Już w przyszłym roku w Szczecinie odbędzie się finał The Tall Ships Races. Impreza jest bardzo lubiana w naszym mieście i już teraz wielu zastanawia się, co dzieje się wokół niej. I czy w jakiś sposób można pomóc w jej organizacji?
W sobotę w Starej Rzeźni odbyło się spotkanie oficerów łącznikowych, którzy pełnią kluczową rolę podczas TTSR. To oni odpowiadają za kontakt z załogami żaglowców, dbają o ich samopoczucie oraz pomagają w załatwianiu różnych spraw: od załatwienia odbioru odpadów ze statku po znalezienie lekarza w sytuacjach nagłych. Robią to wszystko w ramach wolontariatu. Wbrew pozorom, nie jest łatwo zostać oficerem łącznikowym, o czym przekonywał Remigiusz Kamiński, jeden z "łajz", jak siebie sami, żartobliwie nazywają wolontariusze: Rekrutacja jest wielostopniowa, jak na maturze. Chętnych do pracy łączników było więcej niż miejsc, ale ci, którzy nimi nie zostali, stawali się wolontariuszami i pomagali przy imprezie w inny sposób.
Łajza musi znać języki
Rekrutacja na przyszłoroczne TTSR ma ruszyć jesienią. Warunkiem uczestnictwa jest skończone 18 lat, znajomość przynajmniej jednego języka obcego (np. angielski, niemiecki, hiszpański, duński, szwedzki, norweski) oraz posiadanie takich cech jak: odwaga, komunikatywność czy odporność na stres. Poza tym, łącznikiem może zostać każdy. Już teraz, jak zapewnia Zofia Sadłowska z Centrum Żeglarskiego, jest stała, około siedemdziesięcioosobowa, grupa oficerów łącznikowych, ale potrzeba będzie kilkudziesięciu nowych osób. Taka impreza jak TTSR potrzebuje nawet 200 łajz. Obecna grupa jest naprawdę różnorodna. Jeden z oficerów ma ponad 70 lat. Ta grupa bardzo dobrze funkcjonuje, jest mieszana, z ludźmi w różnym wieku, o różnym wykształceniu – mówi Sadłowska.
Dlaczego warto zostać łajzą?
Obserwuję z boku przybyłych do Starej Rzeźni oficerów łącznikowych. Widać, że poszliby za sobą w ogień. Z entuzjazmem opowiadają o poprzednich imprezach, nie tylko o TTSR, ale również o Dniach Morza, bo i tam łącznicy są potrzebni. Pytam Zofii Sadłowskiej, skąd ta opinia, panująca wśród żeglarzy, że szczecińscy oficerowie łącznikowi są najlepsi. My, organizatorzy, szanujemy ludzi. Między nami a wolontariuszami jest struktura pozioma. Jesteśmy z nimi, żyjemy ich problemami, bawimy się wspólnie. Doceniamy, że są z nami. Mogą o każdej porze do nas zadzwonić, zawsze im pomożemy. Drugą kwestią są szkolenia. Staramy im się przekazać, że ich praca to misja. Budzi się w nich inny rodzaj wrażliwości, otwarcia się na drugiego człowieka i patrzenia szerzej na świat. Natalia Kamińska, jedna z łajz, na swoim blogu wyszimpluj.pl widzi to tak: Bo bycie łajzą wciąga na całego. Sprawia, że odliczasz dni do lata i czekasz… Czekasz… Na te żaglowce i old timery, które przypływają do Szczecina. Na niepowtarzalną, żeglarską atmosferę. Na spotkania z niesamowitymi ludźmi. O tak, bycie oficerem łącznikowym podczas regat, to wiele wyzwań i obowiązków, ale też niesamowity przywilej tworzenia czegoś, czego nie ma nigdzie indziej.
Więcej o byciu łajzą przeczytacie tutaj: http://wyszimpluj.pl/jestem-lajza/
Komentarze
2