Podczas ostatniego posiedzenia europosłowie pochylili się nad sprawą katastrofy ekologicznej na Odrze. „Komisja Europejska czeka na raport polskiego rządu. Nie ulega wątpliwości, że to nie natura, a zachowanie przedsiębiorców spowodowało tę katastrofę” – podkreśla europoseł profesor Bogusław Liberadzki.

Katastrofa ekologiczna w Odrze poruszyła całą Polską. Pierwsze informacje o śniętych rybach pojawiły się pod koniec lipca. W pierwszej połowie sierpnia fala zanieczyszczeń dotarła do Szczecina. Ostatnie ustalenia rządu wskazały na obecność złotych alg, a na początku września wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki zapewnił, że „kryzys jest już za nami”.

– Lewica niemiecka jest niechętna jakimkolwiek wspólnym przedsięwzięciom. Zieloni uważają, że Odrę należy zakonserwować, nie chcą żadnych prac regulacyjnych – przedstawia sytuację w Parlamencie Europejskim profesor Bogusław Liberadzki.

Obecnie Komisja Europejska czeka na raport polskiego rządu. – Nie ulega wątpliwości, że to nie natura, a zachowanie przedsiębiorców spowodowało katastrofę ekologiczną na Odrze. Bo złote algi hoduje się w wodzie słonej przez długi czas. To było długotrwałe zatruwanie rzeki – podkreśla europoseł.

Jak przekazał, Komisja Europejska ma skłaniać się ku przypuszczeniom, że w Odrze było „za mało wody, a za dużo trucizny”. Jednocześnie Polsce wytyka się system monitorowania wód.

– Monitoring nie może kończyć pracy w piątek po południu i zaczynać w poniedziałek. Dlatego, że w piątek wieczorem dokonuje się spustu, w poniedziałek próbujemy coś znaleźć, a to już dawno odpłynęło od źródła – dodał Bogusław Liberadzki.

Posłanka Małgorzata Prokop-Paczkowska poinformowała również, że Najwyższa Izba Kontroli podjęła decyzję o kontroli działalności organów publicznych w sprawie katastrofy na Odrze. – Rząd zlekceważył i zignorował sprawę. Teraz również mówią, że to złote algi, ale one nie pojawiły się bez powodu – dodała.