Żywiołak to najbardziej znany polski przedstawiciel neofolku (hard-folku, folk metalu), muzyki łączącej dźwięki rodem z czasów prasłowiańskich oraz współczesne ostre brzmienia metalowe, punkowe i rockowe. Choć w przypadku Żywiołaka zamknięcie ich twórczości do tak okrojonego mariażu byłoby grzechem… sami polecają nazwę „polska muzyka neoludowa”. Wczorajszego wieczoru zespół gościł w szczecińskim Słowianinie

Folk czy neofolk?

Muzyka neo-folkowa czy folkowa (gatunki te wzajemnie się przenikają a granice między nimi są nadzwyczaj płynne) to muzyka specyficzna, przeznaczona dla odbiorców o wyrobionym guście i oczekiwaniach. Fakt ten miał swoje przełożenie we frekwencji na koncercie. Mimo niekwestionowanej marki, Żywiołak nie przyciągnął tłumów. Jednak ci, którzy przybyli z pewnością nie żałowali. Zwolennicy tego rodzaju muzyki otrzymali dawkę najwyższej próby dźwięków folkowo-metalowo-rockowych.

Siły pierwotne

Żywiołak łączy dźwięki średniowiecznych instrumentów z najróżniejszymi stylami współczesnymi, począwszy od metalu, przez punk, dub i drum’n’bass, elektronikę aż po trans-techno. Potężny motyw perkusyjny a niekiedy prawdziwy barbakan napędza psychodeliczną spiralę, która kręci się z niezwykłą siłą, by na chwilę przystanąć i ustąpić miejsca np. drumli oraz pięknemu wokalowi Anuchy Piotrowskiej i Izy Byry. A wszystko to okraszone jest dźwiękami skrzypiec, gitary basowo-elektrycznej, liry korbowej czy djembe. Instrumentarium Żywiołaka jest niezwykle urozmaicone i zawiera wiele rzadko spotykanych instrumentów takich jak chociażby lutnia, lira, altówka czy wspomniany barbakan. Zespół śpiewa o rzeczach związanych z życiem dawnych Słowian - o miłości, obrządkach, czarach, przesądach. W swoich tekstach muzycy czerpią z motywów starosłowiańskich – legend, powiedzeń, przypowiastek i historii, tworząc tym samym spójny przekaz liryczno-muzyczny.

„…piję zdrowie nie mrużąc powiek, przestępca-alkoholik, Polak-Katolik”

Na wczorajszym koncercie zespół zaprezentował dużą część swoich dwóch wydawnictw: epki „Muzyka psychodelicznej świtezianki” oraz pełnoformatowego krążka „Nowa Ex-Tradycja”. Niespodzianką były również utwory z nadchodzącej, lecz nadal odległej płyty – ale o niej później. Koncert otworzył przejmujący „Wojownik” , który „dobrem jest cały, złem jest cały i złem dla dobrego wojuje”. Następnie zaparła dech w piersiach melodia „Latawców”, w nieco rozbudowanej wersji, w której prym wiodły elementy psychodelii wzbogacone o  typowo rockowe riffy. Nie zabrakło najbardziej znanych utworów, jak choćby „Dybuk”, czyli spokojna balladka, która przeradza się w psychodeliczne harce. Niewiele mniejszą sławę osiągnęły „Psychoteka” i „O Jana Kupała”, które także zabrzmiały wczorajszego wieczoru. Fantastycznie wypadł utwór „Żywiołak”, którego moc jest wprost powalająca, a warstwa tekstowa w sprawny sposób ujmuje polską rzeczywistość i mentalność przez pryzmat historii ziem, na których przyszło Nam żyć. Zaznaczyć należy iż występ Żywiołaka na żywo przerasta o wymiar zarejestrowane nagrania. Niezwykle żywe przekazywanie dźwięków odbywa się przede wszystkim dzięki szaleństwu Anuchy i Izy. To one są najbardziej widoczne na scenie – no może jeszcze dorównuje im Robert Jaworski. Rola wokalistek jest tu nie do przecenienia, gdyż oprócz pełnienia funkcji wokalnych są one głównymi showmenkami, które wraz z Robertem Jaworskim porywają publiczność w pogańskie szaleństwo. „Ballada o głupim Wiesławie” – to kolejny utwór, który zagościł w Słowianinie, by szybko ustąpić miejsca „Czarodzielnicy” gdzie panie mogły wykazać się sentymentami do nadprzyrodzonych elementów niegdysiejszych czarownic. Porywał również czysto punkowy rytm, który nie pozwalał stać w miejscu. W podobnej stylistyce utrzymana była także "Femina". Po tych utworach nastąpił czas nowości czyli kawałków z nieistniejącej płyty…

Idzie Maciek, Piorun, Neurowizja i Pogaństwo II

Zabrzmiały całe cztery utwory z płyty, która nie wiadomo kiedy wyjdzie ani jaki będzie nosić tytuł. Lecz z tego co udało nam się ustalić, to źródło zbliżone do zespołu i wcale nie jest to Anucha, przekazało nam informację, że płyta ukazać się może w przyszłym roku. Co do szczegółów dotyczących nowego wydawnictwa oddajemy głos wokalistce Żywiołaka, Anusze: „Nie mogę powiedzieć ani słowa o nowej płycie, no może tylko tyle, że będzie to polski tytuł, ale i tak nie wiem czy nie powiedziałam zbyt dużo…. Więcej powiedzieć nie mogę, gdyż jest to obwarowane kontraktem i mogę stracić nawet duszę (śmiech).” Dla wszystkich, którzy będą mieli problem z doczekaniem, wkrótce ukarze się płyta z remixami największych hitów Żywiołaka. Póki co, usłyszeliśmy cztery fantastyczne utwory Żywiołaka, zapowiadające nową twarz zespołu. Pierwszą zaprezentowaną nowością było „Idzie Maciek”, z początkiem osadzonym w stylistyce hard-rockowej, który ewoluuje, by ostatecznie usadowić się w brutalnym trash-metalu, granym jednak z niepojętą gracją, charakterystyczną dla Żywiołaka. Kolejną nowością był „Piorun”, zagrany w trio, czyli na dwa damskie głosy Izy i Anuchy oraz perkusję Dymola. Komplet nowości uzupełniły kawałki „Neurowizja” oraz „Pogaństwo II”, czyli kontynuacja „Pogaństwa” - tym razem z większą dawką metalu i ostrego wokalu Roberta. Jako dowód, że to prawdziwa nowość świadczyć może, że wokalista bez większej krępacji, ewidentnie zżynał tekst ze ściągi spisanej na dłoni…

Nie ma czegoś takiego jak mało

Zespół był proszony na scenę wielokrotnie, po zakończeniu podstawowego seta, za każdym razem wzbudzając większy entuzjazm zebranych, by wreszcie ustami Roberta wygłosić dyplomatyczne „Było cudownie, ale dajcie nam odpocząć”, które ukoiło rozszalałą gawiedź. Muzyka Żywiołaka nie jest muzyką prostą, jednak występ z pewnością zadowolił wszystkich, którzy chcieli w sobotni wieczór spotkać się z szaloną muzyką w słowiańskim stylu. Zapytana o nie powalającą frekwencję Anucha wyznała: „ Co znaczy mało? Są duże niezapełnione sale i małe wypchane na full. Ważne żeby ludzie byli zadowoleni.”  To właśnie jest największa moc Żywiołaka – pozostawiają Nas w cudownym nastroju, któremu od zadowolenia bliżej do euforii….