Podobnie jak w przypadku poprzednich edycji Juwenaliów, również w tym roku piątek przeznaczony był dla miłośników hip-hopu. Fanów, którzy przybyli 18 maja na Łasztownię, czekał prawdziwy muzyczny maraton – występy zakończyły się około godziny trzeciej w nocy, a zaprezentowała się podczas nich czołówka polskiej sceny hip-hopowej.
Szczecińskie podziemie na rozgrzewkę
Poprowadzenie imprezy powierzono Dużemu Pe. Na dobry początek zapowiedział występy przedstawicieli szczecińskiego podziemia: raperki EM SI oraz ekipy Noyz Boyz. Z racji tego, że pod sceną znajdowało się zaledwie kilkadziesiąt osób, reakcje na ich poczynania na scenie były dość ograniczone i mało żywiołowe, choć drugiemu z wymienionych wykonawców udało się trochę rozruszać publikę utworami ”Złote dukaty” i ”Noyz Boyz Gang”.
Sobota & Matheo
Zanim doszło do kolejnego występu, oddano hołd zmarłemu raperowi ze składu Beastie Boys – MCA. Chwilę później na scenie pojawili się Sobota & Matheo. Szczeciński raper, którego drugi album ”Gorączka sobotniej nocy” odbił się szerokim echem na polskiej scenie, trafiając m.in. na OLIS, zagrał poza kawałkami z wymienionego krążka utwory z poprzedniego albumu, a także premierowy numer z nowej płyty.
Jak można się było spodziewać, najlepiej odebrane przez publiczność zostały dwie części ”Stoprocent”, ”Tańcz głupia” czy ”Zabroń mi”. Sobotę za mikrofonem dzielnie wspierał Matheo, który zaprezentował także budzący skrajne emocje ”Mój czas”.
Podczas koncertu szczecińskiego rapera nie zabrakło również odniesień do zbliżającego się Euro 2012 – Sobota zaopatrzył się w szalik z barwami narodowymi – hałasu dla jego nowonarodzonego syna i Michała Materli za zdobycie przez niego pasa międzynarodowego mistrza federacji KSW w wadze średniej. Po nawoływaniach ze strony fanów zagrany został także kawałek ”Za damski ch*j”. Koncert nie obył się bez bisu, na który wybrano zagrany wcześniej premierowy utwór z nachodzącego albumu.
PMM
Po koncercie Soboty & Matheo przyszedł czas na Głowę i Węża, czyli Polski Mistrzowski Manewr. Ich występ miał dwa oblicza. Na początku ich poczynania na scenie nie wzbudziły zbyt wielkich emocji jak miało to miejsce w przypadku Soboty. Jednak z każdą minutą rozkręcali się coraz bardziej, a przełomowym okazał się moment, w którym swoje umiejętności za deckami zaprezentował DJ Twister.
Raperzy zagrali przede wszystkim materiał z płyty ”Poza horyzont”, największe emocje wzbudziły oczywiście kawałki nagrane przez nich razem z O.S.T.R.–ym, Grubsonem i Sokołem, czyli ”Wstawaj”, ”Daj mi bit” i ”Rwany rytm”. Na odpowiednią atmosferę koncertową wpłynął z pewnością fakt, że niebo nad Szczecinem miało barwy zbliżone do tych z okładki ostatniego krążka grupy. Nie zabrakło pozdrowień skierowanych do wspomnianego już Adama Ostrowskiego i zapowiedzi produkcji czwartego albumu.
Parias
Kilka chwil po występie PMM przed tłumnie zgromadzonymi fanami wystąpiła ekipa Parias, czyli Pelson, Włodi i Eldo. Podczas występu warszawskim raperom towarzyszył DJ Def. Ekipa zagrała materiał z debiutanckiego krążka, nie zabrakło więc takich utworów jak: ”Wzorowy”, ”Stąd do wieczności”, ”Dobosz”, ”Kontrasty”. Na szczególną uwagę zasługuję zwłaszcza wykonanie kawałka ”Plecak”, a mianowicie Pelson zarapował swoją zwrotkę właśnie z plecakiem na plecach pożyczonym od jednej z osób obecnych na koncercie.
Poza utworami z debiutu artyści zaprezentowali swoje wcześniejsze dokonania. Fani mogli usłyszeć ”Wszystko wporzo” Molesty, a Eldo wykonał ”Jam” oraz ”Nie pytaj nią”. Ostatni z wymienionych utworów został zagrany w miejsce „Granic”, których nie udało się zaprezentować w dwóch podejściach. Zgromadzeni wykazali się wyrozumieniem i po nieudanych próbach skandowali głośno ksywkę warszawskiego rapera.
Grupa została przyjęta bardzo owacyjnie przez publikę, która podczas koncertu kilkukrotnie skandowała jej nazwę. Taki odbiór nie umknął uwadze zwłaszcza Pelsona, który skwitował tę sytuację słowami: „Dla takich chwil warto było nagrywać przez 15 lat”.
