Podczas spotkania radnych miejskich usłyszeliśmy, że motorniczowie to „prości ludzie”, którzy mają do zdania „trudny egzamin”, autobusowe spółki zrealizowały ustalone z miastem kursy na poziomie powyżej 99 procent, a pierwsze pozytywne zmiany w siatce tramwajowych połączeń „spodziewane są w październiku”. Fakty są jednak takie, że codziennie mamy odwołane kursy, a podczas trzygodzinnej dyskusji nie padły konkretne propozycje, jak naprawić miejską komunikację.

Miejskie spółki „zobowiązały się do natychmiastowego opracowania planów, które mają poprawić sytuację w komunikacji miejskiej”. Tak wynika z komunikatu, który magistrat przesłał do lokalnych redakcji chwilę przed spotkaniem radnych z prezesami spółek. Zabrakło jednak na nim prezydenta miasta Piotra Krzystka.

Dramatyczna sytuacja w tramwajach przez… szkolenia BHP i badania okresowe?

Prezes Tramwajów Szczecińskich przekonywał, że obecne problemy w spółce wynikają z pandemii, choć nie tylko. Sytuacja miała przybrać „dramatyczny obraz” w lipcu i sierpniu, kiedy to pracownicy musieli w ciągu dwóch miesięcy… przejść szkolenia BHP (których termin realizacji został ostatecznie wydłużony do 180 dni – red.).

– Ustawodawca kazał nam przeszkolić pracowników pod groźbą niedopuszczenia ich do pracy. Do końca roku musimy mieć też zrobione wszystkie badania okresowe. Jeżeli ich ważność kończy się 15 września, a w przychodni mamy termin na listopad, to wysyłam pracownika prywatnie na takie badania. Płacę więcej tylko po to, aby miał co robić – mówił Krystian Wawrzyniak.

Prezes Tramwajów Szczecińskich był niespójny w swoich wypowiedziach. Raz mówił, że egzamin z kierowania tramwajem jest „bardzo trudny”, z drugiej strony określił motorniczych „prostymi ludźmi”. Narzekał, że ciężko przekonać młodych do zawodu, ale jednocześnie podstawowa pensja to 5200 złotych brutto.

„Układanie grafiku to nie jest koncert życzeń”

Obecnie w spółce Tramwaje Szczecińskie brakuje około 40 motorniczych. W piątek o 4 rano prezes Wawrzyniak ma się spotkać z pracownikami w Zajezdni Golęcin, a w poniedziałek – w Zajezdni Pogodno.

– Chcę usłyszeć, jakie są ich żądania. Wiem, że większość motorniczych chce pracować na rano i mieć weekendy wolne. Ale układanie grafiku to nie jest koncert życzeń – podkreślił. – Niestety, ale żeby chcieć pracować rano, trzeba mieć kogoś na popołudnie. Taka jest zasada. Kiedy jednak motorniczy nie dostanie takiego grafiku jaki chce, to pójdzie do psychiatry, powie, że ma mroczki przed oczami i bez kichnięcia dostanie zwolnienie.

Krystian Wawrzyniak dodał, że zdarzały się również takie sytuacje, kiedy motorniczowie chcieli pracować tylko na drugą zmianę.

– Od początku tej pracy, za alkohol zwolniłem około 80 osób. Nie ma żadnego pobłażania. To są prości ludzie, specyficzna grupa. Mamy bardzo obniżone kryteria, trzeba mieć 21 lat i podstawowe wykształcenie, aby zostać motorniczym – mówił.

„Żenujące są te tłumaczenia”

Tłumaczenia prezesa Tramwajów Szczecińskich zbulwersowały radnego Przemysława Słowika.

– Nie potrafi pan zaplanować badań okresowych pracowników? Gdyby ktoś powiedział mi, że wszystko leży, bo badania okresowe są niezrobione, to wie pan, co powinno się wydarzyć? Powinniśmy wziąć drukarkę i wydrukować wypowiedzenie dla pana. To żenujący poziom tłumaczeń – krytykował, jednocześnie dopytując się o atmosferę w spółce. – Wszyscy słyszymy, że nie jest najlepsza.

– Jeśli chodzi o atmosferę, to jedna osoba została zwolniona. Napisała, że została zwolniona za brak ubioru służbowego, ale prawda jest taka, że miała trzy nagany i zostawiła tramwaj bez nadzoru, ponieważ musiała przeparkować samochód. Tramwaj nie odjechał, przez pół godziny stał otwarty – mówił prezes TS.

Wysoka skuteczność w spółkach autobusowych efektem…

W SPA Dąbie brakuje około 40 kierowców. Prezes Włodzimierz Sołtysiak przekazał, że przez pierwszych 8 miesięcy tego roku spółka zrealizowała 334 563 kursy, co daje zrealizowanie umowy z miastem na poziomie… 99,6 procent.

