Kacper Jeziorański, właściciel szczecińskiego klubu Kafe Taniec, chce pozwać Skarb Państwa za wprowadzenie lockdownu, który spowodował, że jego działalność od marca 2020 do dzisiaj jest zawieszona. To pierwszy tak wyraźny głos w szczecińskiej branży eventowo-klubowej, który sprzeciwia się trwającym od blisko 13 miesięcy obostrzeniom wyłączającym z możliwości działania branżę klubową. – Chciałbym powiedzieć, że to akt odwagi, ale to jest gospodarcza desperacja – mówi w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl.
Właściciel Kafe Taniec: „Nie mogę prowadzić działalności, a jednocześnie nadal płacę ZUS i rachunki”
Ostatnia impreza w Kafe Taniec odbyła się dokładnie rok temu, 13 marca 2020 roku. Od tamtego czasu lokal przy ul. Jagiellońskiej jest zamknięty na cztery spusty. W Kafe Taniec spotykały się osoby pasjonujące się tańcem, dla których ruch stanowi bardzo ważną częścią życia. W rozmowie z portalem wSzczecinie.pl Jeziorański przyznaje, że nie spodziewał się, że jego branża będzie zamknięta aż tak długo.
– Obawiam się, że moja branża zostanie otwarta na samym końcu. Otworzy się gastronomia, hotele, a my jeszcze będziemy czekać. Mamy zamrożony lokal, który generuje wciąż wysokie straty. Tylko dzięki moim osobistym staraniom zawiesiliśmy niektóre umowy, np. za wywóz śmieci, ale ZUS, kredyty, leasingi, ochrona czy opłaty stałe nadal są od nas egzekwowane. W samym towarze straty liczone są na kilkanaście tysięcy złotych. Przed otwarciem klubu zaciągnąłem kredyty, żeby lokal wyremontować, przygotować komfortowe warunki do tańca – mówi Kacper Jeziorański.
Właściciel Kafe Taniec przyznaje, że najtrudniejsze były początki, bo obostrzenia wprowadzono nagle, a on nie był na to przygotowany ani finansowo, ani psychicznie.
Dlaczego przedsiębiorca zdecydował się na pozew przeciwko Skarbowi Państwa? Jak wyjaśnia, jego lokal przed pandemią działał przez pięć miesięcy. Nie kwalifikuje się więc na żadną istotną pomoc w ramach tarcz finansowych czy antykryzysowych.
– Mam działalność gospodarczą, której zakazano mi prowadzić. Oczekuje się jednak ode mnie, że będę regularnie płacić ZUS i wywiązywał się z zawartych przed lockdownem umów. Muszę więc walczyć o swoje prawa – mówi. – Liczę na uzyskanie odszkodowania, zarówno na zwrot kosztów poniesionych w czasie zakazu działalności, jak i utracone dochody. Nie wliczam w to nerwów i nieprzespanych nocy – mówi przedsiębiorca.
Lockdown nielegalny? Prawnicy nie wykluczają, że sprawy polskich przedsiębiorców trafią przed sądy europejskie
Zgodnie z przepisami ustawowymi Skarb Państwa odpowiedzialny jest za akty normatywne, którymi zostały wprowadzone ograniczenia na czas lockdownu. Pozew Kacpra Jeziorańskiego będzie dotyczyć szkód gospodarczych, jakie wywołały ograniczenia wynikające z kolejnych rozporządzeń wprowadzanych w czasie epidemii. Wyłączyły one możliwość działania firmy, która definiowana jest jako dyskoteka czy klub taneczny.
– Od dłuższego czasu mówi się, że ograniczenia wyprowadzone rozporządzeniami naruszają konstytucyjny wymóg, by ingerencje w prawa i wolności obywatelskie oraz gospodarcze były wprowadzane w życie tylko na mocy ustawy. Ustawa zawiera tylko blankietowe upoważnienia do uregulowania ograniczeń rozporządzeniem, a ono powinno być aktem technicznym, a nie decydującym o kształcie obostrzeń – mówi mec. Marek Jarosiewicz z Kancelarii Prawnej Wódkiewicz&Sosnowski. – Rozporządzenia całkowicie zakazały działalności klubów tanecznych, a przecież zakaz nie jest tym samym, co ograniczenie, tylko w dużo większym stopniu ingeruje w wolność działalności gospodarczej, w związku z tym uważam, że rozporządzenie jest niekonstytucyjne i nie ma mocy prawnej – tłumaczy dalej mec. Jarosiewicz.
Jak zaznacza, do Trybunału Konstytucyjnego trafił już wniosek o zbadanie konstytucyjności przepisu mówiącego o odpowiedzialności Skarbu Państwa za szkody wynikające z wadliwego aktu prawnego.
– Uważam, że nie ma podstaw do kwestionowania legalności tego przepisu, ale nawet jeżeli Trybunał Konstytucyjny wyda niekorzystne dla przedsiębiorców rozstrzygnięcie, to będzie możliwość odwołania się do sądów europejskich. W każdym scenariuszu trzeba jednak najpierw wyczerpać drogę krajową – dodaje mec. Jarosiewicz.
– Słyszymy już, że np. branża fitness złożyła pozew zbiorowy. My jesteśmy zwolennikami pozwów indywidualnych, bo specyfika postępowania zbiorowego powoduje często długotrwałość postępowania, powoduje że tego rodzaju procesy, które obserwowaliśmy dotychczas, faktycznie zaczynały się nierzadko po kilku latach od momentu wniesienia – dodaje mec. Grażyna Wódkiewicz.
Branża klubowa nie może funkcjonować od marca 2020. W ciągu ponad roku wiele firm nie otworzyło się ani na jeden dzień.
Komentarze
45