W niedzielne popołudnie, 27 września 2009 roku, na szczecińskich błoniach motocykliści zorganizowali odzew zarówno do kierowców, jak i do innych użytkowników drogi. Ich akcja spotkała się z dużym zainteresowaniem spacerowiczów. Uwagę jednych zapewne przyciągnął, jak zawsze wspaniały, widok dużej ilości motocykli, inni komentowali napisy na pomarańczowych kamizelkach kierowców.

„Nie jestem dawcą, jestem motocyklistą”

Tak brzmiał jeden ze wspomnianych napisów. Nie trudno zgadnąć, że odnosi się on do powszechnego przekonania o szaleństwie, czy też bezmyślności związanych z zawrotną prędkością, z jaką często zdarza się poruszać motocyklistom. Z kolei na ulotkach zamieszczony był apel do kierowców innych pojazdów: „Motocykle są wszędzie… Patrz w lusterko”.

Dawcy? Nieśmiertelni?

Nigdy nie miałam przyjemności odbycia przejażdżki na motocyklu. Jednak wiele słyszałam o niezwykłym uczuciu, jakie towarzyszy kierującemu podczas prowadzenia tego pojazdu. „To nie jest pasja, to miłość” – relacjonował kiedyś mój znajomy. Nie trudno się dziwić, że motocykliści czują się dotknięci, kiedy złośliwe mawia się o nich „dawcy”. Zazwyczaj odparowują wtedy, że tak naprawdę to co robią daje im nieśmiertelność.

Wypadek w centrum Szczecina

Co skłoniło mnie do opisania dzisiejszego wydarzenia na Jasnych Błoniach? Na pewno przesłanie, jakie mu towarzyszyło. Jednak przede wszystkim chciałabym odnieść się do prośby organizatorów. Dziś w centrum Szczecina miał miejsce wypadek. Kierowca samochodu wymusił pierwszeństwo na motocykliście. Warto dodać, że ten drugi jechał z niewielką prędkością. W kontekście tego wydarzenia i innych mu podobnych słowa „Patrz w lusterko” nabierają ogromnego znaczenia. Warto o tym pamiętać, siadając za kierownicą...