Dzień Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest corocznym, ogromnym przedsięwzięciem. Wymaga zaangażowania i wysiłku wielu osób. Na temat organizacji i koordynacji działań podczas tego wydarzenia rozmawiałam z Sylwestrem Perowiczem – szefem sztabu Młodzieżowej Rady Miasta Szczecin.

Jak oceniasz tegoroczny Finał WOŚP?

Tegoroczny finał, na pewno nie był łatwym finałem. Przede wszystkim ze względu na pogodę. Sami jako organizatorzy i osoby pracujące na rzecz całości Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy mieliśmy problemy przede wszystkim z dojazdami w różne miejsca, m.in. z przewozem rzeczy na licytacje. Pogoda nie pozwalała na szybsze poruszanie się samochodem, co była przyczyną nieco napiętej atmosfery. Ale na szczęście daliśmy sobie z tym radę. Osobiście współczułem wolontariuszom, którzy musieli kwestować podczas tego mrozu. Gorąca herbata jaką mogli otrzymać u nas w sztabie, była dosłownie dla nich wybawieniem.

Jak Twoim zdaniem pogoda wpłynęła na frekwencję?

Jeżeli chodzi o frekwencję wśród wolontariuszy, to standardowo oni nie zawiedli. Jak dla mnie są to osoby zdecydowane, które nie pojawiają się na WOŚP przypadkowo, tylko przyświeca im jeden cel. To udowodniło mi dwóch wolontariuszy, którzy już o 6.36 stawili się w sztabie po odbiór puszek i identyfikatorów. Bardziej zauważalna była niższa frekwencja ludzi na ulicach.. Pogoda nie do końca zachęcała do uczestniczenia w finale.

A jak wyglądała kwestia związana z bezpieczeństwem wolontariuszy? Niestety dochodziły słuchy, że zdarzały się napaści i próby kradzieży. Czy w waszym sztabie również wydarzyły się takie incydenty?

Z tego co mi wiadomo takich wypadków nie było. Niestety żyjemy w takich czasach, że różnie ze wszystkim bywa. Pomimo tego wolontariusze to osoby, które niosą ze sobą wielką ideę, paść mogą ofiarą napadów czy innych przykrych incydentów. Tak więc mam nadzieję, ze takich wypadków o ile były, było jak najmniej. Na szczęście w moim sztabie nic takiego się nie przydarzyło.

Na spotkaniu organizacyjnym, mającym miejsce na kilka dni przed finałem, swoim wolontariuszom przekazałeś informacje odnośnie zakazu naklejenia serduszek na puszki. w celu uniknięcia podejrzenia o jej uszkodzenie. Jednak zdarzały się osoby, które do tego wymogu się nie dostosowały. Jakie są procedury postępowania w takiej sytuacji?

Ja jako szef sztabu chcąc być w porządku także wobec innych wolontariuszy, muszę być konsekwentny. Tak jak inni szefowie sztabów nie powinniśmy uwzględniać w takich przypadkach żadnych wyjątków. Odebrałem od wolontariuszy kilka telefonów odnośnie uszkodzenia puszki czy identyfikatora i w sytuacji kiedy taka sytuacja awaryjna była od razu zgłaszana, żadnego problemu nie było. Natomiast w sytuacji, kiedy przychodzi osoba po całym dniu kwestowania z puszką w całości obklejoną serduszkami, a tak naprawdę puszka jest uszkodzona, pierwszym krokiem jest zawiadomienie policji. To ona decyduje o dalszym postępowaniu.

A jak wyglądała współpraca z innymi sztabami?

Ja nie narzekam. Byłem na imprezie w Galaxy, w Galerii Gryf. Pracuję również u boku sztabu Telewizji Polskiej. Myślę więc, że współpraca nie była najgorsza i warto ją rozwijać.

Czy tegoroczny finał spełnił twoje oczekiwania?

Na pewno nie ma wydarzeń idealnych i zawsze można poprawić coś na lepsze, zwłaszcza, że jako młodzi ludzie uczymy się tego wszystkiego. I nawet jeśli zdarzały nam się małe wpadki, to w niczym one nie przeszkadzały. Myślę, że wiele się teraz nauczyliśmy, co pozwoli uczynić nam przyszły finał jeszcze lepszym.