"Szczecin, chyba będę miała co wspominać na starość" - żartowała w sobotę na scenie Chylińska. Ciekawe, czy o tegorocznych Dniach Morza sami szczecinianie będą pamiętać?

W miniony weekend mieszkańcy Szczecina bawili się na Wałach Chrobrego przy dźwiękach polskiej muzyki. Wszystko dlatego, że współorganizatorem tegorocznych koncertów podczas Dni Morza było Radio WAWA, grające utwory wyłącznie naszych krajowych artystów.

W sobotę i niedzielę występy polskich muzyków licznie przyciągnęły na Wały szczecinian. Co prawda w sobotę było ich znacznie więcej, pewnie dlatego że po części artystycznej miał się jeszcze odbyć pokaz fajerwerków, a jak wiadomo w Szczecinie sztuczne ognie są uwielbiane.

Pierwszego dnia imprezy „WAWA Live – Dni Morza – Szczecin na żywo 2014” na samym początku publiczność rozgrzewał pop – rockowy zespół Loka. Zaraz po nim można było usłyszeć DJ Adamusa z Adą Szulc. Po występie sama wokalistka mówiła dziennikarzom, że ich muzyka nie do końca nadaje się na tego typu imprezy: „Grało się nam dzisiaj tutaj w Szczecinie naprawdę fantastycznie. Nie gramy typowej rozrywkowej muzyki, która nadaje się najlepiej na takie duże koncerty, ale zostaliśmy przyjęci bardzo ciepło”.

Chylińska będzie wspominać Szczecin

Niekwestionowaną gwiazdą sobotniego wieczoru była Agnieszka Chylińska, na którą przede wszystkim czekali zgromadzeni na Wałach. Rozgrzała nie tylko publiczność, ale i załogę Daru Młodzieży, cumującego przy nabrzeżu, która po utworze „Drzwi” dwukrotnie zasygnalizowała, że się im koncert podoba. Późniejsze piosenki także zyskały aprobatę żaglowca, a Chylińska żartowała: „Szczecin, chyba będę miała co wspominać na starość”. Nie zabrakło też nowego utworu Agnieszki „Kiedy przyjdziesz do mnie”, a na bis razem z tłumem śpiewała „Nie mogę Cię zapomnieć”. Sobotnią imprezę „WAWA Live” zakończył występ grupy Feel, a zwieńczeniem całego wieczoru był pokaz fajerwerków.

Staniki i maskotki dla Kwiatkowskiego

W niedzielę koncerty rozpoczęły się już o 19:00. Jako pierwszy na scenie zaprezentował się Dawid Kwiatkowski, dla młodszego pokolenia bezdyskusyjna gwiazda tego wieczoru. Tłum nastoletnich fanek czekał bowiem na występ już od godziny 10:00. Kiedy na scenie szalał Kwiatkowski, dziewczyny nie tylko razem z nim śpiewały, piszczały, ale też płakały. W stronę artysty poleciały maskotki, listy, staniki i żelki. Chwilę po jego występie zrobiło się nawet niebezpiecznie i musiała interweniować ochrona, ponieważ napierający tłum fanek prawie przerwał znajdujące się z tyłu sceny ogrodzenie. Krzyki „Chcemy Dawida” nie pomogły, Kwiatkowski nie zagrał na bis. Następnie można było usłyszeć zespół Red Lips z charakterystyczną wokalistką Rudą, która mogła wręcz zachwycić swoim temperamentem i energią.

Maleńczuk dla tych trochę starszych

Po występie tej grupy doszło do wymiany pokoleniowej pod sceną, która zresztą rozpoczęła się już po zakończonej grze Kwiatkowskiego. Maciej Maleńczuk, jeden z najbardziej kontrowersyjnych polskich artystów, śpiewał więc dla 30- i 40-latków. Już od samego początku zaczął prowokować, chociażby zapowiadając utwór „Emeryten party”, który dedykował wszystkim zgromadzonym na Wałach młodym ludziom, mówiąc: „To Wy będziecie zapier... na moją emeryturę”. Zaraz po tym kawałku można było usłyszeć, że „praca na saksach szkodzi na maksa”. Z kolei na sam koniec przy utworze „Płonie stodoła” pojawiła się dedykacja dla młodych polskich zespołów, nieudolnie próbujących zmierzyć się z Niemenem. 

Szkoda tylko, że podczas niedzielnych koncertów im dalej od sceny, tym wyczuwało się bardziej przygnębiającą atmosferę. Odpłynął już Dar Młodzieży i kilka innych jednostek, swoje stanowiska zamykali wystawcy, a bawiących się ludzi było zdecydowanie mniej niż w sobotę.