„Chcemy pracować, nie głodować!”, „Tusku, gdzie Twój cud” - takie transparenty ogarnęły Szczecin przed południem. Około półtora tysiąca stoczniowców walczyło o zakład pracy.

Przed południem doszło do manifestacji pracowników Stoczni Szczecińskiej Nowa. Walczono w obronie miejsc pracy. Uczestnicy przerwali pracę i skierowali się w stronę Urzędu Wojewódzkiego. Tam doszło do spotkania z wojewodą, który otrzymał petycję. Ma ją natępnie przekazać premierowi Donaldowi Tuskowi.

 

Stoczniowcy apelowali o spotkanie z premierem. Chcą usłyszeć od rządu program działań chroniący zakład pracy przed upadłością. Oczekują również wyjaśnień w sprawie medialnych doniesień związanych z Komisją Europejską. Bruksela domaga się szybkiej prywatyzacji oraz zaprzestania publicznej pomocy dla stoczni. „Żadamy prywatyzacji, nie upadłosci” - głosił jeden z postulatów napisanych na pikietach.

 

Rządy nie działają dla dobra stoczni.- komentował Jan Mordesiewicz jeden z protestujących. - Chcemy, żeby zostały wyciągnięte konsekwencje w stosunku do osób odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację – mówił przedstawiciel protestującej grupy.

 

Stoczniowcy zapowiadają kolejne manifestacje. Ostrzegają, że prawdopodobnie przyłączą się do nich koledzy z innych regionów Polski. „Będziemy walczyć, aż do zwycięstwa. Nie ma innej alternatywy” - mówi Mordesiewicz.