Mieszkańcy mają dylematy: huczny sylwester czy ekologia
Strzelać petardami i fajerwerkami czy nie? To dylemat wielu mieszkańców, którzy z jednej strony chcą szanować prawa zwierząt i ekologię, ale z drugiej także hucznie pożegnać rok 2025. Klientów więc na stanowiskach z petardami w dyskontach i w galeriach handlowych, a także w niezależnych punktach przedsiębiorców nie brakuje.
- Handluje od kilku lat i widzę, że jest z roku na rok mniej klientów. Czasem to kwestia pogody, czasem kalendarza, ale też trendów i mody. Nie jest źle, bo zawsze 31 grudnia klientów jest dużo. Jesteśmy czynni do północy – mówi nam sprzedawca.
- Rekordzista, a właściwie rekordziści, bo to było dwóch kumpli szykujących domówkę, wydali w poniedziałek siedem tysięcy złotych. Kupili kilkanaście baterii, takich na dwudziestominutowy pokaz – mówi nasz rozmówca.
Pan Tomek handluje petardami przy Turzynie od lat. W tym roku również zamierza pracować do późnych godzin nocnych.
- Ceny są identyczne jak w roku 2025. Jest bardzo podobnie. Są ograniczenia związane z ilością prochu dostępnego na stanowisku, ale radzimy sobie z tym. Nie wystawiamy po prostu wszystkiego na stosiku – mówi Pan Tomek.
- Szczecinianie wybierają zwykle petardy i fajerwerki błyskowe, ładnie się prezentujące, bardziej wizualne niż hukowe – dodał nasz rozmówca.
Branża w kryzysie? „Usługi dla samorządów spadły o 50%, ale wzrosło zainteresowanie klientów indywidualnych”
Cała branża pirotechniczna nie jest w dobrej kondycji. Przedsiębiorcy czują się wypychani z rynku i „pacyfikowani”, bo tradycja fajerwerków, sztucznych ogni i pirotechniki jest ograniczona np. poprzez pokazy przygotowywane przez sektor publiczny czy samorządy.
- Nasza branża już od kilku lat zauważyła ten problem. Podjęliśmy szereg działań mających na celu znalezienie kompromisu. Najlepszym kompromisem według nas jest ograniczenie czasowe używania petard np. do 31 grudnia tylko i wyłącznie, a kiedy ludzi irytują fajerwerki w inne dni to organiczmy, uregulujmy to. Żeby nie było strzelania przez tydzień – mówi Krzysztof Kolasiński, członek stowarzyszenia importerów i dystrybutorów pirotechniki spod Szczecina.
- Prowadzę firmę od 29 lat. Wiem, jak zmieniają się preferencje Polaków. Spadek zainteresowania mocno zaczął się od czasów pandemii. Odpadły wówczas usługi jak np. pokazy dla samorządów, spadek powyżej 50%. To jednak też zostało nam w jakiś sposób zrekompensowane decyzjami indywidualnymi klientów, których jest więcej. Firmy działają dzięki sprzedaży, dystrybucji i handlowi detalicznemu i hurtowemu. Jeżeli miasto nie zrobi pokazu to ludzie robią je prywatnie. Nam to pozwala przetrwać – dodaje Kolasiński.
Sylwester miejski w Szczecinie nie jest organizowany od 2019 roku.
Sprzedawcy zauważają także duży wzrost sprzedaży na pograniczu polsko-niemieckim. Sprzedawcy fajerwerków widzą mnóstwo klientów z Niemiec, którzy wybierają polską pirotechnikę, która jest dużo tańsza.
Komentarze