Ostatniej deszczowej soboty chmury znad szczecińskiego nieba próbowały przegonić zespoły Euforma i Heaven. Nie bardzo wyszła zmiana warunków atmosferycznych, ale na szczęście Muzeum Techniki i Komunikacji to pomieszczenie zamknięte. Co słychać było w środku?
Rozpoczęła stargardzka Euforma. Słuchacze dostali dawkę żwawego rocka z niedającym obojętnie przejść obok charakterystycznym wokalem. Co jakiś czas gitarzysta kapeli dawał do zrozumienia, że nie przypadkiem stoi z instrumentem przewieszonym przez ramię – nie brakło efektownych solówek, przesiąkniętych charakterystycznym zniekształceniem, zwanym ,,kaczką''. Podczas występu zespół odwołał się kilka razy do panującego w Muzeum klimatu, pod wieloma względami zupełnie innego niż w miejscach, gdzie zazwyczaj gra się rock’n’roll.
Atmosfera nabrała rozmachu, gdy na scenie stawił się Heaven. Sześcioro muzyków, dużo kobiet, i naprawdę klimatycznie zagrane reggae. Nie można było narzekać na nudę – przestrzeń Muzeum wypełniły dźwięki instrumentarium, nietypowo wzbogaconego o klarnet. We wspaniałej formie była Marta, główna wokalistka. Pozytywne nastawienie czuć było w powietrzu, w dodatku okazało się, że muzyczne małżeństwo, które jest immanentną częścią formacji, wkrótce obchodzi drugą rocznicę ślubu. Były brawa wiernych fanów i nie tylko, a na zakończenie bis. Całkowicie zasłużony.
Koniec wakacji uzmysławia, że niewiele czasu zostało do finału cyklu Made in Szczecin Born to Be Wild. Wiele już za nami, ale przed nami wciąż najciekawsze: oprócz kolejnych edycji koncertów w Muzeum Techniki i Komunikacji, wydanie płyty Born in Szczecin vol. 2. Za niecały miesiąc kolejny koncert, bądźcie z nami, bo warto.
Komentarze
3