Ostatni człowiek na Ziemi
„Zniszczyliśmy naszą planetę na własne życzenie…” – takie słowa słyszymy na samym początku filmu. Ziemia spustoszona przez wojny i katastrofy klimatyczne jest niemal całkowicie bezludna. Ewa (w tej roli Magdalena Wieczorek), która w jakiś sposób przetrwała kataklizmy, mieszka w bazie chronionej przez Robota. Uczucie izolacji to poważny problem, ale dzięki wsparciu „Artura” jakoś sobie z tym radzi. Do momentu, kiedy z powodu absurdalnej sytuacji następuje konflikt… Ewa musi się się teraz zmierzyć z maszyną, która jest zaprogramowana w taki sposób, że trzyma się wszystkich procedur, nie ustępuje w żadnym punkcie i realizuje wytyczne... Tak w skrócie przedstawia się fabuła filmu „W nich cała nadzieja”.
Małe środki, duży efekt
– To przykład filmu, w którym bardzo dobrze sprawdza się minimalizm. Mamy tu tylko dwie postacie, a tematów, które poruszono w scenariuszu jest bardzo wiele. Ekologia, nasze egzystencjalne lęki, uchodźcy, sztuczna inteligencja, to część z nich. Siła filmu tkwi w emocjach. Co ciekawe, sprawia on wrażenie droższego niż jest. Małymi środkami udało się osiągnąć naprawdę dużo – mówiła Kasia Czajka-Kominiarczuk, absolwentka historii i socjologii, twórczyni internetowa, influencerka, autorka książek, wykładowczyni, która od 17 lat prowadzi blog „Zwierz popkulturalny”.
Przyjaźń jest trudna do pokazania
„Kino. Plaża. Przyjaźń” to hasła, które określają tegoroczną edycję Dąbskich Wieczorów. Film „W nich cała nadzieja” zajmuje się m.in. kwestią relacji między człowiekiem a Robotem. Czy jest to przyjaźń, czy też maszyna tylko kieruje się tym, co ma zapisane w programie i jego schematach?
– Ten film pokazuje, że sztuczna inteligencja tylko pozornie wzbudza wrażenie empatii i wydaje się wyrażać troskę o człowieka. Choć myślimy, że wytwarza się jakaś więź między człowiekiem a robotem, to naprawdę jest to złudzenie. Ogólnie przyjaźń, choć jest bardzo wdzięcznym nośnikiem opowiadania historii i konstruowania narracji, dość trudno pokazać na ekranie. To znaczy pokazać tak, żeby nie była mylona z uczuciem romantycznym. Gesty i słowa aktorów muszą tu być bardzo precyzyjne i czytelne, żeby widz miał pewność o co dokładnie chodzi – mówiła Kasia Czajka-Kominiarczuk.
Pisanie o filmach było naturalne
Podczas spotkania po seansie rozmawiano też o polskich filmach z gatunku science-fiction, takich jak „Człowiek z magicznym pudełkiem” czy „Supersiostry” oraz o tym, czy kino przetrwa i czy jest nadal konkurencyjne wobec streamingu i platform internetowych. Gościni opowiadała też o swoich dwóch ostatnich książkach „Seriale. Do następnego odcinka” oraz „Film na życie. Przewodnik na każdą okazję”. Druga z nich to zbiór historii i tytułów, które mogą pomóc przejść przez różne chwile oraz „poczuć, że nie jesteśmy sami z tym, co przeżywamy, i że w kulturze możemy odnaleźć różne perspektywy patrzenia na rozmaite sytuacje życiowe i stany emocjonalne”.
Autorka zapytana przez Krzysztofa Spora o to, co ją skłoniło do tworzenia dłuższych form, poza blogiem, stwierdziła:
– Byłam wręcz skazana na pisanie książek, bo zarówno moi dziadkowie, jak i rodzice je tworzyli. Głównie były to pozycje naukowe. Poznałam zatem proces pisania i wydawania, i w naturalny sposób zajęłam się sama taką formą. Pojawiły się tematy, które wymagały rozwinięcia i głębszej analizy i w efekcie powstała pierwsza książka, i następne. Co istotne, już w domu rodzinnym było dość dużo literatury filmowej na półkach. Miałam dobrą więc edukację w tej sferze kultury.
Co jeszcze na DWF?
Podczas kolejnych dni Dąbskich Wieczorów Filmowych będzie można zobaczyć takie filmy jak „Horror Story”, „Wujek Foliarz”, „Sezony” czy „Wróbel”. W tym roku nie tylko w Klubie Delta, lecz także na plaży miejskiej w Dąbiu. Do Szczecina przyjadą też reżyserzy dwóch z nich – Adrian Apanel i Tomasz Gąssowski. Wstęp na wszystkie wydarzenia jest wolny.
Komentarze