O awarii w Schwedt media poinformowały wczoraj wieczorem. Zdarzenie postawiło na równe nogi służby niemieckie, a jednocześnie mocno zaniepokoiło mieszkańców Szczecina. Rafineria jest położona kilkanaście kilometrów od granicy polsko-niemieckiej, a sam wyciek zlokalizowany był zaledwie 25 kilometrów od granicy z Polską.
Polskie służby nie brały udziału w akcji w związku z awarią. Głos w sprawie zabrał wojewoda zachodniopomorski Adam Rudawski.
– Wyciek ropy, do którego doszło w miejscowości Zehnbeck w Niemczech, nie stanowi zagrożenia dla naszego województwa ani innych regionów Polski. Nie stwierdzono wycieku do Odry. Nie ma aktualnie potrzeby podejmowania jakichkolwiek działań po stronie polskiej – informuje Adam Rudawski, wojewoda zachodniopomorski.
Rafineria w Schwedt to jeden z bardziej kontrowersyjnych tematów polsko-niemieckiego pogranicza, który za sprawą polityków Prawa i Sprawiedliwości znalazł się również na agendzie zachodniopomorskiego sejmiku. Już od ponad roku dyskutowana jest nadmierna emisja dwutlenku siarki do atmosfery z tej rafinerii, a mieszkańcy pogranicza mówią o swędzącym zapachu, który jest czasem wydzielany z tego miejsca. Pozwolenie na wysoką emisję tlenku węgla wydane zostało na początku roku. Niemiecki rząd tłumaczył to względami… rentowności obiektu.
„Niemiecka agencja ochrony środowiska stwierdziła, że <przetwarzanie alternatywnych metod wydobycia ropy naftowej przez PCK wiąże się obecnie ze szczególnymi wyzwaniami technicznymi i logistycznymi, których nie można było przewidzieć, na które nie można było wpłynąć, ani które nie mogą zostać zmienione w krótkim czasie>. Bez zwolnienia z limitu emisji powstałoby wysokie ryzyko dla rentowności rafinerii” – czytamy w artykule portalu energetyka24, który jest zatytułowany „Niemcy trują Polaków”.
Konferencje polityków PiS apelujących o konieczność dyskusji na temat rafinerii organizowane były już na początku 2024 roku.
Komentarze