– Ostatnio napisał do mnie nauczyciel historii z Helsinek. Wysłałem mu jeden z egzemplarzy naszego albumu „Kamienice”. Był wniebowzięty. Wnętrza kamienicznych bram mogą stać się turystyczną atrakcją naszego miasta – mówi fotograf Tomasz Seidler-Kumor.

Spotykamy się przy ulicy Bałuki 24. To nasz pierwszy przystanek na trasie „przedwojennych dekoracji malarskich”. Na półpiętrze znajdujemy cztery ozdobne ramy, ale tylko jeden obraz jest odkryty.

fot. Diana Marczewska

Piękne choć potraktowane „w brutalny sposób”

– Jest zróżnicowany tematycznie. W górnej części widzimy motyw o charakterze morskim z fragmentem brzegu, zaroślami, wodną tonią, mniejszymi i większymi jednostkami. W dolnej części znajduje się piękna kompozycja roślinna. Jak na moje męskie oko to hortensje. Ale oprócz róż i tulipanów nie znam więcej kwiatów – śmieje się Tomasz Seidler-Kumor. Przez 12 lat pełnił funkcję prezesa Szczecińskiego Towarzystwa Fotografów.

fot. Diana Marczewska

Autor obrazu namalował także winne grona – motyw nawiązujący do starożytności i dobrobytu. Całość połączona jest motywem roślinnym. Co mogą kryć pozostałe trzy ramy?

– Mogę się założyć, że wszystkie są do siebie bardzo zbliżone. Wtedy ludzie mieli fantazję, byli kreatywni, uwielbiali klasyczne piękno. Co było na suficie? Nie wiem. Strzelam, że to motyw rodzinny. Przed wojną i po jej zakończeniu rodzina była bardzo dużą wartością, bez względu na wyznania – podejrzewa fotograf.

Jak jednak zwraca uwagę, dekoracje i sztukateria śródmiejskiej kamienicy zostały potraktowane „w brutalny sposób”.

– Pokryto je gładzią i zamalowano. Ramy tych obrazów, tak samo jak pozostałą sztukaterię, zamalowano farbą olejną. A oryginalnie na pewno nie używano takich materiałów. To wszystko wkrótce odpadnie. Będzie wilgotno, zimno, spadnie temperatura. To wszystko, co teraz obłazi, będzie odchodzić jeszcze bardziej – ostrzega artysta.

Sufit w kamienicy przy ul. Bałuki 24/fot. Diana Marczewska

Kamienica posiada drugie wejście od strony ul. Śląskiej. W tej klatce również znajdują się cztery ramy, które pod warstwą gładzi mogą skrywać malowidła.

Jak informuje miejski konserwator zabytków Michał Dębowski, badania odkrywkowe i podstawowe prace zabezpieczające polichromię przeprowadzono w 2003 roku na zlecenie miejskiego konserwatora zabytków pod kierunkiem mgr Lidii Piotrowskiej-Cześnik.

– Od tego czasu właściciel kamienicy nie występował o udzielenie dofinansowania remontu konserwatorskiego senni i klatki schodowej – dodaje Michał Dębowski. Podkreśla przy tym, że za zasadne uważa dokończenie prac.

– Zgodnie ze sztuką konserwatorską – zaznacza.

Malowidła z XIX wieku

Kilka klatek dalej, pod adresem Bałuki 22, lokatorzy codziennie przechodzą przez wyremontowaną sień z odkrytymi i odrestaurowanymi obrazami. Na jednym z nich putto trzyma w rękach kwiecistą gałąź. Nasz przewodnik podejrzewa, że są to magnolie.

– W dolnej części tych obrazów mamy motywy krajobrazowe. Na jednym z nich widzimy sielski staw z małym pomostem. Na drugim planie znajdziemy toskański pałac z cyprysami. Są też motywy z górami, które przypominają piramidy. W XIX wieku wszystkie rozwinięte kraje europejskie chciały mieć kolonie. Doskonale wiemy, jak bardzo było to dehumanizujące. Mimo tego, Europejczyków ciągnęło do orientalnej Afryki i widać to na dziełach sztuki – opowiada Tomasz Seidler-Kumor.

fot. Diana Marczewska

W przypadku tej kamienicy prace konserwatorskie miały miejsce w latach 2017-2018. Miejski konserwator zabytków nie ma jednak wiedzy na temat kosztów przeprowadzonych prac – zostały wykonane bez wsparcia miejskich dotacji.

