mówi Maria Myśliwiec.
Wspólnie z Sylwiuszem Mołodeckim są pomysłodawcami „Krokusowej rewolucji”. Wszystko zaczęło się 15 lat temu od chęci przeniesienia kwiatowych kobierców z Jasnych Błoni w inne miejsca. Z czasem do akcji zaczęły dołączać rady osiedla, wspólnoty, szkoły i przedszkola, a także firmy i osoby prywatne.
– Myślę, że w tym roku to ostatni moment, kiedy możemy posadzić krokusy. Słyszałem, że na południu Polski już zima, a u nas piękna, słoneczna jesień. Póki ziemia nie zamarznie, to możemy działać. Chociaż pierwsze krokusy na Jasnych Błoniach sadziliśmy w pierwszych dniach grudnia. A to było już 25 lat temu – wspomina Sylwiusz Mołodecki.
Organizatorzy „Krokusowej rewolucji” zachęcają mieszkańców do wzięcia udziału w akcji. Deklarują przy tym pomoc i wsparcie.
– Jeśli chodzi o krokusy, to nawet o północy można do mnie zadzwonić i zawsze miło odbiorę. Wiem, że w Szczecinie jest ich już jak na lekarstwo, ale znajdę je. Trzeba się tylko pospieszyć, aby ziemia nie zamarzła – zachęca Sylwiusz Mołodecki.
Komentarze