Tuż przed końcem sezonu artystycznego Teatr Polski zaprasza na jeszcze jedną premierę. To spektakl „Tragedia sztokholmska” w reż. Krzysztofa Popiołka, który opowie o Wisławie Szymborskiej nie przez pryzmat jej twórczości, ale odwołując się do przełomowych momentów w biografii noblistki. „Nie chciałem stawiać Szymborskiej kolejnego pomnika”, tłumaczy reżyser.

– Mówiąc Szymborska, każdy ma w głowie podręcznikowy obraz albo ten znany z przestrzeni publicznej, a ja nie chciałem stawiać Szymborskiej kolejnego pomnika, a pokazać przecięcie jej twórczości, korespondencji i biografii, które rzucają inne światło na życie poetki – mówi Krzysztof Popiołek, reżyser spektaklu.

Tak o Szymborskiej jeszcze nikt nie opowiadał

– W jej życiu wydarzały się spotkania, relacje, zdarzenia, które miały charakter formacyjny i odcisnęły swoje piętno. Osiową historią przedstawienia jest jedna z takich relacji – wieloletnia przyjaźń z osobą, którą poznała przed wybuchem wojny, a potem przez lata utrzymywała z nią kontakt jedynie korespondencyjny – zdradza reżyser.

Jak zaznacza, narracja będzie prowadzona mozaikowo, będzie niczym podróż przez różne momenty życia noblistki – straty, triumfy, wzloty i upadki.

– Podróż przez momenty dynamizuje opowieść, która mogłaby być festiwalem wierszy i poezji. A tego nie chciałem – podkreśla. – Historia opowiedziana z perspektywy korespondencyjnego wątku to ucieczka od schematu opowiadania o poetce.

„Szymborska jest pretekstem do opowiedzenia o czymś więcej”

W spektaklu wykorzystano fragmenty książki Joanny Gromek-Illg pt. „Szymborska. Znaki szczególne. Biografia wewnętrzna”.

– Szymborska zostaje tu sportretowana przez momenty największych trudności, które wcześniej nie funkcjonowały w powszechnej świadomości, a dopiero – zgodnie z życzeniem poetki – zostały ujawnione i rozpoznane po jej śmierci – mówi Popiołek. – Szymborska jest pretekstem do opowiedzenia o czymś więcej, o zmaganiu się z przeszłością i wspomnieniami. Myślę, że można dowiedzieć się czegoś o sobie, konfrontując się z historią poetki.

Jak podkreśla, to przede wszystkim opowieść o chwilach triumfu, błędach przeszłości, prawie do obrony i znaczeniu przyjaźni. I o tym, że wszelkie życiowe trudności można przekuć w osobistą siłę.

– Pracując nad scenariuszem zobaczyłem w powiększeniu, z iloma smutkami się zetknęła, jak trudnych chwil doświadczyła. Pokazanie tła ma umożliwić spojrzenie na jej poezję z innej perspektywy – mówi reżyser.

Opowieść dla każdego

Szymborska to postać, która łączy pokolenia, można więc się spodziewać, że i spektakl przyciągnie różnorodną publiczność.

– Środki wyrazu adresowane są do widzów w każdym wieku – zapowiada reżyser. – Będzie muzyka z epoki, ale i z naszych czasów, co pozwali zobaczyć Szymborską nie jako żyjącą „gdzieś i kiedyś”, ale taką, której dylematy mogłyby być naszymi własnymi. Ważnym elementem spektaklu będzie rozbudowana scenografia autorstwa Anny Wołoszczuk, za kostiumy odpowiedzialny jest Piotr Popiołek, projektant mody. Można więc spodziewać się jak najbardziej języka teatralnego, ale i wychodzącej poza medium teatru opowieści. To dynamiczna historia z ruchem scenicznym, fragmentami poezji, w atrakcyjnej i zaskakującej formie.

Na premierę spektaklu „Tragedia sztokholmska” na Scenie Szekspirowskiej Teatr Polski zaprasza w sobotę, 1 czerwca, o godz. 19:00. W czerwcu zaplanowano jeszcze jeden pokaz, a następna szansa, by obejrzeć spektakl, dopiero we wrześniu.