– Malowidła powstały najprawdopodobniej w tym samym czasie, kiedy została wybudowana kamienica, a zatem około 1892 roku – informuje Michał Dębowski.

fot. Diana Marczewska

„Szczecin + kamienice = sukces”

Tomasz Seidler jest pewien, że wnętrza szczecińskich kamienic byłyby świetnym produktem turystycznym, który przyciągałby turystów.

– Wystarczy spojrzeć na te odnowione elewacje, fronty, drzwi, bramy. Jest co podziwiać. Owszem, to historia niemiecka, ale siłą tej ziemi nie zdobyliśmy. Mieszkańcy zaczynają o nie dbać, zauważają ich piękno i to jest wspaniałe. Doceniam prywatne inicjatywy, ale będę się trzymał tego, że w tym temacie niezbędne jest podejście systemowe – uważa fotograf.

Jakie widzi rozwiązanie? Proponuje powołanie funkcji społecznego przewodnika po śródmiejskich kamienicach.

– Mógłby na przykład raz w tygodniu oprowadzać zainteresowanych po takich kamienicach –mówi. – I najważniejsze, miałby klucze do tych bram, które są wyposażone w domofon. Przecież turyści nie powinni dzwonić po mieszkaniach z prośbą o możliwość obejrzenia wnętrza bramy – dodaje.

Ostatni przystanek to otwarta klatka kamienicy przy al. Jana Pawła 42. Jej ściany pokryte są marmurem. Gdy spojrzymy w górę, oczom ukaże się rozeta. Niestety, z czasem klatkę zaczęły „zdobić” także szpetne napisy.

– Wystarczyłoby ją tylko umyć i już byłaby piękniejsza. Choć narożniki są już trochę obłupane – zwraca uwagę nasz przewodnik. – Wykonanie tej klatki było pewnie poważną częścią całej inwestycji. Nie ma co się dziwić. W sąsiedztwie jest plac z restauracjami, kawiarniami.

fot. Diana Marczewska

Narożna kamienica powstała dla Augusta Mintza. Jej autorem jest Georg Sonnestuhl, a prace budowlane miały miejsce około 1898 roku.

– To powinna być jedna z wizytówek naszego miasta – podkreśla Tomasz Seidler.

fot. Diana Marczewska

Każdego roku są wnioski o dofinansowanie remontów

– Wymienione kamienice, w tym kamienica przy alei Jana Pawła II 42, nie stanowią wyłącznej własności gminy. Tym samym podjęcie prac remontowo-konserwatorskich uzależnione jest od podjęcia stosownej uchwały przez poszczególne wspólnoty mieszkaniowe oraz aktywności zarządców w tym zakresie – informuje Michał Dębowski.

Raz w roku Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków prowadzi nabór wniosków o udzielenie dotacji na prace konserwatorskie, restauratorskie i roboty budowlane przy zabytkach.

– Średnio kilka z nich, 2-3 rocznie, dotyczy remontów konserwatorskich klatek schodowych, które uwzględniają między innymi konserwację malowideł ściennych i sztukaterii – przedstawia Michał Dębowski.

Przykładem tego typu prac w ostatnich latach są konserwacje sieni klatek schodowych w kamienicy przy ul. Piłsudskiego 7 oraz Monte Cassino 7. Mieszkańcy tej drugiej brali udział nawet w Nocy Muzeów. Dzięki pracom konserwatorskim przywrócono złocenia, odtworzono brakujące elementy oraz wykonano nowe witraże. Wspólnota mieszkaniowa otrzymała 90 tys. zł dotacji z Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków.

– Wysokość dofinansowania ograniczona jest środkami przeznaczonymi w uchwale budżetowej na ten cel. Formalnie jest ona ograniczona i w szczególnych przypadkach może wynieść nawet 100 procent kosztów kwalifikowanych. Przyjęto jednak ogólną zasadę, że wysokość dofinansowania nie przekracza 50 procent kosztów kwalifikowanych inwestycji – tłumaczy miejski konserwator zabytków.

klatka przy ul. Piłsudskiego 7/fot. Wojciech Bigus
klatka przy ul. Monte Cassino 7/fot. K. Rzeszotarska