Odważny plan, który okazał się wielkim sukcesem
Winnica w Baniewicach to biznes rodzinny, ale nieoczywisty. Gdy pojawiła się idea takiej działalności, nie było pewne, czy winnica okaże się gospodarczym sukcesem. Kilka lat później enoturystyka stała się modna, a wina z Pomorza Zachodniego zachwycają konsumentów.
Niezwykłe jest również miejsce, gdzie powstała winnica.
– To miejsce ma bogatą historie i tradycje. Postanowiliśmy zmodernizować stare wnętrza i zmienić je w nowoczesną winnicę rodzinną. Lubimy eksperymentować i tworzyć wyjątkowe wina – mówi Zbigniew Turnau.
Winnica Turnau zaczynała działalność z 500 krzewami na przestrzeni, która miała około pół hektara. Z roku na rok upraw było coraz więcej i pasja przerodziła się w dobrze prosperujący biznes z ideami.
– Winiarnia jest nowoczesna, ale do produkcji stosujemy tradycyjne metody. Nasze budynki sięgają XIX wieku. Zdecydowaliśmy się je remontować i modernizować, aby miejsce zachowało charakter. Oczywiście, mamy także nowe zabudowania, które powstawały już po 2010 roku. Gdy moi rodzice postanowili założyć winnice, to naprawdę nie mieliśmy wielu przychylnych opinii. Nikt nie wróżył nam sukcesu w takim biznesie pod Szczecinem. Ale mieliśmy wiedzę i doświadczenie w uprawach rolnych i właśnie związanych z winnicą. I jak widać po tych kilkunastu latach, to był eksperymentalny, ale bardzo udany pomysł – mówi Jacek Turnau.
Rodzinna firma od samego początku – to jedna z najważniejszych cech winnicy i winiarni. Została założona przez rodzinę i od piętnastu lat tak jest prowadzona – z nadzieją na przejęcie i rozwój przez kolejne pokolenia.
– Tata był bardzo zdeterminowany, aby stworzyć to miejsce. To on na początku nas prowadził. Miał doświadczenie w uprawach rolnych i zarządzał całym przedsięwzięciem. Ja byłem świeżo po studiach i zająłem się finansami. Przy pierwszych zbiorach od razu powiedziałem, że chce tworzyć wina i brać udział w całym procesie. Produkcja to połączenie specjalistycznego rzemiosła i zmysłu artystycznego. Mój tata powtarza, że testem pokoleniowości będzie to, czy któreś z moich dzieci zainteresuje się winiarstwem i będzie chciało przejąć biznes – mówi bohater Historii Sukcesu.
Nazwisko, które jest marką. Czy pomaga w biznesie?
Turnau to nazwisko znane w Polsce, kojarzące się z muzyką, pasją i klasą. Dało to winnicy zaplecze rozpoznawalności na start, które pomogło pozycjonować biznes.
– Nasze nazwisko jest zdecydowanie bardzo dużym atutem, który pomógł rozpocząć i rozkręcić biznes. Grzegorz Turnau jest współzałożycielem naszej winnicy. Chciał wrócić do rodzinnych tradycji rolniczych. Nazwisko kojarzy się z klasą, ale to wcale nie jest tak, że otworzyło nam drzwi do restauracji. Jeszcze dziesięć lat temu polskie wino wiązane było z kwaśnym smakiem i niezbyt dobrą jakością. Musieliśmy wyrobić naszą markę. Teraz mamy w kraju już kilkadziesiąt polskich winiarni, które tworzą dobre wina – mówi Jacek Turnau.
Bywają trudne sezony, wiele zależy od pogody
Winiarstwo jest kolejną działalnością uzależnioną od sezonowości i pogody. Nawet niewielkie przymrozki czy wichury mogą spowodować straty, które trudno w sezonie nadrobić. Stanowi to niezaprzeczalne ryzyko biznesu.
– Winnica nie jest czymś, co można zaplanować w Excelu. To rolnictwo, na które trzeba mieć plan, ale jednocześnie być bardzo elastycznym. To, że jesteśmy biznesem rodzinnym, bardzo pomaga, bo mamy tutaj wyrozumiałość. Nie ma twardych wymagań odnośnie do ilości produkcji i sprzedaży. W zeszłym roku były przymrozki, a winorośl bardzo ich nie lubi. Paliliśmy świece, mieliśmy specjalne wiatraki i walczyliśmy o przetrwanie naszych krzewów. To, co dla ludzi wyglądało spektakularnie, dla nas było naprawdę trudne. Ale chcieliśmy podzielić się tym doświadczeniem, aby inni wiedzieli, jak to wygląda od podszewki – mówi Jacek Turnau.
Jaki region będzie winiarską stolicą Polski? Pomorze Zachodnie goni lubuskie
Słysząc „winiarstwo” wiele osób od razu myśli o spacerach między krzewami z lampką wina na tle zachodzącego słońca. To klasa i elitarność, która tak naprawdę jest działalnością rolniczą i ciężką pracą fizyczną. Pomimo wszystko trend zakładania winnic się utrzymuje w Polsce od kilku lat.
– Winiarstwo kojarzy się z pięknymi kadrami z filmów o Toskanii. A tak naprawdę pierwsze lata działalności to walka z chwastami. Nie można wyjechać na urlop na więcej niż kilka dni. To bardzo dużo pracy w polu, później pilnowanie wina w czasie produkcji. Jeśli ktoś chce rozpocząć tę przygodę, to radzę zaczynać od małej przestrzeni. Ten trend się utrzymuje, a nawet rozwija. Piętnaście lat temu winiarni było kilka w kraju, teraz możemy je liczyć w tysiącach – mówi Jacek Turnau.
Winnica z Baniewic jest największą winiarnią w Polsce. Jest dużą konkurencją dla polskiej stolicy wina, za którą uważa się województwo lubuskie.
– Stawiam na współpracę między regionami. Winobranie w Zielonej Górze to impreza, która trwa ponad tydzień. My w Szczecinie mamy festiwal na Zamku Książąt Pomorskich, cieszący się ogromnym zainteresowaniem. Złożyliśmy też wniosek o pierwszy region winiarski w Polsce. Chcemy nazwać się Doliną Dolnej Odry, która obejmowałaby powiat szczeciński i gryfiński – mówi Jacek Turnau.
Winnica Turnau to coś więcej niż wino. To działalność, która organizuje wycieczki po swojej przestrzeni, pokazuje produkcję wina od kuchni. Na terenie winnicy znajduje się także sala, gdzie odbywają się wydarzenia muzyczne. Winnica oferuje także degustację wina przy zwiedzaniu oraz noclegi.
Komentarze