Piłkarze Pogoni Szczecin nie potrafią wyjść z dołka. Po przegranym 2 maja finale Pucharu Polski Portowcy są cieniem samych siebie. Tym razem tylko zremisowali bezbramkowo ze Stalą Mielec. Występ w europejskich pucharach w przyszłym sezonie jest mało prawdopodobny, ale nie niemożliwy.

Piłkarze Dumy Pomorza dochodzili do sytuacji bramkowych szczególnie w drugiej połowie meczu. Bezbłędnie przy ich strzałach zachowywał się jednak bramkarz Stali Mateusz Kochalski.

Mecz bez historii

Jednak podczas całego spotkania Pogoń Szczecin stworzyła niewiele zagrożenia przed bramką rywali. Najbardziej aktywni Portowcy byli w ostatnich minutach piątkowego meczu. Współpraca ofensywnych graczy granatowo-bordowych była momentami obiecująca. Cały czas jednak czegoś brakowało. Albo podania były minimalnie niecelne, albo pomocnicy i napastnicy Pogoni byli spóźnieni do piłki. Stal Mielec okazała się przed własną publicznością twardym rywalem, który mimo braku wielomilionowych transferów postawił Portowcom wymagające warunki gry.

„Wiary, wiary brak w nas” – tak można sparafrazować kibicowską przyśpiewkę, bo zawodnicy Jensa Gustafssona wyglądają w kolejnym meczu na zrezygnowanych bieżącym sezonem. To może dziwić, szczególnie dlatego, że mimo tylu błędów na przestrzeni całego sezonu Portowcy mieli bardzo długo realne szanse na miejsce medalowe. Nadal je mają, ale są to nadzieje głównie matematyczne. Legia Warszawa, Raków Częstochowa, Lech Poznań i Górnik Zabrze nie grały swoich meczów w tej kolejce. Zwycięstwo Legii w Poznaniu z tamtejszą Wartą wystarczy, aby ostatecznie zgasić ostatnie światełko nadziei dla Pogoni.

Portowcy zajmują 4. miejsce w tabeli PKO Bank Polski Ekstraklasy. To się z pewnością zmieni, kiedy poznamy wszystkie rozstrzygnięcia 33. kolejki. Ostatni mecz sezonu rozegrany zostanie w Szczecinie. 25 maja Pogoń Szczecin pożegna się z publicznością na Stadionie Miejskim im. Floriana Krygiera. Rywalem Portowców będzie Górnik Zabrze.