Prawdziwki, podgrzybki, maślaki, kurki, kanie, rydze - tegoroczne zbiory są wyjątkowo udane. Amatorzy leśnych smakołyków suszą, gotują, marynują i smażą. Niestety, również trują się na potęgę. Nawet doświadczonym zbieraczom zdarza się pomylić grzyb jadalny z trującym. -Zdarzyło mi się przynieść do domu cały kosz kani, wśród których dopiero przy myciu zauważyłem muchomora. Niewiele brakowało, a otrułbym siebie lub żonę .-mówi wieloletni grzybiarz Pan Henryk.

Grzyby są częstym gościem na polskich stołach, mało kto wyobraża sobie bez nich święta. Dla wielu ludzi ich zbieranie jest formą relaksu, hobby, a każdy wytrawny grzybiarz ma „swoje miejsca”, których nikomu nie zdradza. Szczecinianie, którzy nie mają czasu lub ochoty na grzybowe eskapady, mogą kupić je od ulicznych handlarzy, których nie brakuje. Najczęściej w ofercie są podgrzybki, których jest prawdziwy wysyp. Cena za małą kobiałkę to około 8-10 złotych. Kto zapłaci więcej, ten zrobi kiepski interes, gdyż w skupie za kilogram tego grzyba można dostać jedynie około 4 złotych. Oprócz podgrzybków, spotkać można maślaki, rydze czy kurki, za których kobiałkę zapłacimy około 15 złotych.

-Grzybów jest dużo, nic tylko chodzić i zbierać-mówi pan Andrzej oferujący swoje produkty na Placu Rodła-ja zbieram już od miesiąca, przez chwilę był zastój, ale ostatnio znowu wysypało. Kto mówi że grzybów mało, ten po prostu nie wie gdzie chodzić. -Należy jednak pamiętać, że od ulicznych sprzedawców kupujemy na własną odpowiedzialność. Chcąc mieć pewność, że nie zatrujemy się kupionymi grzybami, należy odwiedzać stoiska posiadające atest. -Osoba sprzedająca grzyby musi posiadać atest grzyboznawcy lub klasyfikatora grzybów-informuje Małgorzata Kapłan z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

Zbieranie pewnych gatunków grzybów zawsze jest ryzykowne, zwłaszcza, że pomyłki mogą przydarzyć się nawet znawcom. Takim jak Pan Henryk- Grzyby zbieram od 30 lat, kiedy tylko mam okazję. Uważam się za doświadczonego grzybiarza, nie sprawia mi trudności ich rozpoznawanie. Mimo to, zdarzyło mi się przynieść do domu cały kosz kani, wśród których dopiero przy myciu zauważyłem muchomora. Niewiele brakowało, a otrułbym siebie lub żonę.-Najczęściej ludzie mylą czubajkę kanię i gąskę zielonkawą z muchomorem sromotnikowym. Ten grzyb jest najczęstszą przyczyną zatruć-mówi Małgorzata Kapłan-Powinniśmy zbierać te grzyby, które znamy. Jeśli nie jesteśmy pewni co do jadalności grzybów, możemy odwiedzić dowolną stację sanitarno-epidemiologiczną, gdzie grzyboznawca rozwieje nasze wątpliwości.

Grzyby należy zbierać w przewiewne koszyki, ponieważ w foliowych workach zaparzają się, co przyspiesza ich proces psucia. Niedoświadczeni zbieracze, którzy nie są pewni swojej wiedzy, powinni zbierać grzyby rurkowe, takie jak prawdziwek czy podgrzybek, ponieważ w tej grupie nie ma okazów trujących, unikać zaś powinni tych blaszkowych, jak kanie czy gąski. Pamiętajmy też, że grzyby są bardzo ciężkostrawne i nie powinno się ich podawać dzieciom i osobom starszym.

Z roku na rok świadomość ludzi wzrasta, zatruć jest mniej. W 2010 roku w naszym regionie odnotowano 9 zatruć, rok później żadnego, zaś w 2012 podobnie jak w tym sezonie doszło do jednego zatrucia. Mowa o przypadkach poważnych wymagających hospitalizacji.

Mimo zagrożeń, zbieranie i jedzenie grzybów ma być przyjemnością, nie popadajmy więc w panikę. Ryzyko pomyłki istnieje tylko w kilku gatunkach, większość grzybów łatwo rozpoznać. Wystarczy pamiętać, by jeść tylko grzyby, które się zna, a w razie wątpliwości skorzystać z atlasu lub pomocy Sanepidu. Ostrożność nic nie kosztuje, a może uratować życie.