Informatycy to fajne chłopaki. Choć, nie wiedzieć czemu, ich poczucie estetyki jest czasem tak kruche jak porcelana...

Szczecin zyskał właśnie nowy produkt regionalny. „Pasztecik!!!”

….....

….....

….....

no, nie do końca .

Wszystkim, którzy już zdążyli w ten sposób zakrzyknąć w myślach, śpieszę objaśniać. Będzie to ceramika, „Stettiner Waren Towary Szczecińskie”. Nic ci to nie mówi, choć przecież to nasza „lokalna wyjątkowa ceramika użytkowa”*? Mogło być gorzej. Ceramika po ostrych starciach wygrała z rowerem Napieralskiego, który ma ostatnio spore zasługi w promocji regionu.

Regionu Lasku Arkońskiego.

Pasztecik, kochany przez szczecinian, a znienawidzony przez lekarzy od miażdżycy i cukrzycy, jak mało który produkt zasługuje wreszcie po długoletniej obecności na lokalnym rynku na nobilitację. Tym razem tłuste, chrupiące "drugie śniadanie, wczesny obiad, późna kolacja" musiało ustąpić w walce. Nierówny był to bój, bo jakże się tu mierzyć z ceramiką produkowana od XVII w. w pasie od... Słupska po Greiffenberg (Uckermark). Jak na szczeciński produkt regionalny przystało.

W ogóle promować to my się umiemy jak mało kto. Promocję (nie mylić z promilami) mamy po prostu we krwi. Wkładamy mnóstwo inwencji w wymyślanie haseł reklamujących nasz region („Wyskocz z cynków, wpadnij do Szczecina”), rzetelnie przygotowujemy się do publikacji materiałów („StSe`t`in Floating Garden” - fonetyczny zapis, ponoć z błędem) czy kultywujemy tradycje i dorobek intelektualny („wyluzuj, jak trzeba będzie to zakujesz”- hasło pochodzące z materiałów promocyjnych US z ubiegłego roku, które wzbudziło taką nienawiść samych studentów, że pod groźbą wywiezienia na taczce z gnojem jej autorów, zostało w końcu zdjęte).

Ostatnio w Polsce trendi jest promowanie się poprzez filmiki promujące uczelnie, wykonywane przez samych studentów. Lip Duby - krótkie zabawne filmy, gdzie studenci przechodzą samych siebie, by pokazać, jak fajna jest akurat właśnie ich uczelnia. Również wskaźniki oglądalności na youtubie przechodzą same siebie- Lip Dub z SGH obejrzało w YouTube ponad 200 tys. osób. Filmiki promujące zagraniczne uczelnie mają oglądalność na poziomie paru milionów.

....to żeśmy się chwilę rozmarzyli, teraz szybko z powrotem na ziemię. Żeby mieć taką oglądalność albo trzeba pokazać coś naprawdę niesamowitego albo zrobić coś niesamowicie głupiego. Ewentualnie coś urwać.

Ostatnio perełkę autopromocji pokazał światu ZUT, co zaliczałoby go raczej do wspomnianej wyżej drugiej kategorii. Miast schować najgłębiej jak się da filmik przygotowany przez studentów działających w kole naukowym "Multimedialni" i okryć się w milczeniu sromotą, został umieszczony na głównej stronie Wydziału Informatycznego. Takiego samobója nie potrafiłoby sobie strzelić nawet San Marino. Samobój? Co ja mówię! To strzał z kałacha w kolano!

Po obejrzeniu filmiku mającego (chyba) zachęcać do studiowania w murach szacownej uczelni, potencjalnego kandydatowi w głowie zostanie tylko jedna, acz pełna treści myśl : „jesteśmy jeleniami w kraciastych koszulach- dołącz do nas!” Kto chętny na studia? Tylko się nie pchać, dla każdego starczy. Daję słowo, bo po obejrzeniu filmu tegoroczny nabór na Informatykę może być wyjątkowo skromny...

Po drugiej stronie barykady dzielnie bronią się humaniści. Przykładem tego niech będzie filmik Wydziału Prawa i Administracji Sandry Kość, który – choć zachowawczy i poprawny, a przez to ograniczający paletę gorących emocji, jakie wywołuje filmik informatyków, to jednak spójny i sympatyczny. Dziewczyna poradziła sobie na 3+; najprawdopodobniej nie ma chłopaka informatyka, który mógł jej potencjalnie przeszkadzać w pracy nad montowaniem materiału.

Na osłodę i pociechę muszę jednak dodać, że i inne większe miasta głowią się, jak dotrzeć do studenckich serduszek, a drogi jakie obierają nie zawsze są trafione. Efektem tego, zupełnie jak u nas, są mniej bądź bardziej udane plakaty i kompozycje multimedialne, których wysyp można obejrzeć sobie na YT. Jedną z takich prac możecie obejrzeć w naszej galerii. Tak promowała się Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie.

Informatycy – nie idźcie tą drogą!

Poniżej przykład, jak można zrobić naprawdę fajną promocję studenckimi rękoma, po obejrzeniu której nawet Hogwart traci nieco na swoim uroku. Dla porównania dokonania szczecińskich autorów.

A paszteciki, mam nadzieję, będą w ramach promocji miasta nie tylko pojawiać się na promocyjnych filmach, ale zostaną w końcu uhonorowane tak jak na to zasługują.

*z materiałów promocyjnych