Zapadający powoli zmrok na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich potrafi wywołać u zwiedzających dreszcz i przynieść słowa zachwytu. Co dzieje się, gdy doda się do tej urokliwej atmosfery piękną muzykę i efekty świetlne, świetnie wkomponowaną w dziedziniec scenę oraz aktorów czy może przybyszy z innego świata? Odpowiedz jest prosta: umysł widza zacznie śnić na jawie.

 

21 sierpnia zamek po raz kolejny stał się scenerią dla shakespeare’owskiego  Snu Nocy Letniej. Szczecińska premiera dzieła geniusza ze Stratfordu nad Avonem miała miejsce 12 sierpnia 2004 roku. Pojawiło się wówczas wiele bardzo pozytywnych opinii, dzięki którym, zapewne, sztuka nadal gości w letnim repertuarze Teatru Polskiego. Były i krytyczne głosy: narzekano, że za mało komedii w komedii, jak i na kiepską akustykę. Ci, którzy odwiedzili zamek 20 i 21 sierpnia (w tych dniach grano Sen Nocy Letniej), przekonali się, że te mankamenty prysnęły jak zły czar.

 

Sen Nocy Letniej, choć powstał w XVI wieku, stale cieszy się dużą popularnością i jest chętnie wystawiany na deskach teatrów na całym świecie. Ponadto aż ośmiokrotnie bohaterowie tejże sztuki zagościli na szklanym ekranie, w tym między innymi dzięki luźnej adaptacji filmowej Woody’go Allena zatytułowanej Seks Nocy Letniej. Czy znany reżyser parafrazując tytuł trafił w sedno treści? Niezupełnie, jakoże u Shakespear’a chodzi o miłość, miłość kilku par, która jest przyczyną radości i zarazem cierpień.

 

Rzecz dzieje się w trakcie przygotowań do ślubu herosa Tezeusza i królowej Amazonek  Hipolity. Do Tezeusza przybywa zmartwiony nieposłuszeństwem córki ojciec. Hermia, tak bowiem brzmi imię tej niewiasty, kochając Lizandra, nie zgadza się na ślub z wybranym przez ojca Demetriuszem. Władca nakazuje dokonać dziewczynie wyboru – przystać na wolę rodzica lub spędzić resztę życia jako mniszka. Hermia postanawia wybrać drugą drogę, lecz ukochany doradza jej ucieczkę poza granice miasta, gdzie prawo ich nie doścignie. Zakochani uciekają, a w lesie, za sprawą Oberona i znanego z legend angielskich Puka, doświadczają odmiany uczuć. Shakespeare maluje także portret Heleny, która miłuje adoratora Hermii– Demetriusza oraz leśnej pary – Oberona i Tytanii. Losy ich będą także podlegać czarom. W międzyczasie, by widzowi nie było zbyt słodko, otrzymuje zabawne wstawki ukazujące grupę rzemieślników przygotowująca z okazji ślubu Tezeusza przedstawienie o Pyramie i Tyzbe.

 

Miłość i gorąca noc upaja bohaterów, odbierając im często zdrowy rozsądek. W pomieszaniu zmysłów pomagają duchy leśne niekiedy omylne niczym ludzie. Tę mieszankę westchnień i śmiechu możemy oglądać w Szczecinie dzięki spektaklowi Adama Opatowicza. Reżyser dzięki wielu próbom, na które można było przypadkowo trafić odwiedzając ostatnio zamek (i i ujrzeć starania aktorów oraz surowe oko reżysera czuwające nad wszystkim) jak i zapewne dzięki faktowi, że sztuka jest przedstawiana szczecińskiej publiczności nie pierwszy raz, stworzył prawdziwe dzieło. Świeciły nie tylko gwiazdy czy tworzące niesamowitą atmosferę wielobarwne podświetlenie sceny i wkomponowanych w nią drzew, lecz i zęby publiczności eksponowane rampo raz w szerokim uśmiechu i śmiechu.

 

Pochwalić należy stapiającą spektakl, hipnotyczną muzykę Jana Kantego Pawluśkiewicza. Dekoracje i kostiumy stworzył zmarły niestety w lipcu Jan Banucha. Scena została zbudowana na metalowym podwyższeniu, na którym umieszczono prawdziwą trawę. Kostiumy przypominają modne w okresie rewolucji francuskiej, a nawiązujące do ubioru antycznych greczynek suknie. Natomiast stroje męskie wyglądają jak ubiór dworski. Ubrania wykonane ze świecących, bogatych materiałów dodają całości królewskiego przepychu. Szare są tylko stroje rzemieślników, ale tutaj za to błyszczy talent odgrywających ich aktorów, czyli między innymi znakomitego Michała Janickiego.

 

 Aktorzy posługują się małymi mikrofonami bezprzewodowymi, dzięki którym cały zamek rozbrzmiewa ich głosem. W chwilach zapomnienia można pomyśleć, że czas cofnął się o kilka wieków i na zamek powrócili jego dawni mieszkańcy a wraz z nimi elfy i duchy. Aktorzy wbiegają na scenę i nawet pojawiają się koło publiczności, na początku spektaklu idą dworskim korowodem wokół niej. Dzięki temu prostemu zabiegowi widz przenosi się w świat oferowany przez Sen Nocy Letniej.

 

Spektakl angażuje około trzydziestu aktorów. Występują w nim gwiazdy szczecińskich scen oraz spoza naszego miasta, jak grający Oberona, urodzony w Szczecinie a związany z Teatrem Współczesnym we Wrocławiu, Maciej Tomaszewski. Jacek Polaczek, gra tutaj Tezeusza i dzięki niemu postać nabiera sarkastycznego rysu. Polaczek tworzy wraz z Katarzyną Bieschke majestatyczną parę, choć moim zdaniem talent Polaczka sprawdził się lepiej w roli Guślarza z mickiewiczowskich Dziadów. Pary: Hermię i Lizandra oraz Helenę i Demetriusza grają aktorzy młodego pokolenia i trzeba przyznać, dobrze sobie radzą.

 

Teatr nakłada na reżysera w porównaniu do filmu wiele ograniczeń. Odbiera możliwość wielokrotnego powtarzania sceny i dodawania efektów komputerowych. Jednak rekompensuje to widzowi możliwością obcowania z prawdziwie żywą sztuką, aktorami niemal na wyciągnięcie ręki. Obecnie modne są nowoczesne efekty 3D, lecz dobrze zagrany spektakl w magicznej scenerii zamku potrafi sprawić, że po jego obejrzeniu zastanawiamy się, czy czasem nie śniliśmy.