Wczoraj, 17 maja w Rocker Club odbył się wyjątkowy występ...

Na koncert Marka Dyjaka, wielu fanów dobrej muzyki czekało z dużymi nadziejami. Czekało na koncert, ale i na samego artystę. Aby go zobaczyć, spojrzeć w oczy, zobaczyć i rozpoznać emocje na jego twarzy gdy śpiewa... To człowiek jak każdy z nas. Z przeszłością, z problemami, a jednocześnie jak mało kto uzdolniony. Nie boi się być sobą, kocha muzykę i mógłby wykonywać ją za darmo lub grając za piwo... Artysta przez wielkie A. Według Elżbiety Zapendowskiej jeden z najlepszych głosów w kraju, o ile nie najlepszy. Był brany pod uwagę jako odtwórca roli Quasimodo w polskiej wersji Notre Damme de Paris. W pierwotnej francuskiej wersji role ten brawurowo zagrał Garou. Do sfinalizowania musicalu nie doszło, gdyż Pan Marek nie chciał poddać się ... abstynencji alkoholowej. Do tej pory nie znaleziono równie idealnie pasującego artysty do tego wykonania. To człowiek, który już raz umarł. Dosłownie. Po udano/nieudanej probie samobójczej, stwierdzono zgon. Uratował go bąbelek powietrza, który dotleniał jego mózg.

W "Rockerze" także doceniono twórczość Dyjaka. Można było zauważyć że przybyli to ludzie wrażliwi, którzy przyszli coś przeżyć, poczuć jakieś emocje, doznać refleksji. I z pewnością nikt się nie zawiódł. Sama osobowość tego artysty jest tak charyzmatyczna, że nie istnieje nic obok. Człowiek zaczyna czuć się jak po godzinnej medytacji, wychodzi oczyszczony z własnych problemów, być może z gotowymi rozwiązaniami. Może piosenki pana Dyjaka uczą jak żyć? A nawet jeśli komuś nie pasuje taka "wyśpiewana" wizja świata, to i tak warto posłuchać człowieka z różnego rodzaju doświadczeniami życiowymi. Poruszają w jego wykonaniu nie tylko słowa, interpretacja, ale nawet każde drganie strun. Wykonał swoje najpiękniejsze piosenki. Zresztą innych prawdopodobnie nie posiada....



Na mnie już pora... Dobra sztuka ma to do siebie, że przekaz autora w pewnym momencie spotyka się z pytaniem odbiorcy. To pewnie jest piosenka którą każdy interpretuje bardzo różnie. Ale pierwsza myśl jaka się nasuwa, to że czasami warto powiedzieć "Na mnie już pora"... W rozmaitym kontekście. Czasami trzeba powiedzieć pas, i odciąć się od przeszłości która raniła, albo teraźniejszości, która nie przyniesie dobrych owoców w przyszłości... Pokuszę się o zaprezentowanie niektórych piosenek, gdyż taką twórczość trzeba propagować

http://www.youtube.com/watch?v=4su5b6m_llY&feature=related


Pisz do mnie.... Nie wiem jak dla reszty publiczności, ale wydaje mi się jest to utwór o byciu samemu w jakimś miejscu, i byciu jednocześnie samotym, gdzie potrzebujemy bliskości drugiej osoby... Pewnie każdy był w sytuacji kiedy "umierał" w swoich czterech ścianach, był sam jak palec, kiedy potrzebował wiedzieć, że ktoś o nim myśli...

http://www.youtube.com/watch?v=_AcuB8Bplsw

Durna miłość... Kawałek mówiący o stałej gotowości człowieka do obdarowania kogoś miłością, która żyje w nas swoim własnym tempem, która nie podlega nawet sile woli, kiedy już zaistnieje, stajemy się jej niewolnikami. A czy chcemy być niewolnikami czegokolwiek?

http://www.youtube.com/watch?v=RhVlI9nBheU&feature=related

Gdy cię nie ma...Ile słów chcemy powiedzieć komuś kogo kochamy, gdy go nie ma. Jednak gdy stajemy twarzą w twarz, nagle rozmawiamy o prozaicznych sprawach, nie mówimy już o tym co czujemy... Z obawy przed odrzuceniem, przed wstydem... Czas uświadomić sobie że mamy prawo mówić o naszych uczuciach każdemu... a obowiązkiem kogoś, jest je uszanować i chcieć... choćby wysłuchać.

http://www.youtube.com/watch?v=vaP6RzRz6aw&feature=related

Atmosfera tego koncertu była absolutnie wyjątkowa. Nie było jak na typowych koncertach, gdzie czuje się że ktoś jest obok. Tutaj każdy był sam ze swoimi myślami, nikt nikomu nie przeszkadzał, na twarzach ludzi malowały się emocje,ślady smutku, melancholii, niektórzy płakali...