Gdy byłam dzieckiem uwielbiałam mroczne i tajemnicze historie o podziemiach Szczecina. O tym, że pod miastem jest drugie miasto, że w korytarzach czają się jeszcze Niemcy (i oczywiście skarby!), a kręte podziemne ścieżki prowadzą do samego Berlina. Dziś, gdy jestem nieco starsza z chęcią sięgam po wszystkie publikacje, które uchylają rąbka podziemnych tajemnic i wywołują podobny dreszczyk jak ten w dzieciństwie.
Album z wciągającą treścią
Gdy dostałam do rąk drugą część „Podziemnego Szczecina”, która wyszła dzięki współpracy tria: Michał Rembas, Andrzej Kraśnicki Jr i Izabela Rosa-Grygorowicz byłam przekonana, że pora na podziemną przygodę. Ale właściwie od samego początku zastanawiałam się co takiego dostałam – album? Zbiór artykułów? Ale już po pierwszy tekście zrozumiałam, że taki schemat jest idealnym rozwiązaniem, a każdy element – treść, zdjęcia, grafiki – jest doskonałym uzupełnieniem dla dwóch pozostałych.
W publikacji znajdziecie dwanaście podziemnych szlaków – warto podkreślić, że jest to druga część, a zatem to mniej znane trasy. Układ dla każdego podziemnego szlaku jest taki sam – tekst, na który składają się: opis miejsca, sprawozdanie autorów ze „zwiedzania”, historia obiektu, a do tego bogata dokumentacja fotograficzna i grafiki 3D ukazujące rozkład podziemi oraz umiejscowienie ich w terenie.
Słowo i obraz
Po pierwsze treść, która nie jest sucha, nudna, przeciągnięta. Michał Rembas i Andrzej Kraśnicki Jr właściwie nie opisują wybranych obiektów i spacerów jakie po nich odbyli, oni snują opowieść, wciągają czytelnika, zapraszają do wspólnej podróży. Autorzy – w ciemnych, ciasnych, zawilgoconych (a momentami zalanych) korytarzach, czytelnicy – na wygodnych kanapach, w fotelach. I tak ramię w ramię. Dzięki narracji. Bo nie jest ona wygładzona, nie sili się na podręcznikowy ton. To nie jest „książka do historii” z suchymi faktami. Tutaj obok informacji nt. metod przesłuchania przez milicję znajdziemy historię zagłady niepełnosprawnych dzieci z zakładu na Niemierzynie, czy informacje o „luksusowych” schronach dla essesmanów, a to wszystko przeplatane opisami chwili wytchnienia przy termosie z gorącą herbatą, obraz tego co autorzy zastali na miejscu. Emocje, emocje.
![]()
Też chcę to zobaczyć!
Ale przy takim temacie sam opis nie tylko pobudza wyobraźnię, ale także… uczucie zazdrości. Bo też chcę tam wejść, zobaczyć tę popielniczkę, kawałek bloku, wyryte w belkach nazwiska. I mogę to wszystko zobaczyć nie ruszając się z fotela. Każdy tekst jest wzbogacony pokaźną ilością zdjęć, które idealnie ilustrują to co zostało opisane. Właściwie w pierwszej chwili miałam wrażenie, że to album, książka, w której dominują i „robią całą robotę” zdjęcia. Po przeczytaniu wiem, że bez tych ilustracji czegoś brakowałoby, nie byłoby elementu, który uwiarygadnia, dodaje klimatu, ale zdjęcia nie powiedziałby mi nic bez treści.
I ostatni element, który niejako jest wartością dodaną, spaja całość – modele 3D podziemi, które zostały przygotowane przez Izabelę Rosę – Grygorowicz. Do zdjęć korytarzy, opisów dostajemy całość z umiejscowieniem na mapie Szczecina. Widzę to wszystko, podziwiam, zachwycam się. Bo dzięki modelom 3D z łatwością umieszczam podziemne korytarze w rzeczywistym terenie.
Na jeden wieczór?
Zarzut? Trudno coś zarzucić. To świetna, solidna publikacja, przygotowana przez ludzi, którzy wiedzą co robią – dzielą się swoją pasją. Może tylko to, że dostajemy 200 stron bogato ilustrowanej książki, którą można skończyć w jeden wieczór. Ale z drugiej strony, czy to wada? Do podziemnego Szczecina warto wracać i przygodę zaczynać od nowa.
Promocja ksiązki "Podziemny Szczecin cz 2"
18 stycznia, 18:00-20:00
Stara Rzeźnia, ul. Wendy 14
Komentarze
0