Kiedy medialny kurz opadł, eksperci zebrali się w Książnicy Pomorskiej, aby wziąć udział w debacie o przyszłości Odry. Obecnie w przestrzeni publicznej słychać głównie dwa pomysły na rzekę – pierwszy to jej przebudowa, aby nabrała większego znaczenia gospodarczego, drugi to renaturalizacja. „Jeśli z jednej strony organizacje ekologiczne będą tylko krzyczały o śmierci i zatruciu Odry, a z drugiej będzie mowa o jej przebudowie jako panaceum, to nigdy się nie dogadamy” – uważa profesor dr hab. Robert Czerniawski.

Za organizację debaty pn. „Co z tą Odrą” odpowiedzialny był zachodniopomorski oddział Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. W gronie ekspertów znaleźli się prof. dr hab. Robert Czerniawski, Maciej Humiczewski, dziennikarz Robert Jurszo, Ryszard Matecki, prof. dr hab. Agnieszka Szlauer-Łukaszewska, wójt gminy Widuchowa Paweł Wróbel.

Katastrofa spowodowana przez człowieka

Zebrali się, aby nie tylko raz jeszcze przedyskutować powody katastrofy ekologicznej, ale i przeanalizować pomysły zadbania o Odrę.

– Praprzyczyną tej katastrofy ekologicznej był bardzo niski stan wód spowodowany brakiem opadów w tym czasie. Drugi czynnik to wody, które są wpuszczane do niej z kopalni węgla i miedzi. Poza tym, w zbiornikach ze słonymi wodami, które są przy kopalniach, jest bardzo wysoka temperatura. Mogły się tam rozwijać glony. W momencie, kiedy zawartość zbiorników została spuszczona, te organizmy trafiły do rzeki i były początkiem katastrofy. Ale i w Odrze były takie warunki, które pozwoliły na ich dalszy rozwój – przypomniała początki odrzańskiego dramatu profesor dr hab. Agnieszka Szlauer-Łukaszewska.

To była pierwsza fala katastrofy. Druga to rozkład śniętych ryb. Proces, w którym zużywany jest tlen, doprowadził do warunków beztlenowych, w efekcie czego umierały kolejne tony ryb. Odra o większym znaczeniu gospodarczym

Obecnie w przestrzeni publicznej słychać dwa pomysły na Odrę. Jeden, lansowany przez władze, to przebudowa w kierunku rzeki o większym znaczeniu gospodarczym.

– W tym przypadku używa się argumentu o transporcie rzecznym jako najbardziej ekologicznej formie transportu. To prawdziwy argument, ale w tym kontekście jest półprawdą. Ten transport jest ekologiczny, ale jeśli mamy do tego przygotowaną rzekę. Jeśli to dopiero przed nami, to powstaną szkody środowiskowe – tłumaczył Robert Jurszo, dziennikarz działu Klimat i Środowisko Gazety Wyborczej.

Odra i jej powrót do korzeni

Drugi pomysł lobbowany jest m.in. przez Koalicję Ratujmy Rzeki. To postulat renaturalizacji Odry, czyli przywrócenia jej punktu wyjściowego. Profesor Czerniawski zwraca jednak uwagę, że nikt nie pamięta, kiedy Odra była w dobrym stanie.

– Czy w ogóle ktokolwiek pamięta, żeby Odra była w dobrym stanie? Jak tylko możemy sięgnąć pamięcią, to zawsze była w złym. To skutek kilkudziesięciu lat działań. Nie byłoby tego problemu, gdyby nie ścieki – podkreślił.

Zdaniem hydrobiologa, jak i pozostałych ekspertów, proces zatruwania Odry zaczął się już dawno temu, a rzeka jest obecnie jedną z najbardziej zdegradowanych.

– Jest wiele rzek, którym spadł poziom wody, ale nie są zanieczyszczane i mają się dobrze. Odra przede wszystkim musi być rzeką, a nie drogą wodną. A traktowana jest jak infrastruktura. Jeżeli będziemy dalej tak postępowali, a nie kierowali się rozsądkiem, to taki stan będzie cały czas. Starorzecza nadzieją na odbudowę

Profesor Uniwersytetu Szczecińskiego nadzieję w odbudowie Odry widzi w starorzeczach, którym jest m.in. Międzyodrze.

– One mogą pełnić bardzo ważną rolę w procesie renaturyzacji, tylko musimy utrzymywać je we właściwym stanie – przekonywała zebranych w sali im. Zbigniewa Herberta. – Międzyodrze ma wiele problemów. Zarastanie kanałów, brak drożności, w wielu kanałach panują warunki beztlenowego. Trzeba wprowadzić ochronę czynną polegającą na utrzymaniu właściwego przepływu. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wyjątkowy jest to ekosystem.

Profesor Agnieszka Szlauer-Łukaszewska próbowała znaleźć analogiczną rzekę do Odry, która posiada tak samo bogaty system. – Dopiero ten wielki Dunaj z piękną deltą. Nasze Międzyodrze to naprawdę wyjątkowa rzecz, która warta jest ochrony.

„Szczecin dostał ostatnią, najgorszą dawkę”

Eksperci nie wykluczają również, że katastrofa może się powtórzyć.

– Szczecin był w najgorszej sytuacji, ponieważ dostał ostatnią, najgorszą dawkę. Odebraliśmy wszystko to, co zaczęło się w Kanale Gliwickim i nadal trwa. Kto był nad tym kanałem, ten wie jaki kolor ma tam woda. Teraz warunki pogodowe i temperatura uniemożliwiają tak intensywny rozwój glonów. Ale katastrofa wcale się nie skończyła i jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że powtórzy się w przyszłym roku – ostrzega profesor Czerniawski.

Jednocześnie eksperci zwracają uwagę, że stan Odry mógłby ulec poprawie, gdyby nie dopływ zanieczyszczeń, które ciągle do niej wpływają. W środkowej i dolnej Odrze nadal przekroczone są parametry związane z zasoleniem. Z kolei najbardziej zasolonym miejscem w Polsce jest nie Bałtyk, a Kanał Gliwicki.

– Trzeba przede wszystkim wprowadzić nowe normy wprowadzania soli do rzek. Te obecne w ogóle nie przystają do poziomu wody – krytykowała Szlauer-Łukaszewska.

„Nigdy się nie dogadamy”

Z drugiej strony potrzebny jest również dialog między ekspertami, organizacjami ekologicznymi oraz rządzącymi.

– Jeśli z jednej strony organizacje ekologiczne będą tylko krzyczały o śmierci i zatruciu Odry, a z drugiej będzie mowa o przebudowie jako panaceum, to nigdy się nie dogadamy – uważa profesor Robert Czerniawski - Zwycięży ten, kto ma narzędzie w ręku. Teraz niestety mają je jednostki, które rządzą.