PIH
Po Pariasach nastąpiła błyskawiczna zmiana miejsc i po zapowiedzi przez Głowę przed publiką pojawił się raper z Białegostoku – PIH. Jego występ był bardzo energetyczny, a poszczególne utwory prezentował z niezwykłą dynamiką – nie było prawie żadnych przerw pomiędzy nimi. Artysta wykonał m.in. kawałki z obu ”Dowodów Rzeczowych”: ”Gloria Victis”, "Ambicje Nie Dają Mi Żyć (Peiha Polish Pride)", "Każdy Chłopaczyna Z Bloków", "Radio Killa (66.6 FM)", "To Coś Więcej Niż Rap". Nie zabrakło również utworów ze słynnych ”Kwiatów Zła” takich jak: ”Dobry Wieczór Polska”, ”W Górę Szkła (Wódka)” czy ”Rosyjska Ruletka”.
Na szczególną uwagę zasługują trzy, wykonane po sobie, kawałki poświęcone ważnym osobom w życiu białostockiego rapera: matce (”Moja Mama Mi Mówiła”), żonie (”Śmierć Nas Nie Rozłączy”) i Chadzie (”Zasznurowane Usta, Zaciśnięta Pięść”).
Nie zabrakło także starszych nagrań, jak choćby ”Daję Rap Muzykę”. Odbiór publiki najlepiej podkreśla skandowane przez nią słowo „Zaje**ście” w odpowiedzi na zadane przez rapera pytanie: ”Jak się bawicie?”. Swój występ PIH zakończył apelem o nie wszczynanie bójek po imprezie i bezpieczny powrót jej uczestników do swoich domów.
Łona i Webber & The Pimps
Po PIH-u przyszedł wreszcie czas na ostatnich reprezentantów Szczecina tego wieczoru. Na scenie zaprezentowali się Łona, Webber wspierani przez The Pimps. Artyści zagrali przekrój swojej twórczości, w tym najnowsze numery z albumu ”Cztery i Pół”: ”Nie ma nas”, ”Nie pytaj nas”, ”To nic nie znaczy”, ”Ł.O.N.A.”. Nie zabrakło również utworów poświęconych wędrówkom po naszym mieście w różnych okolicznościach: ”Ballada o szlachetnym czorcie”, ”Bez mapy”.
Artyści nawiązali świetny kontakt z publicznością, którą odpytano ze znajomości alfabetu w trakcie wykonywania utworu ”Ą Ę” z płyty ”Absurd i Nonsens”. Nie zabrakło także odniesień do redaktora Jacka Markiewicza oraz popisów tanecznych Rymka.
Bardzo energetyczne granie towarzyszących Łonie i Webberowi The Pimps rozgrzało publiczność do czerwoności. Jak się później okazało większości uczestników imprezy sił starczyło tylko do zakończenia tego koncertu. Fani nie wypuścili szczecińskich artystów bez zagrania takich klasyków jak ”Rozmowa”, ”Rozmowy z cutem”, ”Fruźki wolą optymistów”, ”Helmut Rura”, a także wyszli nieco przed szereg, domagając się wykonania ”Konewki” – która jak poinformował Rymek jest ostatnim punktem setlisty. Wspomniany utwór wykonany został jako bis – chociaż Duże Pe zapowiadał, że do niego nie dojdzie.
Sokół i Marysia Starosta
Występ Łony i Webbera nie był jednak ostatnim koncertem w ramach tegorocznej edycji Juwenaliów. Jako ostatni na scenę wyszli Sokół i Marysia Starosta wspierani przez Hadesa, DJ-a Deszczu Strugi i DJ-a Kebsa.
Jak zaznaczył na początku koncertu warszawski raper, „godzina pierwsza w nocy nie stanowi dla niego, w przeciwieństwie do godziny 21, prime time-u”. Słowa to okazały się prorocze, gdyż uczestnicy koncertu byli na tyle zmęczeni muzycznym maratonem, że ich reakcje na prezentowaną przez Sokoła twórczość były dla niego niezadowalające. Artysta skwitował tę sytuację dość ostro: ”Życie jest jak kibiel”. Aby pobudzić nieco obecnych zszedł ze sceny bezpośrednio do nich.
Duet zagrał utwory z ”Czystej Brudnej Prawdy”, rozpoczynając występ właśnie od utworu tytułowego. Spośród innych kawałków z tego albumu fani usłyszeli m.in. ”Reset”, ”Sztruks”, ”Znajdziemy się”. Ciekawym zabiegiem było zagranie kultowego ”Każdy ponad każdym”, a zaraz po nim fragmentu utworu ”Mirek”.
Oprócz Sokoła i Marysi Starosty kilka utworów z solowej płyty zaprezentował również Hades, podkreślając rolę producenta Galusa. Z racji na to, że impreza się przedłużała Sokół kilkukrotnie informował obecnych o tym, że musi kończyć swój występ. Informacja ta spowodowała, że fani bardzo się ożywili, a apogeum tego ożywienia nastąpiło w momencie, gdy zapowiedziany został klasyk ”Damy radę”. Publiczność, mimo późnej pory, nie wypuściła jednak duetu bez zagrania przez nich bisów, wśród których znalazł się m.in. ”Jeszcze będzie czas”.
Należy odnotować także moment, w którym Sokół poprosił o to, żeby uczestnicy koncertu usiedli na ziemi i skierował do nich następujące słowa: „Kto nie siada, ten kabluje na policję”. Odniósł się w ten sposób do nawoływań ze strony służb porządkowych do zakończenia koncertu.
Hip-hopowy maraton zakończył się około godziny trzeciej w nocy, a w klubie City Hall zorganizowano jeszcze after party. Bez wątpienia była to jedna z najbardziej udanych imprez hip-hopowych w Szczecinie.
Komentarze
0