Ta rozmowa dwóch wielkich fizyków odbyła się w 1941 roku. Przez kolejne dekady snuto domysły dotyczące jej prawdziwej treści. Dlaczego Werner Heisenberg przyjechał do stolicy Danii, by spotkać się z Nielsem Bohrem? O czym dyskutowali dwaj laureaci Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki? Spektakl „Kopenhaga” w reżyserii Adama Opatowicza w Teatrze Polskim to sceniczna rekonstrukcja tej konwersacji.

Spotkanie wielkich

Teatr dość często posiłkuje się tematem spotkań wielkich postaci z różnych dziedzin. Czy to kompozytorów (jak w „Kolacji na cztery ręce” Paula Barza), czy polityków i pisarzy („Herbatka u Stalina” Ronalda Harwooda) albo filozofów („Rzecz o banalności zła” Savyon Liebrecht). Michael Frayn, brytyjski pisarz, dramaturg, tłumacz i dziennikarz, znany w Polsce choćby ze sztuki „Czego nie widać”, treścią swego dzieła uczynił rozmowę dwóch wybitnych naukowców. Oczywiście artystycznie ją przetworzył, uwypuklając pewne wątki.

Gościnna obsada

Dramat „Kopenhaga”, wydany w 1998 roku, był już prezentowany na polskich scenach teatralnych (m.in. w Gdyni i Warszawie). Premiera szczecińskiej inscenizacji odbyła się w kwietniu. W obsadzie widzimy trójkę aktorów gościnnych. Wojciech Kalarus, znany ze spektakli Krzysztofa Warlikowskiego, wciela się w postać Bohra, Karol Wróblewski (szczecinianin, który ukończył PWSFTViT w Łodzi) kreuje Heisenberga, natomiast Margrethe, czyli żonę duńskiego naukowca, gra Renata Dancewicz (znana m.in. z filmów „Tato” czy „Pułkownik Kwiatkowski”).

Pracownik tajnego zespołu Führera

Spotkanie w kopenhaskim mieszkaniu Bohrów było dość nieoczekiwane i nie do końca wiemy, jak przebiegało. Wiemy natomiast, że przyczyniło się do zakończenia wieloletniej przyjaźni między oboma panami. W Danii, okupowanej wówczas przez hitlerowskie Niemcy, Niels Bohr był inwigilowany przez służby. Tymczasem Werner Heisenberg otrzymał prestiżowa posadę na uniwersytecie w Lipsku i działał w tajnym zespole naukowców, pracujących na polecenie Hitlera nad stworzeniem bomby atomowej. Jego przyjazd nie był zatem zwyczajnym wznowieniem kontaktu. Bohr mógł przewidywać, że jego niemiecki kolega zamierza wysondować jego aktualne zamiary i nastawienie do badań nad rozszczepieniem atomu.

Broń o gigantycznej mocy

W spektaklu mamy zatem do czynienia z rozważaniami dotyczącymi kwestii, czy człowiek nauki nie powinien odmówić uczestnictwa w pracach nad wykorzystaniem energii atomowej. Zdaje sobie przecież sprawę, że tworzy broń o gigantycznej mocy, która może zostać użyta przeciwko ludziom. 

To kameralny dramat z bardzo oszczędną scenografią, a zatem aktorzy skupiają na sobie całą uwagę. Gestykulacja i mowa ciała, czyli pozawerbalne środki wyrazu odgrywają tu znaczącą rolę.

Rzadko następują momenty, kiedy wszyscy troje siedzą w fotelach. Aktorzy przechadzają się po scenie, stoją w różnych jej miejscach i mówią, ale też nierzadko, wymownie milczą.

Urozmaiceniem są czarno-białe projekcje na ekranie, pokazujące m.in. tzw. grzyb atomowy. Terminologii fizycznej w dialogach nie doświadczymy przesadnie dużo. Jest oczywiście mowa o wzbogaconym uranie, różnicy między reaktorem a bombą, energii neutronów. Jednak rozmówcy nie zagłębiają się za mocno w pojęcia niekoniecznie czytelne dla przeciętnego widza.

Między prawdą a niedomówieniem

To o czym rozmawiają jest oczywiście ważne, ale niemniej istotne wydaje się być to, jak to robią i czego nie mówią (co ukrywają). Heisenberg, którego motywacja jest co najmniej niejasna, zdaje się usprawiedliwiać przyjętą przez siebie postawę, ale dyplomatycznie nie odkrywa wszystkich kart, lawirując między prawdą a niedomówieniem. Stworzenie aury niejednoznaczności wokół swej postaci, to chyba największy atut kreacji Wróblewskiego.

Generalnie spektakl Opatowicza bazuje na napięciach, które wynikają z konfrontacji silnych osobowości. Chociaż Margrethe nie włącza się do rozmowy zbyt często i z pewnego dystansu uczestniczy w spotkaniu męża z dawnym przyjacielem wiele jej uwag ma istotną wartość. Doskonale orientuje się w omawianych kwestiach, ponieważ jest asystentką swojego męża, przepisuje jego prace, edytuje i tłumaczy (wie np. jakim sposobem Heisenberg otrzymał profesurę w Lipsku, choć nie był wcześniej przewidziany do tej funkcji).

List znaleziony po pięciu dekadach

Ci, którzy dzięki tej inscenizacji bardziej zainteresują się biografiami obu naukowców, dowiedzą się, że kontynuacji tej rozmowy nie było, a Heisenberg usiłował przez kolejne lata tak przedstawiać jej treść, by ukazać swą rolę w jak najlepszym świetle, pomijając niepasujące do tego wizerunku niuanse. W kwietniu 2002 roku znaleziony został list, który Bohr zamierzał wysłać mu 50 lat wcześniej. Opisał w nim prawdziwą treść rozmowy z 1941 roku i prosił Heisenberga, aby ten przestał w tej sprawie kłamać…

W najbliższym czasie „Kopenhaga” będzie prezentowana w Teatrze Polskim od 27 od 30 maja.