– Uważam, że to nie jest najgorszy wynik – przyznał nieskromnie. – Średnia płaca w tym roku to 6593 złotych brutto. Podwyżki nie były niższe niż wskaźnik inflacji. W styczniu wzrosły o 600 złotych w porównaniu z poprzednim rokiem. Płacimy tyle, ile mamy możliwości. To państwo radni ustalacie budżet i z tych środków finansowany jest SPA Dąbie.

W SPA Klonowica również zostało zrealizowanych powyżej 99 procent kursów. Ale w tym przypadku prezes Krzysztof Putiatycki przyznał, że założenia „są trochę niższe niż w zeszłym roku”. – To jednak skomplikowana sprawa i moglibyśmy mieć tutaj wykład na ten temat – próbował „tłumaczyć”. Jak dodał, „na przestrzeni 5 lat pensje wzrosły o 40 procent”.

– Czy to dużo, czy mało? Niech każdy sam sobie oceni. Pracownicy odchodzą na rynek niemiecki i do prywatnych przedsiębiorstw, które oferują około 9 tysięcy złotych miesięcznie. Takie pensje u nas może spowodowałyby, że mielibyśmy nowych kierowców. Ale nie stać nas na to. Obecnie trwają negocjacje na temat podwyżek – informował.

…sukcesywnych cięć

Prezes ZDiTM Krzysztof Miler przyznał, że skuteczność spółek autobusowych jest tak wysoka, ponieważ nastąpiły cięcia.

– Przewoźnicy kilkukrotnie występowali o zmianę rozkładów jazdy ze względu na braki kadrowe. Trwa to od 2019 roku. W 2022 roku Tramwaje Szczecińskie zaliczyły -600 tysięcy wozokilometrów, SPA Klonowica -340 tysięcy wozokilometrów, SPA Dąbie -600 tysięcy wozokilometrów i -400 tysięcy wozokilometrów w Szczecińsko-Polickim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym.

„Każda partia po kolei doprowadziła to miasto do upadku”

Tłumaczenia prezesów komunikacyjnych spółek i brak pomysłów na działania naprawcze zdenerwowały nie tylko niektórych radnych, ale i mieszkańców.

– Tramwaje Szczecińskie już w 2007 roku miały problem. ZDiTM nie panuje w temacie sprzedaży biletów. Prezesi spółek dostają roczne premie za spełnione wymagania, a w ogóle im się to nie należy. Za to kierowcy pracują za marne pieniądze. Budujecie piękną pętlę na Pomorzanach, pomieszczenie socjalne będzie super, ale kasy biletowej nie będzie. Na całych Pomorzanach zostały trzy linie, okrojone tramwajowe i jedna prowadzona przez PKS, w których nie doświadczycie biletomatów. Ostatnio kobieta w autobusie PKS-u chciała odkupić bilet od pasażerów, bo nie miała gdzie go kupić. Pieniądze są tylko trzeba je podnieść. A wy wydajecie je nieroztropnie. Każda partia po kolei doprowadziła to miasto do upadku – nie krył swojej złości mieszkaniec Pomorzan.

„Pierwsze pozytywne zmiany w październiku”

W październiku miasto ma zamiar przeznaczyć dodatkowe 13 milionów złotych na komunikację miejską. Przypomnijmy, że już w marcu i sierpniu radni uchwalili przekazanie dodatkowych, blisko 59 milionów złotych dla spółek autobusowych i tramwajowej.

– Sytuacja miasta od kilku lat diametralnie się pogarsza. Rozjazd między możliwościami, a stroną wydatkową zdecydowanie się powiększa. Niewątpliwie głównym źródłem dochodów miasta były udziały w podatkach PIT i CIT. W tym roku wyniosły 583 milionów złotych, w 2021 roku było to 704 milionów złotych. Robimy wszystko, aby zachować funkcjonowanie różnych sfer, w tym komunikacji – przekonywała skarbnik miasta Dorota Pudło-Żylińska. – Jesteśmy w dialogu, staramy się wychodzić naprzeciw potrzebom spółek.

Transport miejski to druga po oświacie najbardziej deficytowa sfera budżetowa. Wpływy z biletów i umów z sąsiednimi gminami wynoszą niecałe 131 milionów złotych, a wydatki – blisko 380 milionów złotych. Jak jednak zapewnia magistrat, sytuacja w komunikacji miejskiej „ma być jedynie przejściowa”.

„Pierwsze pozytywne zmiany w siatce połączeń spodziewane są w październiku. Wtedy pracę w TS powinni rozpocząć nowi motorniczy, którzy właśnie zdają egzaminy kończące kilkumiesięczne kursy zawodowe. Przypominamy, że kursy są bezpłatne, a nabór jest ciągły. Nowe etaty pozwolą na zagęszczenie siatki połączeń oraz na zmniejszenie liczby niewyjazdów. Dodatkowo, plany naprawcze mają obejmować zwiększenie ilości kursów autobusowych” – czytamy w miejskim komunikacie.