Na polsko-niemieckiej granicy od kilku dni można zaobserwować ochotnicze patrole obywatelskie. Młodzi ludzie – głównie mężczyźni, często związani ze środowiskami narodowymi i kibicowskimi – sprawdzają, czy do Polski przez przejścia graniczne w Lubieszynie i Rosówku docierają migranci. Ostatnie dni pod tym kątem były spokojne, co nie zmienia faktu, że polityczne emocje wokół sprawy są gigantyczne. Widać to w mediach społecznościowych posłów i radnych, lecz nie tylko.

Jeden z mężczyzn przejechał 600 kilometrów, by sprawdzać, co się dzieje na granicy polsko-niemieckiej

Portal wSzczecinie.pl był na przejściu granicznym w Lubieszynie w ostatni piątek. Po godzinie 20:00 zgromadziło się tam ponad 300 osób. Protestowali przeciwko nielegalnej migracji i jasno artykułowali niechęć do europejskiej polityki, która w ich opinii ma sprzyjać nielegalnym migrantom.

– Jesteśmy krajem chrześcijańskim, cenimy sobie naszą wolność, naszą kulturę, nasze bezpieczeństwo – mówił jeden z organizatorów patrolu obywatelskiego.

– Boję się, że będzie tak jak w Sztokholmie albo w Paryżu czy Berlinie – dodał inny protestujący.

– Jest lęk o kobiety. Statystyki gwałtów dokonywanych przez migrantów są ogromne w Europie, a my w Polsce dotychczas czuliśmy raczej bezpiecznie. To jest moja obawa. Jeżeli nie byłoby nas tutaj, to proceder przerzucania nielegalnych migrantów, by kwitł – przekonywał jeden z pikietujących.

– Przejechałem 600 kilometrów ze Starachowic do Szczecina. Musimy bronić naszych granic. Chcemy sprawdzić, jak wygląda sytuacja, żeby przekazać to później naszym radnym w województwie świętokrzyskim – mówił jeden z mężczyzn, który okazał się być… radnym powiatowym ze Starachowic właśnie.

Obywatelskie aktywności na granicy miały miejsce także w sobotę oraz niedzielę.

Migracja daje wiatr w żagle Mateckiemu. Słowik i Łącki ostro o tym, co się dzieje

Politycznych emocji w temacie migracji jest coraz więcej. Paliwo zyskała prawica, a politycy KO temat ignorują lub starają się tonować nastroje.

– Martwi mnie, że ludzie się gromadzą, a rządzący zajmują się liczeniem głosów i fobiami Giertycha, a nie chronieniem naszych granic – mówi jeden z prominentnych polityków Konfederacji w regionie, Rafał Kubowicz. – Nie wiemy, kim są migranci, którzy trafiali do Szczecina. Nie wiemy, jakie mają intencje, jakie choroby, jak mogą się zachowywać.

Jednocześnie Kubowicz pochwalił radnego KO Mateusza Gierygę za zwołanie komisji ds. bezpieczeństwa na poniedziałek.

Tymczasem politycznych emocji wokół tematu migracji w Szczecinie jest coraz więcej.

„7:00, przejście graniczne Buk-Blankensee. Cisza, spokój, jeden gość na motorze. Wiecie, co się zmieniło od piątku? Przy drodze pełno śmieci. Puszki po browarach, paczki po papierosach, flaszki, plastikowe butelki. Nasi tu byli…” – napisał radny Zielonych Przemysław Słowik.

„Banda oszołomów legitymuje na granicy ludzi i decyduje, kto może wjechać do Polski, a kto nie. Panie ministrze Siemoniak, czy podległe Panu formacje mogą zrobić z tym porządek? Bo zaraz się okaże, że jak Policja przyjdzie po Ziobrę, to będzie go ochraniało jakieś RKW, ORMO czy co tam sobie wymyśli w swojej chorej od nienawiści głowie, niejaki Matecki. P.S. Pomorze Zachodnie przeprasza za Mateckiego” – napisał ostro poseł KO Artur Łącki.

Sam Dariusz Matecki od kilku dni kontynuuje w swoich mediach społecznościowych publikację zdjęć przedstawiających cudzoziemców w Szczecinie.

„Szczecin, ul. Wyszyńskiego dzisiaj. Kilkudziesięciu migrantów z plecakami, którzy nie mogli się odnaleźć. Wczoraj pojawiły się informacje, że Niemcy w powiecie polickim mieli wypuścić migrantów poza głównymi przejściami granicznymi” – napisał Matecki, wrzucając zdjęcia z tego samego przystanku, na którym kilka tygodni temu radna Agnieszka Kurzawa fotografowała cudzoziemców jadących do pracy na Prawobrzeże.

Matecki zaapelował także do straży granicznej, by wykonywała polecenia narodu, a nie Tuska oraz zapowiedział, że w nocy pojawi się na granicy razem z innymi politykami PiS.

Posty Mateckiego notują rekordowe liczby polubień oraz udostępnień.