Wiele osób w Szczecinie o Stolpersteinach dowiedziało się dopiero niedawno. W ubiegłym roku pojawiła się szansa, by także w naszym mieście zostały stworzone takie obiekty upamiętniające ofiary nazizmu. Urodzona w Szczecinie, a mieszkająca obecnie w Kilonii, Gudrun Netter zwróciła się bowiem w lipcu 2019 do naszej Rady Miasta o zgodę na montaż takiego pomnika dotyczącego jej zmarłego w czasie wojny ojca. Wniosek ten jednak nie został zaakceptowany…
Obawa przed nieprawdziwym przeświadczeniem
W odpowiedzi odmownej wystosowanej przez architekta miasta, Jarosława Bondara, przywołana została opinia Instytutu Pamięci Narodowej, według której zaproponowane upamiętnienie „może utrwalać nieprawdziwe przeświadczenie, że Polacy razem z Niemcami byli sprawcami Holocaustu”, gdyż nie ma w treści słownego objaśnienia wyraźnej informacji, kto odpowiada za śmierć ofiary. Równocześnie zaproponował wnioskodawczyni upamiętnienie jej ojca Hilmara Nettera (uznanego za pół-Żyda i dlatego deportowanego ze Szczecina, a potem zmarłego w obozie Mauthausen-Gusen) w inny sposób, tzn. za pomocą tablicy na ścianie domu, w którym mieszkali w latach 40. rodzice Gudrun. Ta wymiana korespondencji zainicjowała spory i debaty na temat umieszczenia kamieni pamięci w naszym mieście. Do najbardziej znaczących należało lutowe spotkanie w klubie „Hormon” z udziałem Eryka Krasuckiego, Jędrzeja Wijasa i Mikołaja Iwańskiego, którzy analizowali różne formy utrwalania pamięci w kontekście społecznym, historycznym i etycznym.
Zaskakujący początek dyskusji
W tej sprawie odbyły się już także dwa posiedzenia komisji ds. kultury i promocji rady miasta (pierwsze w styczniu, a kolejne 27 lutego br). Podczas tego ostatniego spotkania wypowiadali się m.in. przedstawiciele Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce oraz Gminy Wyznaniowej Żydowskiej. Ku zaskoczeniu wielu obecnych dyskusja dotyczyła początkowo przede wszystkim utrwalenia w postaci monumentu pamięci o ludności deportowanej w 1940 r. ze Szczecina. Także stanowisko radnych dotyczące całej tej kwestii (zaproponowane w połowie rozmów przez przewodniczącego komisji, Przemysława Słowika) nie zawierało sformułowania „kamienie pamięci”, ponadto w trakcie obrad okazało się, że dopiero dwie godziny przed spotkaniem ujawniono treść odpowiedzi Gudrun Netter na propozycję architekta miasta, która wpłynęła do urzędu miasta w ostatnich dniach stycznia tego roku. Był to wniosek o montaż tablicy pamiątkowej na terenie nieruchomości Gminy Miasto Szczecin złożony zgodnie z wymaganą procedurą.
Tablica będzie niestosowna
Kiedy dyskusja skupiła się wokół Stolpersteinów, usłyszeliśmy kilka istotnych wypowiedzi na ten temat. Radna Edyta Łongiewska-Wijas odniosła się do ostatniego pisma Gudrun Netter, stwierdzając, że „Taka tablica jest nieadekwatna do sytuacji, bo w naszej tradycji tablicami upamiętnia się osoby, które wykazały się jakimiś osiągnięciami. To politycy, malarze, pisarze, a nie osoby z historii codzienności”. Jej wystąpienie było wyraźnym protestem wobec kierunku, w jakim zmierza dyskusja o kamieniach pamięci.
Mamy dane wielu ofiar
Radna już od dłuższego czasu zajmuje się tą sprawą. Pod koniec grudnia opublikowała na swoim profilu FB wpis, w którym stwierdziła, że „Realizacja tego projektu to konieczność dla miasta, które chce się uważać za europejskie, otwarte na swoją przeszłość i moralnie uczciwe. To znakomita lekcja historii, uzmysławiająca nam, że ofiary niemieckiego nazizmu to nie pozycje w statystykach, lecz konkretni ludzie, którzy tak jak my wychodzili ze szczecińskich kamienic codziennie do pracy, do szkoły czy na zakupy, mieszkali na co dzień i świętowali, kiedy był ku temu czas…”. Podczas obrad mówiła też o tym, że miasto ma dane personalne konkretnych ofiar (w postaci kenkart) i byłoby błędem niewykorzystanie takiego materiału.
Temat należy potraktować poważnie
– Czy my się boimy, że się potkniemy o te kamienie? Czy komuś stanie się krzywda z tego powodu, że zostaną wmurowane? – mówił podczas obrad komisji radny Paweł Bartnik. Zabrali także głos przedstawiciele stowarzyszenia Lambda i reprezentanci mediów, również podkreślający, że należy potraktować poważnie temat Stolpersteinów i podjąć w tej sprawie konkretne decyzje.
W efekcie doszło do zmodyfikowania stanowiska komisji ds. kultury i promocji określającego, że istnieje potrzeba uczczenia pamięci ofiar deportacji monumentem, pomnikiem, kamieniami pamięci lub progiem pamięci i w związku z tym radni zwracają się do prezydenta o zaproponowanie „akceptowalnej dla zainteresowanych formy i miejsca upamiętnienia tych dramatycznych wydarzeń”. Zostało ono przyjęte większością głosów.
Czy prezydent odpowie?
W ramach tzw. wolnych wniosków, kiedy część osób już opuściła salę, radna Dominika Jackowski zaproponowała, żeby zobowiązać architekta miasta do wystosowania do pani Netter oficjalnego pisma, w którym zostanie ona poinformowana o przyjętym stanowisku, a zatem także o możliwości upamiętnienia jej ojca w taki sposób, jaki wnioskodawczyni uważa za godny, czyli również w postaci kamieni pamięci. Wiadomo jednak, że tak naprawdę wiążąca w tej sprawie będzie decyzja prezydenta miasta, a tymczasem taka reakcja może… w ogóle nie nastąpić, gdyż nie jest on zobligowany do odpowiadania na każde stanowisko radnych.
Warto przypomnieć, że kamienie pamięci w Polsce znajdują się już m.in. we Wrocławiu i w Białej Podlaskiej. Pierwszy Stolperstein został wmurowany w 1995 r. na ulicy w Kolonii według projektu niemieckiego artysty, Guntera Demniga, który do dzisiaj sam je produkuje i czasem uczestniczy w ich wmurowywaniu w różnych miastach Europy. Czy przyjedzie też kiedyś do Szczecina, by to zrobić? Szanse na to chyba jednak maleją…
Komentarze
23