Czym jest Niebuszewo w powszechnej opinii? Strefą niebezpieczną i rejonem, w który lepiej nie zapuszczać się samemu po zmroku. Wg wielu (złośliwych) szczecinian zamiast informatora dotyczącego Niebuszewa powinien powstać poradnik survivalowy.

Dlaczego więc 38 autorów zdecydowało się na stworzenie przewodnika po tej okrzykniętej szczecińskim Harlemem dzielnicy? Przecież obalanie stereotypów to syzyfowa praca, co podkreślają sami twórcy książeczki. Po co więc publikować takie teksty? Czy nie wystarczyłaby ciekawa akcja pt. „Spacerkiem po Niebuszewie”, w której wzięli udział wszyscy chętni i przyjaciele Miejsca Sztuki Officyna, a która polegała na zwiedzaniu tej części miasta? Myślę, że nie, a dowód na to stanowi osoba piszącej.

Co ma Niebuszewo oprócz Manhattanu?

W Szczecinie mieszkam od jakiegoś czasu, a Niebuszewo znałam tylko z kilku mrożących krew w żyłach opowieści (m.in. o rzeźniku z Niebuszewa), ostrzeżeń zawsze przezornych i ubezpieczonych oraz targowiska „Manhattan”. Tak więc przewodnik „Spacerkiem po Niebuszewie” wpadł w moje ręce wtedy, gdy na moją świadomość o niebuszewskim terytorium składała się garść uprzedzeń i szczypta lęków. (Swoją drogą, to byłam chyba idealnym odbiorcą). Dziś uważam je za miejsce niezwykłe, z fascynującą historią i niezwykłymi zakątkami.

Pasjonujący przewodnik

Na atrakcyjność informatora nie wpływa ani szata graficzna (bardzo oszczędna), ani zdjęcia (które są czarno-białe i niewyraźne). To treść jest największym atrybutem przewodnika. Chociaż na vademecum o Niebuszewie składa się wiele dat i liczb, co świadczy o mozolnej pracy autorów polegającej na docieraniu do dokładnych, naukowych opracowań, to kwintesencją całości są rozmowy z ludźmi, mieszkańcami Niebuszewa i subiektywne spojrzenie pełne pasji na niebuszewskie okolice i historię.

Ludzie i ich historie

Poznajemy panią z magla, której brakuje dawnych ploteczek z klientami (są zbyt zabiegani i przyzwyczajeni do tego, że w wielkich dyskontach spożywczych się nie rozmawia), koleje losu kina „Polonia” i znaczenie niemieckiego napisu „echte Biere” („prawdziwe piwa”). Przed oczami przesuwają nam się obrazy pełne barwnie ubranych Cyganów z taboru, który kiedyś stacjonował w okolicy Lenartowicza, a także gwarnych ulic, na których można było swego czasu usłyszeć wiele różnych języków oraz pachnących, żydowskich wypieków z cukierni przy Żupańskiego... Z tym nietypowym przewodnikiem poznajemy miejsca, jakich już nie ma, a których obecność przejawia się w drobnych, już prawie zatartych, śladach. (Na mapie dołączonej do książeczki zaznaczono obok aktualnie istniejących punktów także te, które są już tylko wspomnieniem obecnym na zdjęciach, starych pocztówkach i w archiwach).

Bądźmy mentalnymi turystami!

Nie da się nie zafascynować Niebuszewem po przeczytaniu tego mini kompendium wiedzy o tej dzielnicy. Autorzy w „Spacerkiem...” próbują dotrzeć do początków powstania uprzedzeń do niebuszewskich terenów i nie walczą z nimi, tylko snują interesującą opowieść, która wciąga i fascynuje. Książeczka jest więc nie tylko podsumowaniem długoletnich działań dotyczących dzielnicy, ale także podręcznikiem do innego patrzenia na otaczającą nas przestrzeń. I jeszcze jedno chcą nam powiedzieć twórcy przewodnika - jeśli nauczymy się bycia turystami we własnym mieście, jeśli zaczniemy zadzierać głowy i bacznie przyglądać się fasadom kamienic, to przestanie być ono szare i nudne.

"Spacerkiem po Niebuszewie"

Stowarzyszenie OFFicyna i Wydawnictwo Forma

Szczecin, Bezrzecze 2009

116 stron, 73 ilustracje