Do wypadku doszło 7 listopada w Sławocieszu-WIelgowie. Pan Marcel wracał wieczorem do domu, gdy zobaczył mężczyznę leżącego w pobliżu wysięgnika stojącego pod przewodami. Poprosił partnerkę, by zadzwoniła na pogotowie i natychmiast dołączył do akcji ratunkowej, prowadzonej już przez dwóch świadków zdarzenia.
– Zbadałem mężczyznę – nie oddychał, nie wyczuwałem również tętna. Udrożniłem drogi oddechowe poszkodowanego i instruowałem pozostałych świadków zdarzenia, jak prawidłowo stabilizować głowę. Ja wykonywałem uciski i wskazywałem współpracownikowi poszkodowanego, kiedy podawać oddechy – relacjonuje.
Prowadzący akcję ratunkową cały czas mieli połączenie z dyspozytorem pogotowia ratunkowego. Zadbali, by poinformować służby o swojej dokładnej lokalizacji.
– Kontakt z dyspozytorem jest równie ważny, jak akcja ratunkowa – mówi Marcel Neumann. – Od tego zależy, czy i jak szybko przyjadą służby, a łatwo o tym zapomnieć pod wpływem silnego stresu w takich okolicznościach.
Student PUM prowadził resuscytacją do czasu przyjazdu radiowozu, gdy działania ratunkowe przejął policjant. Chwilę później na miejscu wypadku pojawiło się pogotowie ratunkowe. Porażony prądem mężczyzna odzyskał funkcje życiowe.
– Czujemy dumę, widząc, że nasi studenci potrafią z odwagą, empatią i profesjonalizmem wcielać w życie to, do czego ich przygotowujemy. Pana wzorowe zachowanie pokazuje, jak wielkie znaczenie mają szybka reakcja, wiedza i umiejętności, ale także empatia, która stoi u podstaw medycyny – dziękował i gratulował studentowi prof. Leszek Domański, rektor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Oficjalne podziękowania i gratulacje złożył również prezydent Piotr Krzystek.
Marcel Neumann jeszcze nie podjął decyzji o wyborze specjalizacji.
Komentarze