Jeszcze nie ucichły echa poprzedniej dyskusji związanej z Krajowym Planem Odbudowy, a politycy Prawa i Sprawiedliwości są już na tropie kolejnej sprawy, która według nich jest skandalem. Po środkach dla sektora HoReCa mowa o pieniądzach przeznaczonych na kulturę. Według polityków PiS Szczecin został całkowicie pominięty przy redystrybucji środków.

Polityków PiS oburzają pieniądze na „Sceniczny manifest intymności”

W opinii polityków PiS środki przeznaczono na projekty ideologiczne albo związane z politykami. Jako przykłady podawane są aktywności organizacji pozarządowych z całej Polski.

– Są setki tysięcy złotych na „Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, „Osiek Gender Studies”, „Przestrzeń kultury lesbijskiej”, „Kolory męskości”, „Sceniczny manifest intymności”, zespołu Poparzeni Kawą Trzy. Gdzieś w Polsce dostali pieniądze, a nie ma ich dla Zamku Książąt Pomorskich, Zespołu Pieśni i Tańca Szczecinianie czy Teatru Polskiego lub Filharmonii Szczecińskiej – mówił Artur Szałabawka, poseł Prawa i Sprawiedliwości i zapowiedział: 

– Jako opozycja będziemy wnikliwie analizować granty przyznawane w ramach KPO dla kultury. Jako poseł składam interwencję poselską do marszałka Geblewicza, by udostępnił nam listę beneficjentów środków unijnych od 2005 roku. Patrząc na ostatnie dni, jak wydawane są środki unijne, widzimy nieprawidłowości i chcemy to sprawdzić.

Mało pieniędzy z „KPO dla kultury” dla miasta i regionu?

Radni zwrócili uwagę, że największe instytucje kultury ze Szczecina bezskutecznie zabiegały o środki finansowe.

– Gdybyśmy popatrzyli chociażby na Szczecin, to pieniędzy nie otrzymali Opera na Zamku –chyba w trzech programach, w których aplikowała, Teatr Polski, Trafostacja Sztuki, Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza ani szereg ośrodków kultury w mniejszych miejscowościach, takich jak Gryfino, Resko, Stargard. Widać więc, że zachodniopomorskie nie jest jakimś szczególnym beneficjentem tego programu – mówił Maciej Kopeć.

– Jako opozycja w mieście będziemy przyglądali się temu, na co wydawane są środki publiczne. Za rządów PiS organizowano jasne i przejrzyste konkursy związane z kulturą np. takie środki wydawał Bank Gospodarstwa Krajowego. To były środki dla instytucji kultury, ale też np. dla kół gospodyń wiejskich. Dzisiaj mamy ideologizowanie KPO – dodał radny Krzysztof Romianowski.

Środki z KPO dysponowane są przez urzędy marszałkowskie i instytucje pośredniczące, a także merytoryczne ministerstwa prowadzące konkursy na dyspozycje finansowe. W przypadku „KPO dla kultury” dofinansowania zaczynały się od kilkunastu tysięcy złotych do maksymalnie 200 tysięcy złotych. Instytucje musiały zadeklarować 20% wkładu własnego. W przypadku programu HoReCa dofinansowanie unijne mogło sięgać 540 tysięcy złotych.