Właściciel wraków nie tylko ich nie usuwa, ale nie reaguje na wezwanie do kontaktu i zalega z płatnościami związanymi z cumowanie obu jednostek przy szczecińskim nabrzeżu. Wracamy do tematu dwóch szpecących nadodrzański krajobraz jednostek, z którymi od lat nie można nic zrobić. Zwróciliśmy uwagę na problem wiceministrowi infrastruktury Arkadiuszowi Marchewce. – Nie pozwolę na cwaniactwo, by prywatne wraki były usuwane na koszt podatnika – mówi minister.

Holownik „Konrad” widoczny jest na zdjęciach z Google Street View już z 2020 roku. Wraz ze statkiem wycieczkowym „Daria” od lat bezprawnie cumują przy bulwarze Piastowskim, tuż przy zejściu z Mostu Długiego. O sprawie pisaliśmy na portalu wSzczecinie.pl już kilka razy. Do tej pory nie udało się usunąć jednostek z bulwarów, choć wydaje się, że jest taka konieczność.

Obiekty szpecą krajobraz miasta w jego reprezentacyjnej części. Cumują przy Moście Długim, zajmują przestrzeń i mogą stanowić zagrożenie. Zaledwie dwa tygodnie temu na jednym z wraków pojawił się dym.

O przyszłość obu jednostek zapytaliśmy w programie Studio wSzczecinie.pl Arkadiusza Marchewkę, wiceministra infrastruktury odpowiedzialnego za gospodarkę morską. Jak przyznał temat zna, lecz sprawa jest skomplikowana.

– Poszukujemy rozwiązań. Nie może być tak, że ktoś, kto łamie prawo, ma wszystko gdzieś, a z pieniędzy podatników coś zostanie wyniesione i zutylizowane. Te wraki powinny być stamtąd zabrane na koszt właściciela, a to wydatek na poziomie setek tysięcy złotych. Jakie jest uzasadnienie takiego wydatku dla Urzędu Żeglugi Śródlądowej? – pyta minister Marchewka.

I dalej: – Ten człowiek powinien zostać ukarany. Nie ma mowy o uprzywilejowaniu. Powinna być kara za to, że zaparkowano barkę i mówi się: „A co mi zrobicie?”. No nie, nie mogę na to pozwolić. Jestem w kontakcie z dyrektorem UŻŚ i na pewno analizujemy wszystkie możliwości prawne. 

Sprawą zajmują się Żegluga Szczecińska, Urząd Żeglugi Śródlądowej, Wody Polskie i Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki. Przedstawiciele wszystkich instytucji zgodnie mówią o konieczności usunięcia z nabrzeża szpetnych, wodnych pustostanów. Do tej pory jednak administracja przegrywa z właścicielem obiektów.