„Bezdomni urządzili sobie tam squat” – mówi pan Henryk, który mieszka tuż obok dawnego hotelu Piast przy pl. Zwycięstwa. Przedstawiciel właściciela zabytkowego pustostanu powiadomił policję i zapowiada, że nieruchomość zostanie jeszcze dokładniej zabezpieczona.

Dawny hotel Piast to od wielu lat pustostan. Poprzedni właściciel doprowadził nieruchomość do ruiny, a obecny na razie nie rozpoczął prac remontowych. Gdyby nie starania miejskich aktywistów, które zaowocowały objęciem elewacji budynku ochroną konserwatorską, już dawno zostałby rozebrany.

Zamiast remontu, dawny hotel przykryto zieloną siatką, by elementy fasady nie sypały się na chodnik. Wejścia do budynku są zamknięte. Okazało się jednak, że nie zatrzymało to włamywaczy.

Miesiąc temu wewnątrz pustostanu doszło do zaprószenia ognia. Musiała interweniować straż pożarna. Po tym zdarzeniu przy wejściach pojawiły się nowe kłódki. Pan Henryk mówi, że problem jednak nie zniknął.

– Kłódki przy wejściach są wyłamywane. Myślę też, że do środka dostają się przez piwnicę. Niemal każdej nocy widziałem, że w środku się pali – relacjonuje.

Zarządca obiektu zapewnia, że wszystkie możliwe drogi wejścia do hotelu Piast, od ulicy Potulickiej i podwórka przy Kaszubskiej, zostaną teraz dokładnie sprawdzone i zabezpieczone.

– 28 listopada byłem na ponownej kontroli budynku. Pełnomocnik właściciela ma świadomość, że musi rozwiązać pilnie ten problem. Jednocześnie zostanie wydana decyzja nakazowa w sprawie odtworzenia zabezpieczeń konstrukcji budynku – informuje Michał Dębowski, miejski konserwator zabytków.