Pogoń Szczecin ma coraz mniej powodów do radości. W piątkowy wieczór piłkarze przegrali, po raz pierwszy w tym sezonie, przed własną publicznością. Po wyrównanym meczu górą był Radomiak Radom. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0 do 1.

Zwycięską bramkę dla gości, w 37. minucie gry, zdobył Portugalczyk Paulo Henrique. Pogoń robiła to, do czego przyzwyczaiła swoich kibiców. Oddawała sporo strzałów w kierunku bramki rywala. Dłużej utrzymywała się przy piłce. Niestety, to od jakiegoś czasu również tradycja, nie potrafiła zamienić tych statystyk na bramki.

Odważna wymiana ciosów

Oba zespoły rozegrały bardzo intensywnych 90 minut. Zarówno gospodarze, jak i goście byli zdeterminowani, aby piątkowy mecz wygrać. Każdy miał swoje sposoby. Portowcy starali się grę kontrolować, a zawodnicy Radomiaka kontrowali i liczyli na trafienia po stałych fragmentach gry. Tak się właśnie stało w pierwszej połowie meczu. Dośrodkowanie w pole karne zamykał Paulo Henrique. Piłka minęła trzech piłkarzy w granatowo-bordowych koszulkach. Byli to Benedikt Zech, Wojciech Lisowski oraz Jakub Lis. Za plecami strzelającego znalazł się także Efthimis Koulouris. Walka w powietrzu i rywalizacja o wrzucane przez rywali piłki w pole karne to pięta achillesowa zawodników trenera Roberta Kolendowicza. Wiedzą o tym wszyscy w PKO Bank Polski Ekstraklasie.

Dramatyczna (P)pogoń za wynikiem

Nie tak miał wyglądać mecz z Radomiakiem. Goście grają na wyjazdach mocno w kratkę. Portowcy natomiast byli, do tej pory, niepokonani na własnym stadionie. Mimo słabej formy piłkarzy ze Szczecina, można było więc wymagać jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Gospodarze byli bardzo zaangażowani w grę. Nie można przemilczeć ich walki o każdą piłkę. Populizmem byłoby także odmówienie chęci do gry Kamilowi Grosickiemu i spółce. Spadek formy, zespołu grającego przy ulicy Twardowskiego, obserwujemy jednak od kilku tygodni. W piątkowym meczu Portowcy czuli presję upływających minut. Widać było po nich także frustrację wynikającą z kolejnych niewykorzystanych okazji. Próbowali wszyscy ofensywni gracze - Grosicki, Koulouris, Bichakchyan - a także zmiennicy jak Gorgon oraz Ulvestad.

Pokłady szczęścia się skończyły

Sukcesywny spadek dyspozycji u piłkarzy Roberta Kolendowicza obserwujemy od ligowej przegranej z GKS-em Katowice. Jego podopieczni nie mają w sobie tyle błysku oraz nie pokazują pokładów talentu, jakie widzieliśmy jeszcze w meczach przeciwko zespołom Śląska Wrocław oraz Legii Warszawa. Ostatnie zwycięstwa w PKO Bank Polski Ekstraklasie nie należały do przekonujących. To wymęczone punkty z Piastem Gliwice oraz Puszczą Niepołomice. Błędy w ustawieniu obrońców, brak skuteczności piłkarzy ofensywnych powodują, że gra granatowo-bordowych nie daje już takiej radości, jak jeszcze we wrześniu tego roku. Szkoleniowiec Dumy Pomorza, Robert Kolendowicz, w obliczu spadku formy swoich gwiazd, nie może też zbytnio liczyć na rezerwowych. Liczba opcji do rotowania składem jest mocno ograniczona.

Pogoń Szczecin była w tym sezonie niepokonana na swoim boisku. Portowcom nie udało się zdobyć 10. wygranej z rzędu w stolicy Pomorza Zachodniego. Twierdzę Szczecin zdobył Radomiak Radom.