Dwa boa czerwonoogonowe, dwa pytony, dodajmy do tego boa tęczowego, ptasznika olbrzymiego i gekona orzęsionego, który pretenduje do miana celebryty. To tylko część egzotycznej hodowli Nikoli Kornas z Rożnowa pod Gryfinem. „Zawsze trzeba zachować ostrożność” – podkreśla.

Jak opowiada, jej pasja do egzotycznych zwierząt trwa od dziecka. – Już wtedy łapałam jaszczurki i ślimaki. Potem miałam ptasznika. I tak się zaczęło – mówi.

Obecnie hodowla Nikoli to przede wszystkich węże, ale nie tylko. Najnowszymi zdobyczami są m.in. rzekotki szmaragdowe. W domu kobiety można znaleźć także gekony, ptaszniki tygrysie czy ptasznika olbrzymiego.

- Dużą przeszkodą w hodowli jest przede wszystkim strach. Co z tego, że mamy takie zwierzę, skoro boimy się je nakarmić. Mnie jeszcze żaden nie ukąsił, ale zawsze trzeba zachować rozwagę – opowiada.

W planach ma zakup kameleona i jaszczurki Toke. Jak jednak zaznacza, są takie gatunki, których nie poleciłaby na wybór pierwszego egzotycznego zwierzęcia.

- Wychodzę z założenia, że obojętnie jakie to zwierzę, to z każdym wchodzimy w interakcje. Z moimi zwierzętami stworzyłam więzi i to widać. Kiedy do mnie przyjeżdżają, są płochliwe i uciekają, a potem same przychodzą. Najbardziej socjalizowany jest gekon orzęsiony. To Piotruś, potrafi skakać na twarz, telefon. Jest kontaktowy, nie ucieka. To taki celebryta – opowiada.