To historia rodem ze kina akcji. Szczecińskie muzeum wzbogaciło swoją kolekcję o dzieło Otto Laemmerhirta, ale nie na długo. W niewyjaśnionych okolicznościach – po wypożyczeniu dzieła przez muzeum – obraz „gubi się”. Co się stało z pejzażem Bornholmu? Kto go ukradł? Wywiózł z miasta? Przejął? Czy jeszcze wróci?
Pytania bez odpowiedzi, aż do momentu, gdy na rynku pojawia się ten sam obraz. Dokładnie ten sam egzemplarz – z pieczątką szczecińskiej instytucji. Muzeum Narodowe w Szczecinie nie czekając staje do walki o eksponat. Dzięki finansowemu wsparciu ze strony Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Narodowego w Szczecinie udaje się pozyskać dzieło Laemmerhirta, które wraca w mury szczecińskiej instytucji.
Ale chwila, moment – jak to dzięki finansowemu wsparciu? Dlaczego muzeum płaci za coś, co już kiedyś zostało opłacone? Zacznijmy od początku, obraz „Bornholm” początkowo znajdował się kolekcji Paula Manassego. Do zbiorów Museum der Stadt Stettin został przekazany w 1916 roku w formie daru, w imieniu zmarłego Paula Manassego przez jego brata Leo. W 1934 roku pejzaż został wypożyczony do dekoracji kasyna policji przy ul. Kaszubskiej 35 – tutaj ślad się urywa. Wojenna zawierucha skazała dzieło na niebyt aż do 2018 roku, gdy obraz pojawił się na rynku antykwarycznym. Praca została zakupiona przez Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Narodowego w Szczecinie i przekazana w formie długoterminowego depozytu do zbiorów szczecińskiego muzeum.
Obraz z tej historii możecie zobaczyć na wystawie „Sztuka szczęśliwych ludzi. Malarstwo na Bornholmie w XIX i XX w.”, która w sobotę, 6 października, zostanie otwarta w gmachu Muzeum przy Wałach Chrobrego. Poczatek o godz. 18:00. Wstęp na wernisaż jest wolny. Wystawa będzie dostępna do 17 marca przyszłego roku. Więcej o ekspozycji przeczytacie w naszym tekście „Unikatowa kolekcja duńskich obrazów od soboty do zobaczenia w Szczecinie”
AUTOR: ELŻBIETA LIPSKA
Komentarze
0