– Firma zewnętrzna, która pracuje na nasze zlecenie, przygotowała obszerne pismo, w którym informuje, że nie są oni odpowiedzialni za to zdarzenie – komentuje w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl przedstawiciel spółdzielni mieszkaniowej Wspólny Dom. Kto więc jest odpowiedzialny za narażenie bezpieczeństwa osób mieszkających i pracujących przy ul. św. Marcina? Wyjaśniają to policja. Mieszkańcy nadal są zaniepokojeni całą sytuacją.
Spis Treści

„Pewnie nastąpił jakiś błąd ludzki”

Nasz wczorajszy artykuł o fatalnej pomyłce pracowników działających na zlecenie spółdzielni Wspólny Dom odbił się szerokim echem. Posypywanie oblodzonych chodników chlorem basenowym zamiast solą to absolutnie niecodzienna sytuacja, która narażała na utratę zdrowia wiele osób wdychających opary chloru.

Portal wSzczecinie.pl poprosił o komentarz przedstawicieli zarządcy nieruchomości. Spółdzielnia Wspólny Dom przyznaje, że problem jest i robi wszystko, co może, by zniwelować zagrożenie.

– Dostaliśmy zgłoszenie 13 stycznia, że w okolicy czuć chlor. Natychmiast przeszliśmy do rozpoznania sytuacji, by zorientować się do czego doszło. Na miejsce przyjechały straż pożarna i straż miejska. Kontaktował się z nami miejski sztab kryzysowy, zgodnie ze wskazaniami straży pożarnej zagrożone miejsca posypano piachem – mówi Mirosław Puc, kierownik administracji Osiedla Piastowskiego spółdzielni Wspólny Dom. – Firma zewnętrzna, pracująca na nasze zlecenie, została wezwana do złożenia wyjaśnień i przekonuje, że to nie ona. Pewnie nastąpił jakiś błąd ludzki – dodaje.

Przedstawiciel Wspólnego Domu wskazuje na jeszcze jeden problem – brak procedur w takiej sytuacji. Nie wiadomo, co zrobić z piaskiem zmieszanym z chlorem basenowym i resztkami śniegu.

– Trudności proceduralne są duże, bo tak naprawdę nie ma wskazań, co zrobić – dodaje Puc.

Wspólny Dom zapewnia, że będzie współpracować z magistratem i służbami w sprawie wyjaśnienia niebezpiecznego incydentu.

„Jestem oburzona, że nie uprzątnięto tego chloru”

Tymczasem mieszkańcy i właściciele sklepów w pawilonie handlowym przy ul. św. Marcina nadal są zaniepokojeni.

– Ja już wróciłam do pracy, ale koleżanka wzięła zwolnienie lekarskie do końca tygodnia, ponieważ drapało ją w gardle i szczypały ją oczy. Cały czas mam wrażenie, że czuję chlor, lecz moi klienci mówią, że nic już nie czuć, więc to może jakiś rodzaj nerwicy? Naprawdę się tutaj wystraszyliśmy – mówi nam pracownica jednego ze sklepów.

– Jestem oburzona, że nie uprzątnięto tego chloru. Zebrano go na taką hałdkę i on nadal sobie leży. Nawet nie jest oznaczony. Psy mogą do niego pochodzić, ludzie się tutaj kręcą, a to leży i nic się z tym nie robi. Byłam przesłuchana na policji – mówi inna przedsiębiorczyni, przesyłając do naszej redakcji zdjęcia chloru zmieszanego z piachem i zmarzniętym śniegiem.

Trwa dochodzenie w tej sprawie. Jak już pisaliśmy, postępowanie prowadzone jest pod kątem sprowadzenia na ludzi zagrożenia zdrowia, a nawet życia.